Świadkami modlitwy Papieża były miliony, które gromadziły się na Eucharystii i nabożeństwach celebrowanych przez Jana Pawła II w niemal wszystkich krajach świata.
Świadectwa modlitwy Jana Pawła II
Skoro to mają być świadectwa, zacznijmy znów od cytatu. Frossard notuje: „Kiedy pierwszy raz zdarzyło mi się dostać do tych, dawniej nieosiągalnych apartamentów […] byłem tak przejęty, że w kaplicy prawie nie zauważyłem witrażowego sufitu, ani Drogi Krzyżowej z brązu na ścianie, ani ikony Matki Boskiej Częstochowskiej na ołtarzu: klęczący Papież wydał mi się ogromny. Pelerynka na jego szerokich barach nasuwała myśl o wiecznych śniegach i nie mogłem pojąć, w jaki sposób wielką górę udało się zmieścić w tak szczupłej przestrzeni […]. Miałem przed sobą masyw modlitwy. Po Mszy, odprawionej z niezwykłą starannością i tą pozorną powolnością, z jaką gwiazdy dokonują swoich niebieskich obrotów, dwadzieścia minut poświęcono na praktykę właściwie wszędzie zaniechaną: na dziękczynienie, podczas którego Jan Paweł II klęczał na swoim klęczniku z oparciem o rozmiarach pulpitu. Papież modli się – chciałoby się powiedzieć – tak jak oddycha, a przecież działa”[2].
Świadectwo modlitwy Jana Pawła II, które wyszło spod pióra André Frossarda, po tym jak pierwszy raz znalazł się w prywatnej kaplicy papieskiej, jest unikalne z punktu widzenia literackiego, nie jest natomiast czymś wyjątkowym. Podobne doświadczenie mogą podzielić chyba wszyscy, którzy mieli szczęście uczestniczyć w porannej Mszy świętej Jana Pawła II w jego kaplicy w apartamentach papieskich w Watykanie.
Świadectwo najbliższych współpracowników
Najważniejszym świadkiem modlitwy papieża Jana Pawła II jest oczywiście kard. Stanisław Dziwisz, który przez blisko czterdzieści lat pomagał najpierw Arcybiskupowi Krakowa, a potem Najwyższemu Pasterzowi Kościoła wypełniać jego misję.
O prywatnej kaplicy w Domu Biskupów Krakowskich na Franciszkańskiej, jako szczególnym miejscu modlitwy przyszłego Papieża, Kardynał pisze: „Miejscem szczególnego spotkania z Bogiem byłą jego prywatna kaplica. Przebywał w niej możliwie jak najdłużej. Każdego poranka, jeśli tylko był w domu, przebywał w kaplicy do jedenastej. Tam rozmawiał z Bogiem, słuchał, co mówi mu Pan. Niekiedy, z ciekawości, nasze siostry zerkały do kaplicy i widywały go leżącego krzyżem, pogrążonego w modlitwie. Zwykł tam też pracować […]. Intersujący był sposób, w jaki oznaczał poszczególne strony. W miejsce cyfr wpisywał wersety modlitw, co pokazuje, że praca była dla niego również czasem żarliwej modlitwy”[3]. Z kolei w Watykanie, oprócz kaplicy, takim ulubionym miejscem był taras Pałacu Apostolskiego. Tam „zatrzymywał się na rozważaniu przed różnymi obrazami, szczególnie przed małym ołtarzem z figurką Matki Boskiej Fatimskiej. Zawsze odmawiał cały różaniec, swoją umiłowaną modlitwę. W każdy czwartek odprawiał godzinę świętą, a w piątki – Drogę Krzyżową”[4].
Kardynał wspomina o modlitwie Papieża: „Modlitwa była jego zanurzeniem się w Bogu, przebywaniem z Bogiem. Nigdy nie przechodził obojętnie obok Najświętszego Sakramentu. Do czasu, gdy to mógł czynić, klękał, albo leżał krzyżem na posadzce i modlił się. A jeśli wydawało mu się, że jest sam, słychać było, jak szeptem rozmawia z Panem Jezusem”[5]. A o Mszy świętej sprawowanej przez Jana Pawła II pisze: „Był to nie tylko najważniejszy, centralny moment każdego dnia, najbardziej święty. To była najgłębsza potrzeba jego duszy. Przygotowywał się do Mszy w skupieniu i milczeniu. W tych chwilach nie chciał z nikim rozmawiać, chyba, że było to absolutnie konieczne. Jego serce i umysł przebywały już w innym świecie, na rozmowie z Bogiem. A po każdej Mszy świętej trwał piętnaście minut na dziękczynieniu”[6].
Arturo Mari, fotograf watykański, był wyjątkowym świadkiem pontyfikatu Jana Pawła II. Jako fotograf towarzyszył Papieżowi zarówno podczas oficjalnych wystąpień i spotkań, ale także prywatnie. Należał bowiem do «rodziny» papieskiej, a więc ścisłego grona osób w otoczeniu Papieża. W swoich wspomnieniach zatytułowanych „Do zobaczenia w raju” o modlitwie Jana Pawła II pisze: „Jego modlitwa była zjawiskiem niezwykłym… Modlił się wszędzie – w kaplicy, lecz również siedząc na fotelu w tak zwanych chwilach wypoczynku, które dla Niego nigdy prawdziwym wypoczynkiem nie były. Modlił się, kiedy ktoś umarł – przyjaciel, jakaś znana osoba, ofiary zamachu czy wypadku. Modlił się, kiedy się dowiadywał, że sytuacja polityczna jest poważna, kiedy w jakiejś części świata wybuchła wojna. Modlił się, kiedy miał problem, na przykład kiedy otrzymał jakąś złą wiadomość o sytuacji, którą trzeba było rozwiązać. Natychmiast szedł do kaplicy i pozostawał w niej, aż rozstrzygnął swój problem”[7]. I dodał: „Kiedy tylko mógł trzymał w dłoni różaniec. Podczas wycieczek w góry, podczas spacerów, również podczas konferencji, kiedy przysłuchiwał się długim przemówieniom, widać było, że […] przesuwa ziarenka różańca. Odpoczywał z różańcem, chodził z różańcem, wszystkim dawał różaniec w prezencie, często zapraszając ich do wspólnej modlitwy. I umarł z różańcem w ręku”[8]. „Zdarzało się, że spędzał całe noce na klęczniku, bez chwili snu. Rano widzieliśmy, że jest słabszy niż zazwyczaj i szeptaliśmy wówczas między sobą: «Dziś nie spał»…”[9].
Niekiedy zdarzały się zabawne wręcz sytuacje. Gdy na przykład rozpoczynał się czas audiencji, a nie było Papieża, gdzieś „przepadł”. Jeden ze współpracowników (możemy się domyślać, że chodzi o któregoś z sekretarzy) zaświadczył: „Kiedyś rano, widząc, że nie przybył na audiencję, szukałem go i znalazłem przed wizerunkiem Najświętszej Panny. Jego modlitwa była tak żarliwa, że wyglądał jak dziecko przed matką. Innym razem, w zimny dzień grudniowy znaleźliśmy go na tarasie, przed ołtarzem poświęconym Najświętszej Pannie z Fatimy. Klęczał, miał zwykły, czarny płaszcz. Zawołałem go, lecz nie od razu wstał z klęczek… Porządkując jego notatki zauważyłem, że na wszystkich kartkach homilii lub przygotowanych encyklik zawsze umieszczone było jakieś wezwanie do Matki Bożej”[10].
Abp Mieczysław Mokrzycki wspomina: „Modlitwa to była jego natura, jego codzienność. Kiedy wychodził na celebrację, kiedy jechał do Auli czy na parafię, nawet w drodze z apartamentu na audiencję, te pięć minut zawsze był pogrążony w modlitwie – poza naszym zasięgiem, wyłączony. Takich chwil w ciągu dnia były dziesiątki. Wiedzieliśmy, że wtedy nie można Ojcu Świętemu przeszkadzać, bo jest z Panem Bogiem. Zjednoczony w niezwykły sposób […]. Był mistykiem. I wtedy nie reagował na otoczenie. Nie przeszkadzał mu hałas, nie przeszkadzały mu szmery, ludzie krążący wokół niego”[11]. Co zrozumiałe, tego rodzaju świadectwo mógł przekazać tylko ktoś, kto na co dzień przez całe lata towarzyszył Papieżowi.
		
			aktualna ocena |   |
			głosujących |   |
		
		
			 Ocena |
			bardzo słabe |
			słabe |
			średnie |
			dobre |
			super |
 Ocena |
			bardzo słabe |
			słabe |
			średnie |
			dobre |
			super |
		
	
 
						
					
				Tarek Mitri, wicepremier Libanu przed pielgrzymką Leona XIV do tego kraju.
 
						
					
				Papieska pielgrzymka do Turcji zaplanowana jest na 27–30 listopada.
 
						
					
				 
						
					
				Papieska pielgrzymka do Turcji zaplanowana jest na 27–30 listopada.
 
						
					
				Papież nie kontynuował jubileuszowego cyklu katechez, a tę poświęcił Nostra aetate.
 
						
					
				Ekumeniczne i międzyreligijne spotkanie modlitewne w Koloseum.
 
						
					
				13 kwietnia 1986 r. Jan Paweł II jako pierwszy w historii Papież odwiedził rzymską synagogę.