W Schönstatt, dzielnicy niemieckiego miasta Vallendar nad Renem, trwają od 16 do 19 b.m. obchody stulecia Ruchu Szensztackiego.
Papieża reprezentuje na nich kard. Giovanni Lajolo, emerytowany przewodniczący Papieskiej Komisji ds. Państwa Watykańskiego i jego Gubernatoratu. Był on niegdyś nuncjuszem apostolskim w Niemczech – przypomina Ojciec Święty w liście, którym mianuje go swoim specjalnym wysłannikiem na uroczystości w Schönstatt. Zwraca uwagę, że powstały tam przed stu laty ruch objął odtąd licznych wiernych, rozpalając w nich zapał misyjny. Rocznicowe obchody mają stać się okazją nie tylko do wspominania początków ruchu, ale też do potwierdzenia jego zadań i celów. Franciszek zleca kard. Lajolo, aby wszystkich uczestników zachęcił do odnowienia pierwotnego ducha i podtrzymywania go.
Dodajmy, że ten maryjny ruch apostolski założył w 1914 r. niemiecki pallotyn ks. Josef Kentenich, późniejszy więzień obozu koncentracyjnego w Dachau. Jego kolebkę i centrum stanowi sanktuarium Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej w Schönstatt. Jest to niewielka kapliczka, na której wzór w wielu krajach, gdzie obecny jest ruch, w tym także w Polsce, wzniesiono Kaplice Szensztackie. W ramach Dzieła Szensztackiego powstały też zgromadzenia zakonne. Dziś ruch ma charakter międzynarodowy. Do jego rozwoju w Polsce przyczynił się biskup koszaliński Ignacy Jeż, który jako więzień Dachau poznał się z założycielem Ruchu Szensztackiego i jego duchowością.
Odpowiedział papież na pytanie czy islam stanowi zagrożenie dla chrześcijańskiej tożsamości Zachodu
O szczegółach opowiada prefekt Sekretariatu ds. Gospodarczych Maximino Caballero Ledo.
Przybycie Papieża było także wsparciem w trudnościach, z jakimi mierzą się Libańczycy na co dzień.
Ziemia Święta zeszła z pierwszych stron gazet, a to od razu...
Pokój, jedność, braterstwo, przyszłość: oto bogactwo przesłania, którego nikt nie zapomni.
W samolocie, w drodze powrotnej z Libanu do Rzymu Leon XIV spotkał się z dziennikarzami.
Papież zakończył trwającą od 27 listopada podróż apostolską do Turcji i Libanu.
Trzeba rozbroić nasze serca, zrzucić pancerze naszych etnicznych i politycznych izolacji...