Świecki apostoł katolickiej nauki społecznej zostanie 29 kwietnia wyniesiony do chwały ołtarzy. Jest nim włoski ekonomista i socjolog, zmarły na początku zeszłego stulecia, w 1918 r., Giuseppe Toniolo.
Beatyfikacji w rzymskiej bazylice św. Pawła za Murami przewodniczyć będzie w imieniu Papieża emerytowany arcybiskup Palermo, kard. Salvatore De Giorgi. O postać nowego błogosławionego zapytaliśmy abp Domenico Sorrentino z Asyżu, znawcę myśli i biografa Giuseppe Toniolo, a zarazem postulatora jego sprawy kanonizacyjnej.
„Wszystkie wymiary zwyczajnego życia znajdują się w jego egzystencji, a zatem w jego świętości, począwszy od rodziny – powiedział Radiu Watykańskiemu abp Sorrentino. – Był małżonkiem i ojcem siedmiorga dzieci. A dalej życie zawodowe: był profesorem ekonomii i specjalizował się też w zaangażowaniu społecznym, by dać światu katolickiemu impuls do zainteresowania się społeczeństwem. Skierowało go to do czegoś, co dziś nazwalibyśmy wielką przestrzenią polityki, choć w tamtych czasach nie była to polityka w sensie ścisłym. A zatem człowiek świecki, który stał się świętym naprawdę przez życie codzienne. Może on powiedzieć dzisiejszemu człowiekowi, że świętość jest celem możliwym do osiągnięcia”.
Beatyfikacja prof. Giuseppe Toniolo, twórcy włoskich Tygodni Społecznych, ma w jego ojczyźnie duże znaczenie. W przeddzień zaliczenia go w poczet błogosławionych włoska Akcja Katolicka poświęciła jego postaci międzynarodowe seminarium o zaangażowaniu i wkładzie wiernych świeckich na rzecz pokoju i sprawiedliwości na świecie. Zorganizowała je pod patronatem dwóch watykańskich dykasterii: Papieskich Rad „Iustitia et Pax” i ds. [Laikatu] Świeckich. Przesłanie do jego uczestników skierował kardynał sekretarz stanu Tarcisio Bertone.
Dziennik "L'Osservatore Romano" napisał w związku z niedzielną beatyfikacją Giuseppe Toniolo (1845-1918), że powinien on być wzorem dla świeckich, wśród nich polityków.
Watykańska gazeta podkreśliła, że beatyfikacja włoskiego ekonomisty i socjologa, orędownika zaangażowania katolików w życie polityczne, ojca siedmiorga dzieci jest "wydarzeniem niezwykle doniosłym dla włoskiego katolicyzmu, i nie tylko dla niego".
"Chwały ołtarzy dostępuje ojciec rodziny, wykładowca uniwersytecki, aktywny działacz katolicki" - dodał dziennik. Jak zauważono, był "bohaterem Akcji Katolickiej, która widziała w nim wzór świeckiego skutecznie angażującego się w państwie świeckim, w stałej i nieprzerwanej jedności z hierarchią".
"Toniolo pragnął żyć w jedności z pasterzami Kościoła, z którymi często się przyjaźnił i współpracował; nie dlatego, aby bronić się przed ewentualnymi gromami, ale żeby działać w środowisku żywotnym i mając gwarancję prawdy" - oceniła watykańska gazeta. Przypomniała, że niestrudzenie przemierzał on Włochy i Europę, by "wspierać sprawę katolicką na wszelkie możliwe sposoby".
"A jednak postać Toniolo została usunięta z pamięci" - zauważono w artykule.
Tymczasem zdaniem autora "katolicy włoscy mogliby odkryć na nowo w profesorze z Pizy przykład pełnego i całkowitego zaangażowania w historię ze spojrzeniem wykraczającym poza nią".
"Toniolo bowiem zawsze myślał z rozmachem i głęboko, konfrontował się z gospodarką, ze społeczeństwem, z budzącymi lęk kryzysami swoich czasów. Można by powiedzieć, że nie pomijał on żadnego aspektu międzyludzkiego współżycia, od wyzyskiwania robotników, nieletnich i kobiet po poszanowanie świątecznego odpoczynku, od płac po kredyt, od kwestii wychowania po badania naukowe"- stwierdzono na łamach "L'Osservatore Romano".
Już w 1873 roku wygłosił referat zatytułowany "Etyka jako wewnętrzny czynnik praw ekonomicznych" - dodała gazeta, zwracając uwagę na aktualność spojrzenia nowego błogosławionego.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.