Od czwartku w Rzymie przed dworcem Termini można oglądać poprawiony pomnik Jana Pawła II. Jego pierwotna wersja, odsłonięta w maju zeszłego roku, została uznana za szpetną i wywołała falę krytyki. Dlatego postanowiono wnieść liczne korekty.
Stojący na Piazza Cinquecento olbrzymi monument polskiego papieża autorstwa włoskiego rzeźbiarza Oliviero Rainaldiego, odsłonięty 17 dni po beatyfikacji, wywołał prawdziwą konsternację.
Domagano się natychmiastowego usunięcia statuy przede wszystkim z powodu zupełnego braku podobieństwa oraz formy bryły płaszcza, przypominającego w zgodnej opinii prasy i komentatorów "budkę strażniczą". Jeszcze dalej w swych ocenach poszedł watykański dziennik "L'Osservatore Romano", który napisał wręcz, że dzieło wygląda jak "po wybuchu bomby".
Liczne naniesione poprawki to rezultat porozumienia między władzami Wiecznego Miasta a artystą. Zgodził się on wykonać prace, wskazane przez specjalnie powołaną w tym celu komisję ekspertów i znawców sztuki.
Rainaldi we wrześniu podczas pierwszej prezentacji poprawianego jeszcze wtedy pomnika tłumaczył w rozmowie z PAP, że źle wykonany został przed ponad rokiem odlew, ponieważ prace prowadzono w ogromnym pośpiechu. Ponadto jego zdaniem całość została wówczas źle zamontowana.
Podczas wielomiesięcznych prac Oliviero Rainaldi poprawił głowę i płaszcz Jana Pawła II, a także podniósł postument. Rzeźbiarz zapewnił w wywiadzie dla dziennika "La Repubblica", że jest zadowolony z nowej wersji, gdyż "forma odpowiada duchowi dzieła".
"Teraz pomnik jest taki, jaki powinien być, to moje dzieło" - podkreślił usatysfakcjonowany Rainaldi.
Władze Rzymu postanowiły tym razem nie organizować uroczystej ceremonii z okazji ponownej inauguracji pomnika.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
"Dar każdego życia, każdego dziecka", jest znakiem Bożej miłości i bliskości.
To już dziewiąty wyjazd Jałmużnika Papieskiego w imieniu Papieża Franciszka z pomocą na Ukrainę.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
„Organizujemy konferencje i spotkania pokojowe, ale kontynuujemy produkowanie broni by zabijać”.