Kanonizacja bł. Jana Pawła II odsuwa w Polsce na dalszy plan fakt, że w czasie tej samej uroczystości świętym zostanie ogłoszony inny wielki papież – bł. Jan XXIII.
Angelo Roncalli znany jest przede wszystkim jako ten, który zwołał Sobór Watykański II. Nie zamierzał zmieniać nauczania Kościoła, pragnął natomiast dostosować sposób jego wyrażania do potrzeb współczesnych czasów.
Wprawdzie nie dokończył swego dzieła (to Paweł VI doprowadził do końca prace soboru), ale bez jego proroczej intuicji Kościół mógłby dziś bardziej przypominać – używając słów samego papieża – „muzeum archeologiczne” niż „ogród kwitnący życiem”. To on zdecydował, że sobór nie będzie nikogo i niczego potępiał, tylko przedstawi współczesnemu światu pozytywny wykład wiary.
Znany był z otwartości na ludzi innych kultur i religii. Gorąco pragnął jedności chrześcijan. Odróżniał ludzi od ich grzechów – do każdego starał się podchodzić z uśmiechem i humorem, co przysparzało mu przyjaciół nawet wśród osób niechętnych Kościołowi.
W jego życiu są też polskie ślady. W młodości czytał „Trylogię” Sienkiewicza i jeszcze jako papież zaśmiewał się z forteli Zagłoby. Odwiedził Polskę w 1912 i 1929 r. W Paryżu zaprzyjaźnił się z ks. Bolesławem Szkiłądziem, o którym papieski sekretarz kard. Loris Capovilla mówi, że „był naprawdę wielkim świętym”. Zawsze serdecznie podejmował kard. Stefana Wyszyńskiego. O Ziemiach Zachodnich powiedział, że są „po wiekach odzyskane”, za co władze PRL postawiły mu pomnik we Wrocławiu. Podobno gdy umierał, kazał sobie postawić przy łóżku obraz Matki Boskiej Częstochowskiej...
Pamiętajmy o Janie XXIII! Pozostawił po sobie Kościół, który nie mógł być już taki jak przedtem. Chyba nieprzypadkowo kard. Stefan Wyszyński odniósł do niego słowa Ewangelii: „Był człowiek posłany od Boga – Jan mu było na imię” (J 1,6).
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.