W trakcie swojego pontyfikatu Papież Franciszek odwiedził 10 krajów afrykańskich.
Powiedział też: „Módlcie się teraz szczególnie za mnie, zostało mi tylko kilka dni!”.
25 kwietnia o godz. 20:00 odbędzie się zamknięcie trumny z ciałem Franciszka.
Można już wejść do bazyliki, by oddać zmarłemu papiezowi hołd.
Przyszły papież będzie kontynuował tę drogę zgodnie z własnym charakterem.
Międzynarodowa Rada Chrześcijan i Żydów opłakuje śmierć papieża Franciszka.
Pozbawiony prawa do udziału w konklawe kardynał chce wziąć w nim udział...
Zostanie wystawiona w bazylice Św. Piotra, gdzie wierni będą mogli oddawać hołd Franciszkowi.
Pytanie, jak to możliwe, że dotychczas nikomu nie odrosły utracone kończyny i zmarły nie ożył?
Nawet Bashobora nic nie zdziałał w Polsce, chociaż przypisywano mu właściwości większe od samego Jezusa.
Ożyć= powstać z martwych.
Takie są fakty, a Effa diabolicznie je interpretuje.
"Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą, węże brać będą do rak, i jeśli co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie" (Mk 16,17-18).
Sam Jezus nam to mówi. Jesteś chrześcijaninem? I nie wierzysz Bogu, w którego mówisz, że wierzysz?
A jeżeli chodzi o Bashoborę:
http://www.fronda.pl/a/dla-niedowiarkow-o-bashobora-daje-swiadectwo-wskrzeszen,29546.html
Oczywiście można w to nie wierzyć, ale relacje świadków i spisane dokumenty są jednoznaczne.
Dlatego, że ich nie dostrzegasz.
Dlatego, że ludzie nie mają już tak silnej wiary i więcej pokus by wierzyć bardziej sobie i innym ludziom, lub pogrążać się w beznadziei niż zaufać i uwierzyć Bogu.
Z Waszego rozumowania wynika, że jak człowiek uwierzy, to wtedy są cuda. A powinno być odwrotnie, że "cuda" powinny być przesłanką do wiary. Jest jeszcze inny argument przeciw "cudom", odkrycia naukowe, któe wyjaśniają zjawiska różnych fenomenów. To, że na obecnym etapie nie można wykazać naturalnych praw Natury nie oznacza, że cuda istnieją. Potrzebne sa kolejne narzędzia naukowe, które wykażą naturalność tych fenomenów. I nauka te narzędzia znajdzie, jak np. mikroskopy, teleskopy, radioteleskopy, metody zachowań materii ożywionej i nieożywionej w okreslonych warunkach itd itp.
Nie rozumiem @belladea, jakie to ma znaczenie przeciwstawienie "silnej wiary" z pokusami. Przecież różnych pokus od zarania ludzkości, zanim powstała idea jedynego Boga, tych pokus było dużo. I ludzie przeżyli do dziś.
Bo co to znaczy uwierzyć Bogu? Można uwierzyć komuś lub czemuś, jeśli się miało z tym kimś/czymś bezpośredni kontakt, przynajmniej werbalny.
To, że ktoś Tobie powiedział, że Bóg jest, i od niego wszystko pochodzi i jest zależne, niczego niedowodzi. To tylko słowa. Równie dobrze możemy przyjąć bajką o królewnie i żelaznym wilku, lub o krasnoludkach. Doświadczenie pozwala przyjąć, że w coś można uwierzyć/przyjąć.
Tym doświadczeniem nie mogą być wizje ludzi b. wierzących, ponieważ jest znane z psychologii zjawisko autosugestii, świadczące o skomplikowanej naturze psychologii człowieka. To tak w skrócie.
Różnica między ożyciem a zmartwychwstaniem jest praktycznie żadna. W/g mitu z Ewangelii Łazarz byłw grobie kilka dni, jego ciało ulegało naturalnemu rozkładowi. Więc ożył czy czy zmartwychwstał? Jezus, też w/g Ewangelii, zmarł na krzyżu, pochowano go w grobie, i po kilku dniach jego ciało zniknęło, a potem pokazywał się innym. Więc ożył czy zmartwychwstał? A może został zreanimowany i gdzie indziej dochodził do zdrowia i spotykał się tylko ze znanymi osobami, a nie z tłumami. Bo poza Ewangeliami nie ma żadnych historycznych faktów.
"Z Waszego rozumowania wynika, że jak człowiek uwierzy, to wtedy są cuda. A powinno być odwrotnie, że "cuda" powinny być przesłanką do wiary."
1. A słyszałeś kiedyś o efekcie placebo?;> Ludzie czasem wierzą, że coś im pomoże i to im pomaga.. Czyli.. Wiara im pomaga w dokonywaniu rzeczy teoretycznie niemożliwych. Tak możesz zdefiniować "cud" jeśli inaczej nie potrafisz;]
2. Musisz znać kolejność działać
- jest osoba, która mocno wierzy np że Bóg ją wysłucha i zostanie uzdrowiona.
- jest bliżej nieokreślony naukowo czynnik (wola Boża?) który powoduje, że ta osoba zostanie, bądź nie zostanie uleczona
- ten cud jest przesłanką umacniającą w wierze osobę wyleczoną i jest przesłanką dla osób trzecich będących świadkami "cudu"
"Jest jeszcze inny argument przeciw "cudom", odkrycia naukowe, które wyjaśniają zjawiska różnych fenomenów. To, że na obecnym etapie nie można wykazać naturalnych praw Natury nie oznacza, że cuda istnieją..."
Jeśli wierzysz w Boga, wierzysz że On jest wszechmocny i wszechwiedzący, że On stworzył Świat (wraz z wszystkimi prawami "Natury") to powinieneś również wierzyć, że to On może układać zdarzenia losowe w naszym życiu (które Ty nazwiesz przypadkiem), które zmienią "coś" w naszym życiu.
"Nie rozumiem @belladea, jakie to ma znaczenie przeciwstawienie "silnej wiary" z pokusami. Przecież różnych pokus od zarania ludzkości, zanim powstała idea jedynego Boga, tych pokus było dużo. I ludzie przeżyli do dziś."
Była inna mentalność, mniejsza ateizacja, inne podejście społeczeństwa do pewnych zachowań (np. cudzołożnicę kamienowało się, a dziś rozwiązłość jest ogólnie akceptowana, a przez media wręcz promowana). Zgodnie z powyższym większa wiara=więcej cudów...
"To, że ktoś Tobie powiedział, że Bóg jest, i od niego wszystko pochodzi i jest zależne, niczego niedowodzi. To tylko słowa. Równie dobrze możemy przyjąć bajką o królewnie i żelaznym wilku, lub o krasnoludkach."
Większość rzeczy które przyjmujesz za pewnik to dowiedziałeś się (np. w szkole) od kogoś, a nie nabyłeś tej wiedzy na podstawie własnego doświadczenia. Czyli przykładowo idąc Twoim tokiem rozumowania:
Dowiedziałeś się w szkole, że cząsteczka wody składa się z dwóch atomów wodoru i jednego atomu tlenu, albo że wieloryb jest ssakiem. W książce przeczytałeś bajkę o królewnie i 7 krasnoludkach. Według Ciebie wszystkie te informacje są równie prawdopodobne? Bo to że coś przeczytałeś w książce, lub usłyszałeś w szkole to niczego nie dowodzi...?
"Doświadczenie pozwala przyjąć, że w coś można uwierzyć/przyjąć."
Dla poszczególnej osoby, która wymodliła np. zdrowie to te doświadczenie jest niepodważalnym dowodem na istnienie Boga. Te cuda/doświadczenia o których możesz sobie poczytać, to wszystko są dowody na istnienie Boga. Możesz w to wierzyć lub nie tak samo jak możesz wierzyć w informacje w książkach z biologi, chemii, fizyki lub nie. To Twoja strawa..
"Różnica między ożyciem a zmartwychwstaniem jest praktycznie żadna..."
OK. Tylko chodzi o symbolikę, nie dosłowne znaczenie tych słów. Tak jak ktoś wcześniej napisał, w jednym przypadku chodzi po powrót do życia ziemskiego, a w drugim o życie wieczne.
"A może został zreanimowany i gdzie indziej dochodził do zdrowia i spotykał się tylko ze znanymi osobami, a nie z tłumami. Bo poza Ewangeliami nie ma żadnych historycznych faktów. "
Chyba żartujesz? Tak ufasz nauce to poszukaj naukowych wiadomości na ten temat.. Nawet niewierzący naukowcy, Żydowscy naukowcy nie wysnuwają takich absurdalnych teorii. Na programach discovery, NG i innych mnóstwo jest programów na ten temat. Nigdy nikomu nie polecałem zdobywania wiedzy na temat wiary z takich programów, ale może to Cie przekona. Poza Ewangeliami są historyczne fakty (aż sam się kiedyś zdziwiłem, że takie rzeczy przetrwały). Nawet gdyby zreanimowali to przy tamtej technice, tamtej wiedzy medycznej to byłby naprawdę ogromny cud;]
Świadectwa, jakie jeszcze do niedawna były publikowane na tej oto stronie (niestety po wyznaniach księdza seksoholika zakładka ze świadectwami zniknęła, a szkoda) też wskazywały na Bożą interwencję, bardziej czy mniej spektakularną.
Może kiedyś nauka potwierdzi oczywisty fakt, że gorące modlitwy są w stanie wpłynąć na rzeczywistość;)
By the way, stwierdzenie, że sens ma tylko to, co naukowo udowadnialne, nie jest zgodne z zasadami nauki:)
@margarethe
Może kiedyś nauka potwierdzi oczywisty fakt, że gorące modlitwy są w stanie wpłynąć na rzeczywistość;)
Proponuje naukowy eksperyment ktory kazdy moze przeprowadzic sam: siejemy dwie roslinki w takich samych doniczkach. Dokladnie tak samo sie nimi opiekujemy, sa w miejscu rownie naslonecznionym itd. Za jedna modlimy sie goraco zeby szybko i zdrowo rosla a za druga nie. Sprawdzamy ktora rosnie lepiej. I w takiz to naukowy sposob raz na zawsze potwierdzamy lub nie sile modlitwy.
Powodzenia.
Zakladajac ze to Bog ustanowil prawa fizyki, robienie cudow byloby zlamaniem jego wlasnych praw. Wszyscy slusznie oburzyliby sie na posla ktory zlamalby prawo na ktore sam glosowal. Czy w przypadku Boga taka sama niekonsekwencja/hipokryzja nie powinna spotkac sie z taka sama ocena?
Eksperyment z roślinką byłby niczym innym jak wystawianiem Pana Boga na próbę. Wolę jednak modlić się za Syrię niż do doniczki.
Co do nowotestamentowych przekazów - odsyłam do "Jesus Seminar" gdzie są one przeanalizowane. Ostrzeżenie: nie spodziewaj się po tej lekturze cudów ;-)
Esencja Biblii nie sa cuda. Jesli szukasz cudow idz do cyrku.
Co do modlitwy za Syrie - bardzo ladnie, chociaz pewnie niezbyt skutecznie.
Osobiście uważam, że cud to po prostu spełnienie proźby - chodzi bardziej o czas (zdażenie występuje akurat po tym jak prosiłem/am, czy potrzebowałem/am) i zbieg okoliczności niż o to by koniecznie były złamane prawa fizyki.
A co do łamania własych praw - to ten sam "problem" jaki można zaobserwować tutaj: "Czy Bóg mógł stworzyć tak ciężki kamień, którego sam nie jest w stanie podnieść?". TAK. Czyli go nie uniesie? UNIESIE, bo kto powiedział, że Bóg nie może rozwiązać paradoks?
Ożyć = powstać z martwych.
Łazarz powstał z martwych. To jest fakt...
Nie wiem czemu wyróżnia się tu ojca Johna Bashoborę. Jest to owszem, wielki apostoł, jego wiara jest wielka ale w naszym kraju działa wielu charyzmatyków duchownych i świeckich, których modlitwa wstawiennicza ma wielką moc.
Przekonałam się o tym wielokrotnie a szczególnie doceniłam moc modlitwy gdy moje dziecko urodzone z wadą układu moczowego, zdiagnozowaną przez 4 doświadczonych lekarzy w dwóch szpitalach, po kilku tygodniach okazało się całkowicie zdrowe! Ci sami lekarze odkrywali ze zdumieniem zupełnie inny obraz USG. I potwierdzili to dwukrotnie dokumentacją szpitalną.
To jest coś, czego "jeszcze nie odkryła nauka", prawda?
Coś, co w "zamierzchłych czasach" przypisywano cudom (taka wersja śpiączki cukrzycowej, tak?).
Chrystus dał obietnicę wielkiej mocy dla jego uczniów. I my mamy szczęście osobiście tej mocy doświadczać. Jeśli chcemy.
I wcale nie jest to dziwne pytanie jak na portal katolicki. Jest mnóstwo osób która określają się jako wierzący, ale nieszczególnie wiem w jakiego Boga. Bo nie osobowego, tylko takiego brodatego dziadzia na chmurze. Ja poproszę Bożą rzeczywistość naprawdę. Mimo tego, że niejednokrotnie gdy o tym mówię patrzy się na mnie jak na wariata.
Otóż będę sobie takim Bożym głupcem.
Ponieważ Ojciec John Bashobora jest człowiekiem wielkiego charyzmatu. Nie miałam okazji brać udziału w Mszach Świętych przez niego odprawianych, ale miałam okazję widzieć jego spotkania z ludźmi, którym ogromnie pomógł. Miałam też okazję zauważyć,że Ojciec Święty Franciszek, któremu ufasz bardzo, jemu również bardzo ufa. To chyba dobra rekomendacja dla Twojej duszy?
Szkoda, że udajesz Boże niebożątko na innym portalu katolickim...
Nie wiem czemu wyróżnia się tu ojca Johna Boshoborę. Jest to owszem, wielki apostoł, jego wiara jest wielka ale w naszym kraju działa wielu charyzmatyków duchownych i świeckich, których modlitwa wstawiennicza ma wielką moc.
Przekonałam się o tym wielokrotnie a szczególnie doceniłam moc modlitwy gdy moje dziecko urodzone z wadą układu moczowego, zdiagnozowaną przez 4 doświadczonych lekarzy w dwóch szpitalach, po kilku tygodniach okazało się całkowicie zdrowe! Ci sami lekarze odkrywali ze zdumieniem zupełnie inny obraz USG. I potwierdzili to dwukrotnie dokumentacją szpitalną.
To jest coś, czego "jeszcze nie odkryła nauka", prawda?
Coś, co w "zamierzchłych czasach" przypisywano cudom (taka wersja śpiączki cukrzycowej, tak?).
Chrystus dał obietnicę wielkiej mocy dla jego uczniów. I my mamy szczęście osobiście tej mocy doświadczać. Jeśli chcemy.
I wcale nie jest to dziwne pytanie jak na portal katolicki. Jest mnóstwo osób która określają się jako wierzący, ale nieszczególnie wiem w jakiego Boga. Bo nie osobowego, tylko takiego brodatego dziadzia na chmurze. Ja poproszę Bożą rzeczywistość naprawdę. Mimo tego, że niejednokrotnie gdy o tym mówię patrzy się na mnie jak na wariata.
Otóż będę sobie takim Bożym głupcem.
sam ateizm