Wbrew ludzkiej logice

O reformie Kościoła według 
papieża Franciszka i miłosierdziu, 
które nie stawia warunków Z Andreą Torniellim, autorem pierwszego wywiadu rzeki z Franciszkiem rozmawia Joanna Bątkiewicz-Brożek


We wstępie rozmowy rzeki z Ojcem Świętym uprzedza Pan, że nie pojawią się w książce tzw. okołosynodalne sensacje. Chodzi o Komunię dla osób rozwiedzionych żyjących w nowych związkach. Przecież to nie sensacja… Miał Pan okazję położyć kres wielu dyskusjom na ten temat.


Tak, mogłem Ojcu Świętemu zadać wszystkie pytania. Kiedy latamy z papieżem w tzw. volo papale, towarzysząc mu podczas pielgrzymek, wszyscy akredytowani dziennikarze mają pełną wolność zadawania pytań. A jednak nikt nie pyta o tę kwestię. Gdybym rozpoczął ten wątek w książce, co by dziś było na czołówkach gazet? Wyciągnięte z kontekstu jedno zdanie papieża robiłoby furorę jako tytuł w niejednym dzienniku. Nikt nie mówiłby o Bożym Miłosierdziu. Nie o to mi chodziło. W sprawie, o której mówimy, poczekajmy na adhortację. Papież kończy ją pisać. 

Mimo to chciałabym usłyszeć od Ojca Świętego, czy Komunia Święta to nagroda, czy lekarstwo.


Papież już nieraz mówił, że Komunia Święta to lekarstwo. Ale jak naucza Kościół, to lekarstwo można przyjąć, jeśli poddamy się kuracji, czyli pójdziemy do spowiedzi, wyrazimy skruchę i chęć poprawy. Komunia nie jest żadną nagrodą. I jeśli ksiądz, duszpasterz, uzna, że w życiu danej osoby przyjęcie Komunii przyniesie owoc, to ma prawo dziś dopuścić do niej nawet niesakramentalnych, pod pewnymi warunkami. 


To jest jasne. 


Więc po co o to pytać? Jezus mówi do Piotra, że mamy przebaczać 77 razy. Czyli zawsze. To jest wielkość chrześcijaństwa, wielkie przesłanie – stale na nowo zaczynać! W książce papież przywołuje symboliczną wręcz historię swoich krewnych. To może być odpowiedź na pani pytania. Franciszek opowiada o swojej krewnej. Wzięła ona ślub cywilny z pewnym mężczyzną, jeszcze zanim mógł przejść proces stwierdzenia nieważności pierwszego małżeństwa. Kochali się, chcieli mieć dzieci. Sąd cywilny przyznał temu mężczyźnie opiekę nad dziećmi z pierwszego małżeństwa. On jednak w każdą niedzielę przed Mszą św. klękał w konfesjonale. „Wiem, że nie może mi ksiądz udzielić rozgrzeszenia, ale zgrzeszyłem w tym i w tym, proszę o błogosławieństwo” – mówił. I ksiądz mu błogosławił.


Ale co Franciszek chce przez to powiedzieć?


To przesłanie głównie dla spowiedników: rozmawiajcie, słuchajcie cierpliwie, mówcie ludziom, że Bóg ich kocha! A jeśli spowiednik nie może rozgrzeszyć, niech wyjaśni przyczynę. Ale powinien pobłogosławić, nawet jeśli cierpi, bo nie może udzielić rozgrzeszenia. Franciszek mówi przez to wyraźnie: Boża miłość jest również dla tych, którzy nie mogą przyjąć sakramentów! Papież mówi do spowiedników: nie zamykajcie drzwi przed ludźmi, mają się czuć oczekiwani w Kościele.


Ale czy osoby np. żyjące w związkach niesakramentalnych nie stawiają się same poza Kościołem?


Pytanie, dlaczego tak się dzieje.


Znam rodzinę, w której mężczyzna był po rozwodzie. Wzięli ślub cywilny, po latach kobieta dowiedziała się od swojego dziecka, że może przystąpić do spowiedzi, a nawet otrzymać rozgrzeszenie. Spełniła wskazane przez Kościół warunki. Zaczęła przyjmować Jezusa. Ale on nie, bo bał się iść do spowiedzi. Rozgrzeszenie dostał na łożu śmierci…


I to jest sprawa kluczowa – takie historie. Jest ich wiele. Co Kościół może zrobić, by bardziej otworzyć się na takich ludzi? By pomóc im wrócić? Bo nawet jeśli nie może dać im Komunii, to może przyjąć, tak by czuli się jak w domu.


Ale dlaczego nie czują się jak w domu?


Nie mam pewności, czy to kwestia tylko tego, że zbłądzili. Wielu z nich ma wiarę większą niż ja czy pani. I tu jest sedno. Nagrywając rozmowę z papieżem, nie chciałem, by był to zwykły wywiad i by padły w nim pytania, o których pani mówi. To miała być rozmowa serc o miłosierdziu. Rozmowa, w której poranieni, pogubieni ludzie odnajdą nadzieję, a nie opinię papieża. I jeśli chociaż jedna osoba, która żyje poza Kościołem, wróci, nabierze odwagi, by porozmawiać z księdzem, ta książka spełni swoje zadanie. 


Jest jednak w książce kilka niedopowiedzeń, które można odczytać dwuznacznie. Franciszek mówi o tym, jak Jezus łamie schematy i wychodzi do trędowatych, nie boi się zarazić, włącza ich z powrotem do wspólnoty. Czy to nie jest nawiązanie do synodalnej propozycji angażowania w Kościele osób niesakramentalnych?


Nie wiem, czy o to chodziło papieżowi. Mówił tu raczej o postawach duszpasterskich, które w historii Kościoła istnieją od dwóch tysięcy lat. Jedna dotyczy tych, którzy są przywiązani do prawa i troszczą się o to, by zdrowi nie zarazili się od trędowatych. Druga postawa to ta, którą pokazuje nie papież, ale sam Jezus – On przytula trędowatych. 


Kościół dziś nie przytula „trędowatych”?


Nie wszędzie. Papież to wie, mówią mu o tym ludzie, mówili mu już jako księdzu i biskupowi. Dlatego tak naciska na zmianę. 


«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama