Shin Dong-hyuk urodził się w północnokoreańskim obozie koncentracyjnym. Widział, jak 6-letnia dziewczynka została zakatowana, bo ukrywała w kieszeni 5 ziaren kukurydzy. Jego matka została powieszona, brat rozstrzelany, a jego samego powieszono za brzuch na haku nad ogniem.
Shinowi udało się uciec. Jego historię opisał były reporter „The Washington Post” Blaine Harden w książce pt. „Ucieczka z obozu 14”.
Shin jest mniej więcej rówieśnikiem nowego władcy KRL-D Kim Dong Una. Urodził się ze związku więźniarki i więźnia, których przydzielono sobie wzajem w nagrodę za dobre sprawowanie. I to było zresztą jego pierwszą „zbrodnią”. Związek rodziców Shina polegał na tym, że 5 nocy w roku mogli spędzić razem. Chłopiec prawie nie znał ojca. Wiedział natomiast, że jest on dożywotnio więziony bo jego bracia uciekli w czasie wojny na Południe. A za to – jak mu wtłaczano - trzeba płacić przez trzy pokolenia. I Shin w to wierzył. Mieszkał z bratem i matką, która była dla niego konkurentką w walce o skromne racje żywnościowe.
Wychowanie obozowe sprowadzało się do przestrzegania 10 zasad. Zasada nr 1 głosiła: „Nie próbuj uciekać”. Za jej złamanie matka i brat Shina zostali zamordowani, a sam Shin przeszedł brutalne śledztwo w sprawie ich próby ucieczki. Co czuł w czasie tortur? Gniew na krewnych za to, że z ich powodu musi cierpieć.
W wieku 22 lat Shin uciekł wraz ze współwięźniem, który wcześniej miał być podobno wysokim urzędnikiem. Jego towarzysz zginął podczas ucieczki. Shin przedostał się do Chin, gdzie pomogli mu etniczni Koreańczycy i chrześcijanie. Następnie dostał się do Korei Południowej. Mieszka w Seulu. Ma trudności w nauce, walczy z koszmarami i jest niezdolny do zawierania znajomości, zaufania drugiemu człowiekowi. Nie jest w stanie dłużej wytrzymać w żadnej pracy. Mówi o sobie: - Ewoluuję od bycia zwierzęciem.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
"Dar każdego życia, każdego dziecka", jest znakiem Bożej miłości i bliskości.
To już dziewiąty wyjazd Jałmużnika Papieskiego w imieniu Papieża Franciszka z pomocą na Ukrainę.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
„Organizujemy konferencje i spotkania pokojowe, ale kontynuujemy produkowanie broni by zabijać”.