Nie było żadnej pompy ani wielkiej imprezy. W samym środku kryzysu w Kościele i Argentynie przyszły papież powiedział "Tak" swojemu powołaniu.
To był 13 grudnia 1969 r. Dla Kościoła bardzo trudny czas, niedługo po zakończeniu soboru watykańskiego II. W głębokim kryzysie był też zakon jezuitów. "Większość braci broni albo porzuciła ćwiczenia duchowne na rzecz walki rewolucyjnej, albo po prostu założyła rodziny - pisze w w tekście "Sutanna do tanga" Jacek Dziedzina.
O tym jak dramatyczna była sytuacja zakonu w tym okresie mówią choćby statystyki: w prowincji przyszłego papieża w roku jego święceń zakon opuściło kilkunastu współbraci. W kolejnym roku do nowicjatu nie zgłosił się nikt. Młody Jorge musiał więc zmierzyć się również z próbą wierności powołaniu w sytuacji totalnego osamotnienia. Mając do wyboru teksty marksistowską i ignacjańską wizję świata młodzi Argentyńczycy masowo wybierali tę pierwszą. Ta decyzja przyjęcia święceń była zdecydowanie pod prąd wszystkiemu, co działo się wokół niego.
"Musimy walczyć o wyzwolenie uciśnionych, nawet jeśli środki obejmują grzech przemocy" - wzywał w tym okresie jeden z przywódców Ruchu Księży Trzeciego Świata, o. Hernan Benitez. Jorge Bergoglio wybrał jednak inną drogę: rozeznawanie duchów wg duchowości św. Ignacego. Ten wybór stał się dla niego kompasem całej kapłańskiej drogi i nie porzucił go również po święceniach biskupich i wyborze na następcę świętego Piotra.
Z okazji 50. rocznicy święceń kapłańskich życzymy papieżowi Franciszkowi błogosławieństwa Bożego na kolejne lata i serca czułego i wrażliwego na głos Ducha Świętego. A więcej o początku jego kapłańskiej drogi przeczytasz w artykule Jacka Dziedziny w najnowszym numerze "Gościa Niedzielnego": Sutanna do tanga
„Tryptyk Augustiański” zostanie premierowo wykonany 22 listopada.
„Głos Kościoła nadal ma znaczenie, kontynuujmy promocję pokoju”.
Dziś rano zadzwonił do Papieża Mahmud Abbas, prezydent Państwa Palestyńskiego.
Przy tej okazji zwrócił uwagę na nieocenioną rolę modlitwy osób starszych.