Do podejmowania w życiu wzniosłych celów i pielęgnowania dialogu z Bogiem zachęcił papież Franciszek węgierską młodzież podczas spotkania w budapesztańskiej hali sportowej im. László Pappa.
Ojciec Święty najpierw objechał w meleksie halę, pozdrawiając młodych ludzi, którzy powitali go śpiewem, owacją i okrzykami. Następnie biskup Debreczynu-Nyíregyházy Ferenc Palánki, który w episkopacie Węgier odpowiada za duszpasterstwo młodzieżowe, powitał Franciszka w imieniu obecnych tam 10 tys. młodych ludzi, ponad 45 tys. studentów szkół wyższych prowadzonych przez Kościół, 17 tys. słuchaczy uniwersytetów katolickich, duszpasterstw akademickich, ruchów duszpasterstwa młodzieżowego i młodych działaczy parafialnych oraz młodych Węgrów przybyłych z sąsiednich krajów.
Zdaniem biskupa wiek młodzieńczy jest czasem wielkich pytań: o sens życia, o wybór drogi życiowej, o szczęście, skąd bierze się cierpienie i śmierć, czy naprawdę istnieje życie wieczne itd. Ale jest to również okres wielkich odpowiedzi, przy czym dorośli nie powinni ich udzielać, ale mają pomagać młodym je znaleźć – stwierdził przewodniczący duszpasterstwa młodzieżowego Konferencji Biskupów Węgier. Podkreślił, że „dlatego ważne jest, abyśmy im towarzyszyli, przeżywali prawdziwie swoją wiarę i w ten sposób ją przekazywali, wskazując, iż nie jest to tylko nauczanie, ale spotkanie i więź z żywym i zmartwychwstałym Jezusem, od którego możemy się uczyć życia”.
Zachęcające są wyniki badania ogólnokrajowego, przeprowadzonego z okazji Synodu Biskupów nt. młodzieży [w 2018 roku - KAI], że ogromna większość młodych praktykujących katolików zna kogoś w Kościele, do kogo może się zwrócić z zaufaniem ze sprawami osobistymi i z pytaniami dotyczącymi ich życia. Badania to pokazało również, że młodzi są gotowi wspierać ubogich i pokrzywdzonych, brać udział w inicjatywach charytatywnych, jeśli się ich do tego zachęci – powiedział hierarcha. Dodał, że z sondażu wynika także, iż jest to pokolenie znacznie bardziej wyczulone na zachowanie stworzenia.
Wskazał ponadto, że przygotowując się do Światowych Dni Młodzieży w Lizbonie w sierpniu br., „spoglądamy na Maryję, naszą niebieską Matkę, czczona te jako Pani Węgrów i prosimy o Jej wstawiennictwo i pomoc, abyśmy również my byli gotowi do pójścia z pośpiechem i czynienia dobra”. W prezencie bp Palánki wręczył papieżowi piłkę z autografem najwybitniejszego węgierskiego piłkarza Ferenca Puskasa, kostkę Rubika i butelkę Tokaju.
Bardzo osobiste, niewolne od przykrych akcentów, świadectwo złożył 15-letni Bertalan Krabót – uczeń prowadzonego przez pijarów liceum im. Árpáda Dugonicsa w Szegedynie. Na wstępie Berci, jak mówią na niego jego koledzy – najstarszy z braci w rodzinie katolickiej – wyznał, że często niepokoi się z powodu niepotrzebnych spraw. Nierzadko uczucie to wręcz go paraliżuje i tak dzieje się np. teraz, gdy składa swoje świadectwo wiary, o tym, że Bóg i Jezus to nie postaci z jakiejś dalekiej od nas książki z bajkami ani nie supermeni z komiksów, ale nieskończenie więksi niż oni.
W przeszłości ten młody człowiek stał daleko od zagadnień religijnych, które go po prostu nie interesowały, co więcej – chciał żyć „bez”: nie chciał chodzić na Mszę, uważał za niepotrzebne spowiadanie się, pytając samego siebie o to, komu potrzebne są jego przeprosiny. Nie rozumiał, co mają wspólnego niedzielne kazania księży, często abstrakcyjne i skomplikowane i Bóg siedzący w niebie, z jego codziennymi problemami, bardzo konkretnymi. Wszyscy święci są tam, daleko, zwyciężyli, zakończyli swój mecz, a ja nie – tłumaczył chłopak.
Później, gdy – jak powiedział – po raz 625 podejmował problemy wieku dojrzewania, w pewien piątkowy wieczór wziął udział w pierwszym spotkaniu ministrantów. „Ze zdumieniem stwierdziłem, że chociaż było dużo śmiechu, nie oznaczało to, że nikt nawet przez chwilę nie traktował poważnie Boga, zbawienia i ważności naszej służby. Później reszta przyszła sama, z biegiem lat: pierwsza komunia, skauting, a ostatnio bierzmowanie, które było, jak dotychczas, najważniejszym momentem w moim życiu” – wyznał Berci. Dodał, że jego historia nie składa się z jakichś objawień, ale jest wytrwałym wzrostem.
Wskazał, iż udało mu się przez długie lata małych, trwałych decyzji, nie bez wzlotów i upadków, dojść do punktu, w którym może zaświadczyć, że Bóg istnieje i jest z nim „nie tylko w piątkowe popołudnia, ale także w poniedziałkowe poranki, że Jezus umarł na krzyż nie tylko za geniuszy i za zwycięzców olimpijskich, ale dlatego, że kocha nieskończenie wszystkich ludzi, łącznie ze mną i dlatego, że życie każdego człowieka ma cel i znaczenie”.
O ponownym odkrywaniu obecności Boga w swoim życiu opowiedziała 17-letnia Dóra Csóka – uczennica prowadzonego przez cystersów liceum im. Ludwika Wielkiego w Pécsu. Ona sama mieszka wraz z rodziną w małym miasteczku w komitacie (prowincji) Baranya na południu Węgier. Chociaż wzrastała w środowisku o zdrowych wartościach, to ona sama i jej rodzina byli obojętni wobec religii i Boga. Uczęszczała na lekcje religii, przystąpiła do I komunii świętej, a później poszła do liceum katolickiego, ale nie odczuwała obecności Boga. W miarę jednak rozwoju coraz bardziej uświadamiała sobie, że czegoś brakuje jej duszy, mimo że miała przyjaciół, rodzice zapewniali jej dobre warunki życia a ona sama żyła w świecie pozornie idealnym. Młoda dziewczyna przyznała, że tamten okres je życia naznaczony był głębokim kryzysem duchowym, nigdy nie czuła prawdziwego szczęścia i nie zdołała znaleźć swego miejsca w życiu.
W 2021 dzięki swej szkole miała okazję wziąć udział w wydarzeniu dla młodych o nazwie „Forráspont” (Źródło), które uświadomiło jej, że Bóg pozwolił jej znaleźć drogę do Siebie. „Tamtego wieczoru po raz pierwszy poczułam, że On jest ze mną, wypełnił pustkę we mnie i tego właśnie zawsze szukałam” – wyznała Dóra. Podkreśliła, że stopniowo coraz lepiej Go poznawała. Drugim kamieniem milowym w jej życiu wiarą stało się bierzmowanie – doświadczyła wówczas nieskończonej miłości Boga i od tej pory jej życie „stało się wielką przygodą” – powiedziała 17-latka.
Wskazała, że przeżyła wiele doświadczeń, mogła uczestniczyć w wielu różnych wydarzeniach religijnych i w ten sposób znalazła się „w pięknej wspólnocie”, w której nawiązała cenne przyjaźnie. „Znalazłam też swoje powołanie dzięki Bogu i ufam, że z Jego pomocą będę mogła jako nauczycielka towarzyszyć dzieciom na ich drodze do Niego” – wyznała licealistka. Przyznała, że codziennie napotyka różne trudności z powodu swego dorastania, ale teraz wie, że „jest Ktoś obok mnie i że w obliczu każdej przeszkody, której będę musiała stawić czoła, mam Kogoś, do kogo się zwracam z prośbą o pomoc”. Mimo swego młodego wieku Dóra doświadczyła już wielu cudów i i przeżyła wiele prób, ale – jak podkreśliła na zakończenie swego świadectwa – „wiem, że znacząca ich część jest jeszcze przede mną”.
Do pokazania, że siłą wiary i pokoju można pokonać podziały i spory, zachęcił w swym świadectwie 17-letni Tódor Levcsenkó (Teodor Lewczenko) – syn kapłana greckokatolickiego z eparchii mukaczowskiej na Ukrainie, obecnie uczeń prowadzonego przez jezuitów liceum im. Gyuli Fényiego w Miskolcu. Chłopiec powiedział, że swe imię otrzymał na pamiątkę błogosławionego Teodora Romży – biskupa-męczennika, będącego postacią bardzo zasłużoną nie tylko dla Kościoła greckokatolickiego, ale dla całego Zakarpacia, skąd pochodzi. Jego dziedzictwo skłania często młodego Tódora do przemyśleń na temat jego wiary, nad powołaniem wobec własnego pokolenia, do pytania o to, czy moje wyznanie wiary ma jakąś wartość, czy ktoś mnie słucha.
Uczeń jezuickiej szkoły przyznał, że uczy się w Miskolcu, gdzie może żyć bezpiecznie i w równowadze duchowej z wieloma swymi rówieśnikami. „Ale widzę i doświadczam tego, co się dzieje w mojej ojczyźnie i coraz bardziej odczuwam potrzebę świadczenia o swojej wierze w moim środowisku” – tłumaczył Levcsenkó. Wyjaśnił, że również tu ma o co walczyć: wiele osób jest obojętnych wobec swej wiary, nie przywiązują wartości dziedzictwu swych rodziców i przodków, o które oni walczyli. Zwrócił też uwagę, że „nasze poczucie misji jest często uśpione przez fakt, iż możemy żyć w bezpieczeństwie i pokoju, ale powinniśmy dostrzegać to, że kilka kilometrów stąd wojna i cierpienie są na porządku dziennym”.
„Teraz, gdy mogę stanąć przed Ojcem Świętym, chciałbym was zachęcić! Pokażmy, że siłą wiary i pokoju możemy pokonać spory, że możemy mieć odwagę obrony swojej wiary i przyjęcia naszego powołania do budowania pokoju! Nie powinniśmy się wstydzić, ale nieśmy dumnie nasze imię w Chrystusie! Nie uciekajmy, jeśli niektórzy uważają nas za małych, niemocnych lub niepasujących do świata dorosłych” – zaapelował młody Ukrainie. Na zakończenie poprosił papieża o modlitwę za młodzież węgierską.
Fakt, iż mogę uczęszczać na uczelnię katolicką, daje mi spokój i oznacza, że mogę odważnie praktykować w swoim życiu studenckim swoją wiarę, której piękno możemy dzielić z innymi w różnych okolicznościach – powiedziała 20-letnia Krisztina Nagy, studentka Uniwersytetu Katolickiego im. Karola Eszterházego w Egerze. Przyznała, że bycie młodym w tym szalonym świecie, które proponuje człowiekowi wszystko, bywa niekiedy trudne. Młodzi ludzie szukają samych siebie i nie znajdują już czasu na chwilę ciszy pośród zgiełku, gdyż boją się samotności i każdy dzień kończą zmęczeni. „Ja także często przychodzę zmęczona na wykłady, ale w tych trudnych dla mnie chwilach wystarczy, że spojrzę na krzyż w naszych aulach i pytam sama siebie: «Panie, co chcesz, abym zrobiła?». I wiem, że Jezus odpowiedziałby mi: «Nie bój się, wierz tylko!» (Mk 5, 36). To On daje mi siłę każdego dnia” – powiedziała studentka z Egeru.
Podkreśliła, iż możność studiowania na uczelni katolickiej napełnia ją spokojem i oznacza, że może odważnie praktykować w swym środowisku uniwersyteckim wiarę, której piękno „możemy dzielić z innymi dzięki różnym wydarzeniom, konferencjom, spotkaniom wspólnotowym i podczas Mszy świętych. Kościół, włączony w życie akademickie, przybliża Boga młodym pokoleniom i niczym dobry pasterz prowadzi i wspiera nas zarówno na studiach, jak i w życiu chrześcijańskim” – podkreśliła Krisztina. Stwarza też możliwości do odkrywania na nowo Boga w milczeniu wśród hałasu świata – dodała na zakończenie.
Odpowiadając na te świadectwa, przyjmowane entuzjastycznie przez zgromadzonych, Franciszek wskazał młodym na znaczenie przyjaźni z Jezusem, Bogiem, który staje się bliski, aby wraz z Nim iść przez życie. Chce On, abyśmy jako Jego uczniowie byli ludźmi młodymi, wolnymi i pozostającymi w drodze; byśmy byli towarzyszami drogi Boga, który wysłuchuje ich potrzeb i zwraca uwagę na ich marzenia. Jezus nie burzy marzeń, lecz „cieszy się, że osiągamy wielkie cele. Nie chce, byśmy byli leniami i próżniakami, nie chce nas milczących i nieśmiałych; chce abyśmy byli żywi, aktywni, czynnie kształtujący rzeczywistość. I nigdy nie deprecjonuje naszych oczekiwań, ale wręcz przeciwnie, podnosi poprzeczkę naszych pragnień” – powiedział papież.
Ojciec Święty zachęcił młodych Węgrów, by mierzyli wysoko, wykorzystywali swoje talenty i zainteresowania. Podkreślił wymiar wspólnotowy życia chrześcijańskiego i przy tej okazji zaprosił do udziału w bliskich już Światowych Dniach Młodzieży w Lizbonie.
Franciszek zwrócił uwagę na znaczenie milczenia dla rozwoju duchowego człowieka, wbrew tendencjom kultury współczesnej popychającej do większej szybkości i wydajności. „Milczenie jest przestrzenią, w której można pielęgnować korzystne relacje, ponieważ pozwala nam ono powierzyć Jezusowi to, co przeżywamy, zanieść Mu konkretne twarze i imiona, zrzucić na Niego nasze smutki, przedstawić Mu naszych przyjaciół i pomodlić się za nich” – wskazał papież stwierdzając, że milczenie jest bramą modlitwy, a modlitwa jest bramą miłości.
Ojciec Święty nakłaniał młodych do pielęgnowania dialogu z Panem Bogiem, pozwalającego także na ukazanie Jemu naszych słabości. Przestrzegł przed poleganiem na sobie samych i swoich zdolnościach, żyjąc pozorami. Zaznaczył, że dialog z Bogiem czyni nas ludźmi prawdziwymi, których tak bardzo potrzebuje współczesny świat. Podkreślił także potrzebę zaangażowania młodych w obliczu konfliktów: „niewiele kilometrów stąd na porządku dziennym są wojna i cierpienie. Oto zatem zachęta: weźmy życie w swoje ręce, aby pomóc światu żyć w pokoju. Niech zaniepokoi to każdego z nas, zapytajmy siebie: co robię dla innych, dla Kościoła, dla społeczeństwa? Czy żyję z myślą o własnym dobru, czy też narażam się dla kogoś, nie obliczając własnych korzyści? Zapytajmy samych siebie o naszą bezinteresowność, o naszą zdolność do miłowania na wzór Jezusa, czyli służby” – zachęcił Franciszek.
Papież przypomniał także, iż wiara prowadzi do wolności dawania, do entuzjazmu dawania, do przezwyciężania lęków, do narażania siebie na ryzyko. „Przyjaciele, każdy z was jest cenny dla Jezusa, i dla mnie też! Pamiętajcie, że nikt nie może zająć waszego miejsca w historii Kościoła i świata: nikt nie może zrobić tego, co tylko wy możecie uczynić. Pomóżmy więc sobie nawzajem uwierzyć, że jesteśmy umiłowani i cenni, że jesteśmy stworzeni do wielkich rzeczy” – powiedział Ojciec Święty na zakończenie swego przemówienia do młodzieży. Jej odpowiedzią była długa owacja na stojąco.
Spotkanie, w czasie którego nie zabrakło śpiewu i tańca, zakończyło się wspólnym odmówieniem modlitwy „Ojcze nasz” i papieskim błogosławieństwem.
Po powrocie do nuncjatury apostolskiej Franciszek spotka się jeszcze prywatnie ze swymi zakonnymi współbraćmi – jezuitami, pracującymi na Węgrzech.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
"Dar każdego życia, każdego dziecka", jest znakiem Bożej miłości i bliskości.
To już dziewiąty wyjazd Jałmużnika Papieskiego w imieniu Papieża Franciszka z pomocą na Ukrainę.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
„Organizujemy konferencje i spotkania pokojowe, ale kontynuujemy produkowanie broni by zabijać”.