Pielgrzymkę Benedykta XVI do polski wspomina o. Andrzej Koprowski SJ, dyrektor programowy Radia Watykańskiego, który towarzyszył Papieżowi jako członek papieskiego orszaku.
Z drugiej strony obecny jest „ten głębszy nurt”, który widać było chociażby w okresie Wielkiego Postu i Wielkanocy: liczba osób uczestniczących w rekolekcjach, ilość a zarazem jakość spowiedzi młodzieży. Też w dużych miastach, które są bardziej zsekularyzowane. Widać, że ludzie szukają jakiegoś ważnego punktu oparcia. W to wszystko doskonale wszedł Benedykt XVI, który jest bardzo autentyczny, jest bardzo przejrzysty. Wszedł z determinacją, aby przybliżyć osobę Jezusa Chrystusa Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego całej wspólnocie Kościoła. Myślę, że te „fale” spotkały się. W moim przekonaniu widać to było podczas wszystkich spotkań, ale najbardziej widoczne to było na czuwaniu na Błoniach z młodzieżą. „Szukacie jak zbudować swój dom w taki sposób, by nie tylko do niego wracać z radością, ale z radością przyjmować każdego przychodzącego gościa, dom, w którym miłość będzie chlebem powszednim, przebaczenie koniecznością zrozumienia, prawda źródłem z którego wypływa pokój serca”. Papież o tym wszystkim mówił, ale zarazem sygnalizował czekające trudności. Mówił otwarcie: „budować na skale to znaczy budować na Kimś, kto został odrzucony. Zauważcie jak dzisiaj duże są naciski żeby Pana Jezusa wyeliminować z życia świata, żeby jeśli już o Nim mówić to nie mówić przy innych, mówić półgłosem, żeby się Go wstydzić”, to znaczy żeby budować na piasku. Są bardzo duże naciski. Uważajcie, w którą stronę idziecie, żeby wasze budowanie było trwałe, by było budowaniem rzeczywiście na skale. I później Papież ciągnął ten wątek, pokazując sytuacje codzienne, ale też pokazując wydarzenie wiary i wspólnoty Kościoła. Na koniec przypomniał, że „budować na skale to znaczy budować z Piotrem i w jedności z Piotrem”. Na to wszystko nałożyły się te reakcje młodych. „Słuchamy Cię”... Na początku spotkania z młodzieżą były niesamowite wiwaty. Przyznam, że do członków „seguito papale”, między którymi siedziałem powiedziałem, „jak tak dalej pójdzie to nie będzie dzisiaj przemówienia papieskiego, bo Papież się nie przebije”. I potem nasze zaskoczenie. Gdy Benedykt XVI zaczął mówić zrobiła się absolutna cisza. Skupienie ponad 400 tysięcy młodych ludzi. Trzeba przyznać, że od strony organizatorów spotkanie było bardzo dobrze pomyślane. Ojciec Święty włączał się czytając po włosku obszerne fragmenty. Natomiast cały tekst czytał ksiądz biskup Piotr Libera; czytał w sposób, bardzo odpowiadający treści i temu momentowi. Bardzo prosty, a zarazem wyrazisty. Czytał akcentując, że nie jest to jego tekst, a tekst Papieża.
Po spotkaniu na Błoniach młodzież podkreślała, że Benedykt XVI ją sobie zdobył. I to nie tylko tym, że był naturalny, że mówił po polsku, ale również wymaganiami, które jej postawił...
- Tak. Styl przekazu był taki jak Jana Pawła II. Powiedziałbym, że Jan Paweł II bardziej akcentował elementy wspólnotowo-społeczne, Benedykt XVI bardziej stara się pomóc wejść nam w osobowy kontakt z Panem Jezusem, w pogłębienie naszej wiary, a jednocześnie w dostrzeżenie, że ta wiara nie jest dana nam po to, żeby się w nas zamknęła. Tylko, że ta wiara czyni nas bardziej otwartymi na innych. Czyli Benedykt XVI dochodzi do tego wymiaru wspólnotowego jakby od innej strony, przez głębsze pokazanie wymagań, które sam sobie musisz stawiać, żeby rzeczywiście twoja więź z Panem Jezusem była bardziej osobowa, była bardziej pogłębiona, bardziej przenikająca całość twojej sytuacji życiowej. Pokazuje, że wiara to nie tylko pobożność, ale wiara to styl życia, wiara to sposób patrzenia na innych, wiara to sposób patrzenia twoje bycie w Kościele i społeczeństwie, na twoje bycie cząstką tego Kościoła w nim samym i w świecie.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.