Papież Franciszek wyraził solidarność z ofiarami potężnych pożarów szalejących od tygodnia w Chile. Zaapelował o niesienie im jak najskuteczniejszej pomocy, by ulżyć cierpieniom pogorzelców, i zapewnił, że modli się za wszystkich dotkniętych tą ogromną tragedią.
Zginęło już sześć osób niosących pomoc poszkodowanym – dwóch policjantów i czterech strażaków; 4 tys. ludzi ewakuowano z terenów zagrożonych ogniem. Jest to najpotężniejszy pożar, jaki wybuchł w tym kraju od kilkudziesięciu lat. W ciągu tygodnia spłonęło 190 tys. hektarów lasu, głównie w regionach centralnych, na południe od stolicy. Ogłoszono tam stan klęski żywiołowej. W sumie ogień objął 238 tys. hektarów i ten obszar stale się powiększa. Stąd też apel władz Chile do sąsiednich krajów, by pomogły w gaszeniu pożarów.
Zaapelował o większą możliwość zaangażowania ich na kierowniczych stanowiskach.
Zapewnił też o swojej bliskości mieszkańców Los Angeles, gdzie doszło do katastrofalnych pożarów.
Papież: - Kiedy spowiadam, pytam penitentów, czy i jak dają jałmużnę.