Twój, Ojcze Święty, przykład zawierzenia Bogu sprawia, iż za każdym razem człowiek chory spogląda na krzyż Chrystusa i z niego – podobnie jak Ty – czerpie siły.
Kochany Ojcze Święty! Wiem, że nigdy nie przeczytasz tego listu, ale ja chcę, żeby przeczytali go inni. Mój mąż Andrzej napisał go do Ciebie 22.03.2005 r., ale chyba nie zdążyłeś otworzyć jego przesyłki. Andrzej był osobą niepełnosprawną, od 29 lat poruszał się na wózku inwalidzkim. W grudniu 2005 roku zachorował na raka. Czerniak porażał go zabierając powoli wszystko: mowę, połykanie, siły. Mój mąż był wyjątkowym człowiekiem – pełnym wiary, nadziei i miłości. Cała nasza rodzina w trakcie jego choroby modliła się o cud uleczenia Andrzeja. On sam bardzo cierpiał. Leżąc na łóżku po podaniu chemii mówił: „Panie Jezu, tak bardzo mnie doświadczasz, ale ja nie mam do Ciebie żalu”. Kochany Ojcze Święty, jadę do Ciebie na Twój grób. Nie wiem, co mam jeszcze napisać, ale trudno mi się zgodzić, że nie ma Andrzeja. Mój mąż spotkał Cię na swojej drodze. Byłeś dla niego wzorem, ucałowałeś go i przytuliłeś. Przez czas choroby nie rozstawał się z Twoim zdjęciem. Jest już z Tobą w domu Ojca, odszedł 5.03.2006 r. Proszę o siły, wiarę, nadzieję i miłość. Błogosław, Ojcze Święty!
Mirosława
„Drogi Pasterzu Kościoła, głębokim zaniepokojeniem dla wszystkich jest stan Twojego zdrowia, w szczególności dla tych, którzy też dźwigają ciężar krzyża cierpienia. W tych dniach łączę się w modlitwie z Tobą, Ojcze Święty. W chwilach cierpienia człowiek bardzo często zadaje sobie pytanie: „Dlaczego ja?”. Takie pytanie nachodzi także mnie.
Hiob ze Starego Testamentu jest przykładem człowieka cierpiącego i jednocześnie jego zawierzenie Bogu stanowi wskazówkę dla innych cierpiących. Jest tym, którego – w przekonaniu ludzi – Pan doświadczył cierpieniem, a przecież w konsekwencji zamysł Boga zmierzał do wykazania jego wierności i prawości. Hiob traci wszystko, co – w rozumieniu ludzkim – posiada: bogactwo, swoich synów i córki, a na samym koñcu zdrowie.
Straszna choroba trądu pokrywa jego ciało, a mimo tego Hiob nie złorzeczy Bogu, lecz na słowa żony odpowiada słowami pokory i zaufania: „Mówisz jak kobieta szalona. Dobro przyjęliśmy z ręki Boga. Czemu zła przyjąć nie możemy?” (Hi 2, 10). Przyjaciele Hioba starają się w swoich mowach wykazać, że on zgrzeszył i stąd jego cierpienie. Hiob natomiast uważa, że cierpi niewinnie, odwołuje się więc do samego Boga jako sędziego.
W bardzo podobnej sytuacji znajduje się współczesny Hiob – człowiek chory. Choroba przygniata człowieka do ziemi, a on pyta o sens cierpienia i często znajduje go poprzez wiarę, ale także w Twoim, Ojcze Święty, przykładzie. Pomimo cierpienia, które Ciebie doświadcza, nawet teraz poprzez gest dajesz światu wyraŹny sygnał, że cierpienie ma głęboki sens, jeżeli jest połączone z głębokim zawierzeniem Bogu i Najświętszej Maryi. Twoja choroba, Drogi Ojcze Święty, dodaje mi sił do dalszego niesienia mojego „krzyża okrągłych nóg”.
Podobnie jak Chrystus, ludzie cierpiący niosą swój krzyż choroby i chociaż miejscem przeznaczenia nie jest Golgota, to wymiar krzyża jest podobny. Większość – tak zwanego społeczeñstwa – nie uświadamia sobie tego, że właśnie ci ludzie są najbliżej Jezusa, bo poprzez swoje cierpienie są najbliżej krzyża. Nie dostrzega się tego, bo nie widzimy dwóch belek, jednej poziomej, drugiej pionowej. Wózek, kule, aparaty ortopedyczne, protezy – to także rodzaj krzyża, który jest ściśle powiązany z krzyżem Chrystusa właśnie poprzez cierpienie. Jednakże nie tylko poprzez cierpienie człowiek chory wchodzi w ścisły związek z Bogiem i z krzyżem. Wchodzi w ten związek także i dlatego, że w Jezusie widzi swojego lekarza i na dodatek lekarza cierpiącego. Pamiętają słowa, które wypowiedział Chrystus: „To nie zdrowi, lecz chorzy potrzebują lekarza”, a On był i jest lekarzem ciał i dusz. Jakże często człowiek niepełnosprawny rozumuje następująco: człowiek zdrowy nie może nic wiedzieć o moim stanie, bo nie cierpi. Dlatego zaś, że nie cierpi, mnie nie rozumie. Bliska człowiekowi cierpiącemu jest także droga krzyżowa. Oto Jezus upada pod brzmieniem krzyża. Tak samo upada człowiek cierpiący pod ciężarem choroby. Dwie drogi krzyżowe, droga Chrystusa i droga człowieka chorego. A oto Chrystus z każdego upadku powstaje, aby w sposób milczący przekazać swoim braciom cierpiącym, że „na drodze krzyżowej wolno upadać, ale trzeba powstawać i iść dalej”. Swoim świadectwem, drogi Ojcze Święty, dajesz wszystkim chorym ten sam znak co Chrystus, że pomimo upadku trzeba powstawać i iść dalej, kierując Kościołem powszechnym.
Ten Twój przykład, drogi Ojcze Święty, jest nam chorym bardzo potrzebny, bowiem współczesny Hiob często upada. Nie są to tylko upadki fizyczne, lecz i duchowe, upadki bolesne. Twój, Ojcze Święty, przykład zawierzenia Bogu sprawia, iż za każdym jednak razem człowiek chory spogląda na krzyż Chrystusa i z niego podobnie jak Ty
– czerpie siły, bo właśnie ten współczesny Hiob to osoba stojąca najbliżej krzyża. Kościół powszechny nazywa współczesnych Hiobów największym swoim skarbem. Nie są to tylko słowa niosące pociechę, lecz tkwi w tym autentyczne uznanie dla tych wartości, które te osoby wnoszą do Kościoła. Także Ty, drogi Janie Pawle II, w swoim nauczaniu wielokrotnie na to wskazujesz.
Między Chrystusem a człowiekiem cierpiącym trwa ustawiczna więŹ płynąca z krzyża. I to właśnie ludzie chorzy swoimi modlitwami wspierają Ciebie, Ojcze Święty, w Twojej posłudze dla Kościoła, modląc się często w samotności. Cóż znaczą moje modlitwy wobec rzeszy modlitw tak wielu chorych?
Chociaż Pismo Święte tego nie opisuje, ale można powiedzieć, że na Golgocie – gdzieś tam na uboczu, przez nikogo nie zauważony – przy krzyżu i Matce Jezusa, stał także Hiob. Nikt nie zwrócił na niego uwagi, bo ludzie boją się cierpienia. A on także słyszał słowa Chrystusa, będące słowami przebaczenia. Wcześniej zaś słyszał słowa wypowiedziane w Ogrodzie Oliwnym: „Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie” (łk 22, 42). Te słowa stawały się także słowami współczesnego Hioba w chwilach zwątpienia.
Współczesny Hiob, a więc także i ja. Często trudno jest się modlić. Skupić się i wyciszyć, by zacząć rozmowę z Bogiem, gdy irytują ograniczenia wynikające z wózka inwalidzkiego. Słowa stają się wtedy zbyt małe, niewystarczające. Niekiedy nawet nie chcą przejść przez gardło. Właśnie wtedy mówię Bogu wiersz, który kiedyś napisałem. Podążam za Chrystusem w Jego i mojej drodze krzyżowej. Ofiarując Bogu skrzyp moich okrągłych nóg także w intencji Twojego, Ojcze Święty, zdrowia.
„Przyszedłem do Ciebie, Boże na okrągłych nogach wniesiony na rękach
przez miłość do Domu, który Ty wybrałeś
za mieszkanie Swoje
Nie klękam, bo nie chcesz
bym padł na kolana
Skrzyp moich nóg
Modlitwą”.
Andrzej
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
"Dar każdego życia, każdego dziecka", jest znakiem Bożej miłości i bliskości.
To już dziewiąty wyjazd Jałmużnika Papieskiego w imieniu Papieża Franciszka z pomocą na Ukrainę.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
„Organizujemy konferencje i spotkania pokojowe, ale kontynuujemy produkowanie broni by zabijać”.