Jeśli tak, obrońcy rodziny zapowiadają kolejne manifestacje.
Jutro we francuskim Zgromadzeniu Narodowym odbędzie się ostateczne głosowanie w sprawie przyjęcia ustawy o tzw. małżeństwie dla wszystkich, legalizującej „małżeństwa” homoseksualne i adopcję przez nie dzieci. Sprawa jest praktycznie przesądzona, gdyż popierająca to prawo Partia Socjalistyczna ma większość w parlamencie.
Wczoraj ulicami Paryża przeszła kolejna manifestacja przeciwników ustawy, zorganizowana przez kolektyw „La Manif pour Tous”. „Hollande, nie chcemy Twojej ustawy”, „Nie ruszaj małżeństwa, zajmij się bezrobociem” - krzyczeli uczestnicy marszu. Według organizatorów było ich 270 tys., zaś według policji - tylko 45 tys.
Zdaniem deputowanego opozycyjnej Unii na rzecz Ruchu Ludowego (UMP) Henri Guaino podawanie zaniżonych danych ośmiesza policję. W odpowiedzi minister spraw wewnętrznych Manuel Valls przyznał, że przeciwników małżeństwa dla wszystkich jest wielu, ale i tak stanowią mniejszość wobec milionów Francuzów, którzy w ubiegłorocznych wyborach prezydenckich głosowali za zobowiązaniem nr 31 Françoisa Hollande’a, w którym takie posunięcie zapowiadał.
Valls oskarżył też manifestantów o szerzenie homofobii i powiązał ich slogany z pobiciem tego samego dnia dwóch homoseksualistów w Nicei.
Rzeczniczka „La Manif pour Tous”, Frigide Barjot zapowiedziała, że nie zamierzają oni rezygnować. Jeśli prezydent François Hollande nie porozumie się z nimi co do rozpisania referendum w tej sprawie, to 5 i 26 maja zorganizują kolejne wielkie demonstracje. Swój sprzeciw będą kontynuować aż do chwili, gdy „małżeństwa” homoseksualne zostaną zastąpione w prawie przez związek cywilny.
Według najnowszego badania opinii publicznej 58 proc. Francuzów popiera „małżeństwa” homoseksualne, ale jednocześnie 53 proc. sprzeciwia się adoptowaniu przez nie dzieci.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.