Papież pierwszy raz odwiedzi wspólnotę katolików w Grecji i po raz drugi uchodźców na wyspie Lesbos. Na wizytę czekają nie tylko katolicy, którzy odczuwają potrzebę bycia dostrzeżonymi w Kościele powszechnym, ale także chrześcijanie prawosławni. O sytuacji na wyspie oraz znaczeniu wizyty opowiedział Radiu Watykańskiemu abp Josif Printeziz, metropolita diecezji Naksos-Andros-Tinos-Mykonos.
Jak stwierdził abp Printeziz, obecnie warunki dla uchodźców są o wiele lepsze niż 7 lat temu. Powstał nowy obóz, w którym obecnie przebywa około 2,5 tys. osób. Z powodu pandemii liczba przybywających na wyspę spadła. Przyczyniło się do tego także porozumienie zawarte między Unią Europejską a Turcją. Dużo szybciej przebiegają procedury identyfikacji i przyznawania azylu, dzięki którym migranci mogą dostać się do Europy. Mówi abp Printeziz:
„Dla tak małej wspólnoty jak nasza, wizyta Papieża jest bardzo ważna, bo to dla nas znak, że nie jesteśmy opuszczeni, że możemy mieć poczucie bycia częścią większej wspólnoty całego Kościoła w świecie. Papież jest bardzo wyczulony na kwestię migrantów, zwłaszcza w ostatnich latach, gdy tak wielu ludzi straciło życie na morzu. Franciszek interesuje się także korzeniami tego zła, przyczynami, dla których muszą uciekać ze swych krajów. To nie jest wizyta jednorazowa, dla dobrego PR-u. Papież naprawdę zabiega o lepsze życie i lepszą przyszłość dla migrantów.”
Zaapelował o większą możliwość zaangażowania ich na kierowniczych stanowiskach.
Zapewnił też o swojej bliskości mieszkańców Los Angeles, gdzie doszło do katastrofalnych pożarów.
Papież: - Kiedy spowiadam, pytam penitentów, czy i jak dają jałmużnę.
„Każe płacić nieszczęśliwym ubogim, którzy nie mają niczego, rachunek za brak równowagi”.
Czy za drugim razem będzie lepiej?- zastanawia się korespondent niemieckiej agencji katolickiej KNA.