Na spotkaniu z biskupami Stanów Zjednoczonych Papież wyraził uznanie dla ich pracy w tamtejszym Kościele.
„Bardzo cenię i ze wzruszeniem dziękuję za waszą hojność i solidarność ze Stolicą Apostolską i z ewangelizacją w wielu cierpiących częściach świata – mówił Ojciec Święty. – Cieszę się niezłomnym zaangażowaniem waszego Kościoła w sprawę życia i rodziny, które są głównym motywem mojej obecnej wizyty. Uważnie śledzę wielki wysiłek przyjęcia i integracji imigrantów, nadal patrzących na Amerykę oczyma pielgrzymów, którzy przybyli tu w poszukiwaniu jej obiecujących zasobów wolności i dobrobytu. Podziwiam trud, z jakim kontynuujecie misję edukacyjną w waszych szkołach wszystkich szczebli i dzieło charytatywne waszych różnorodnych instytucji. Jest to działalność często nie spotykająca się ze zrozumieniem ani wsparciem, a zawsze heroicznie utrzymywana przez ofiarność ubogich, ponieważ inicjatywy te wynikają z nakazu nadprzyrodzonego, któremu nie godzi się nie być posłusznym. Zdaję sobie sprawę z męstwa, z jakim stawiliście czoła mrocznym wydarzeniom w waszym Kościele, nie bojąc się samokrytyki ani nie szczędząc upokorzeń i wyrzeczeń, nie ulegając lękowi ogołocenia się z tego, co drugorzędne, aby odzyskać autorytet i zaufanie potrzebne sługom Chrystusa, jak tego oczekuje wasz wyjątkowy lud” .
Pełny tekst wystąpienia papieża Franciszka
Franciszek nawiązał tu do bolesnych problemów ostatnich lat, związanych z nadużyciami seksualnymi duchownych. Powiedział, że towarzyszył wielkodusznemu trudowi amerykańskich biskupów, podejmowanemu celem uleczenia ofiar i zapewnienia, by takie fakty nigdy więcej się nie powtórzyły. Następnie podzielił się z nimi refleksjami dotyczącymi ich misji:
„Jesteśmy biskupami Kościoła, pasterzami ustanowionymi przez Boga, aby paść Jego owce. Nasza największa radość to być pasterzami, niczym innym jak właśnie pasterzami o niepodzielnym sercu, składającymi nieodwracalnie dar z samych siebie. Trzeba strzec tej radości, nie pozwalając, aby nam ją skradziono. Diabeł ryczy jak lew, starając się ją pożreć, niszcząc w ten sposób to, do czego jesteśmy powołani: aby być nie dla siebie, ale dla oddania i służby «Pasterzowi dusz naszych» (1 P 2, 25). Istoty naszej tożsamości należy szukać w wytrwałej modlitwie, głoszeniu i pasterzowaniu” – powiedział Papież. Następnie wskazał, na czym ma polegać sposób duszpasterzowania:
„Nie ma to być wykładanie skomplikowanych doktryn, ale radosne głoszenie Chrystusa, który dla nas umarł i zmartwychwstał. Niech styl naszej misji wzbudzi w tych, którzy nas słuchają, doświadczenie tego głoszenia «dla nas»: niech Słowo nada sens i pełnię każdej cząstce ich życia, niech sakramenty żywią ich tym pokarmem, którego sami nie mogą sobie zapewnić, niech bliskość pasterza rozbudzi w nich tęsknotę za uściskiem Ojca. Czuwajcie, aby owczarnia zawsze napotykała w sercu pasterza te zasoby wieczności, których nieustannie szuka się na próżno w rzeczach tego świata. Niech zawsze znajdują na waszych ustach docenianie zdolności tworzenia i budowania z wolnością i sprawiedliwie dobrobytu, w który obfituje ta ziemia”.
Ojciec Święty mówił też biskupom Stanów Zjednoczonych o kulturze spotkania, potrzebie dialogu i zabiegania o jedność. Zachęcił ich do stawiania czoła wyzwaniom naszych czasów:
„W głębi każdego z nich tkwi zawsze życie jako dar i odpowiedzialność. Przyszłość wolności i godności naszych społeczeństw zależy od sposobu, w jaki będziemy umieli odpowiedzieć na te wyzwania. Niewinne ofiary aborcji, dzieci umierające z głodu czy pod bombami, imigranci tonący w poszukiwaniu przyszłości, osoby starsze lub chore, których chciano by się pozbyć, ofiary terroryzmu, wojen, przemocy i handlu narkotykami, środowisko zniszczone przez rabunkową relację człowieka z przyrodą – w tym wszystkim mamy zawsze do czynienia z darem Boga, którego jesteśmy szlachetnymi administratorami, ale nie panami. Niedopuszczalne jest zatem uchylanie się lub przemilczenie. Nie mniej ważne jest głoszenie Ewangelii rodziny, którą podczas zbliżającego się Światowego Dnia Rodzin w Filadelfii będę miał okazję głosić z mocą razem z wami i całym Kościołem”.
Na zakończenie spotkania z episkopatem USA Franciszek dał jeszcze dwa zalecenia. Pierwsze dotyczyło ich postawy ojcowskiej:
„Bądźcie pasterzami bliskimi ludziom, pasterzami bezpośrednimi, którzy służą. Ta bliskość wyraża się szczególnie wobec waszych kapłanów. Towarzyszcie im, aby stale służyli Chrystusowi niepodzielonym sercem, bo tylko całkowite oddanie wypełnia sługi Chrystusa. Proszę więc, nie pozwalajcie im godzić się na przeciętność. Dbajcie o ich źródła duchowe, aby nie popadali w pokusę, by być notariuszami i biurokratami, ale by byli wyrazem macierzyństwa Kościoła, który rodzi i wychowuje swoje dzieci. Czuwajcie, by niestrudzenie wstawali, odpowiadając pukającym w nocy, nawet wówczas, gdy uważają, że mają już prawo do wypoczynku (por. Łk 11,5-8). Przygotowujcie ich, aby byli gotowi zatrzymać się, pochylić, wlać balsam, zadbać z poświęceniem o tych, którzy «przez przypadek» zostali ograbieni z tego, co wydawało im się posiadać (por. Łk 10, 29-37)”.
Drugie zalecenie Papieża dla biskupów Stanów Zjednoczonych dotyczyło imigrantów.
„Przepraszam, jeśli mówię jakby niemal we własnej sprawie. Kościół w Stanach Zjednoczonych zna jak mało kto nadzieje serc imigrantów. Zawsze uczyliście się ich języka, wspierali ich sprawę, włączali ich wkład, bronili ich praw, promowali ich dążenie do dobrobytu, podtrzymywali płomień ich wiary. Także teraz żadna inna amerykańska instytucja nie czyni dla imigrantów więcej, niż wasze wspólnoty chrześcijańskie. Obecnie macie tę wielką falę imigracji z Ameryki Łacińskiej, która napływa do wielu waszych diecezji. Nie tylko jako Biskup Rzymu, ale również, jak pasterz Kościoła przybyły z Południa, odczuwam potrzebę, aby wam podziękować i dodać odwagi. Może niełatwo wam będzie odczytywać ich dusze; może wyzwaniem będzie dla was ich różnorodność. Wiedzcie jednak, że posiadają oni również bogactwa, którymi mogą się dzielić. Przyjmujcie ich zatem bez lęku. Dawajcie im ciepło miłości Chrystusa, a odcyfrujecie tajemnicę ich serc. Jestem pewny, że po raz kolejny ludzie ci ubogacą Amerykę i jej Kościół” – powiedział Ojciec Święty.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.