„Ani rząd, ani opozycja, ani nikt z nas osobno nie może zagwarantować poprawy sytuacji w Zimbabwe i dobrobytu ludności”. To jedna z ocen dokonanych przez tamtejszy episkopat, a zawartych w komunikacie wydanym po jego zebraniu plenarnym.
Został on opublikowany w pięć miesięcy po wyborach wygranych przez prezydenta Roberta Mugabe i jego partię Zanu-Pf.
W dokumencie zatytułowanym „Propozycja programu narodowego dla poprawy sytuacji i pokoju w Zimbabwe” hierarchowie podkreślają, że okres powyborczy jeszcze bardziej spolaryzował ludność tego kraju. Przypominają, że wciąż nie zostały podjęte obietnice z kampanii wyborczej o poprawie warunków życia ludności, zwłaszcza najuboższych.
„Codzienne przerwy w dostawie wody i prądu, brak lekarstw, wyposażenia i profesjonalnego personelu w naszych szpitalach, chaos i masakry na naszych drogach, spływające po ulicach naszych wiosek i miast ścieki – to wszystko poniża nas samych jako ludzi, naszą godność i naszą nadzieję na lepsze życie” – powiedział, przedstawiając dokument, bp Angel Floro Martínez IEME. Przewodniczący episkopatu tego afrykańskiego kraju dodał, że Zimbabwe pilnie potrzebuje konkretnych środków do skutecznej walki o poprawę działania sektora publicznego, zwłaszcza w zakresie służby zdrowia, edukacji, zaopatrzenia w wodę, higieny, transportu i dostaw energii.
Hierarcha wskazał także, iż godność mieszkańców Zimbabwe „ulega poważnej korozji”. By przeżyć, muszą często wyprzedawać na ulicy to co mają. Przypomniał przy tym paradoks, że kraj ten posiada przecież obfite zasoby naturalne. Pozostaje więc nadzieja, że jego mieszkańcy „zmienią tę niezadowalającą sytuację i w jej miejsce zbudują lepsze warunki do życia dla wszystkich”.
„Każe płacić nieszczęśliwym ubogim, którzy nie mają niczego, rachunek za brak równowagi”.
Czy za drugim razem będzie lepiej?- zastanawia się korespondent niemieckiej agencji katolickiej KNA.
Papież Franciszek po raz kolejny podkreślił znaczenie jedności chrześcijan.
Papież przyjmujął na audiencji kierownictwo Fundacji Papieskiej Gwardii Szwajcarskiej.
Nie szukamy pierwszych czy najwygodniejszych miejsc, bo są to ślepe zaułki.