Papież Franciszek przypomniał w swojej katechezie o zasadzie powszechnego przeznaczenia dóbr o cnocie nadziei
„Jeśli troszczymy się o dobra, które daje nam Stwórca, jeśli dzielimy się tym, co posiadamy, tak aby nikomu nie brakowało, to wówczas doprawdy możemy wzbudzić nadzieję na odrodzenie zdrowszego i bardziej sprawiedliwego świata” – powiedział Ojciec Święty podczas dzisiejszej audiencji ogólnej, transmitowanej przez media z biblioteki Pałacu Apostolskiego. W ramach cyklu „Uzdrowić świat” Franciszek przypomniał dziś o powszechnym przeznaczeniu dóbr oraz o cnocie nadziei.
Drodzy bracia i siostry, dzień dobry!
W obliczu pandemii i jej konsekwencji społecznych, wielu osobom grozi utrata nadziei. W tym czasie niepewności i udręki, zapraszam wszystkich do przyjęcia daru nadziei, która pochodzi od Chrystusa. To On nam pomaga poruszać się po wzburzonych wodach chorób, śmierci i niesprawiedliwości, które nie mają ostatniego słowa odnośnie do naszego przeznaczenia ostatecznego.
Pandemia uwypukliła i pogłębiła problemy społeczne, zwłaszcza nierówności. Niektórzy mogą pracować w domu, podczas gdy dla wielu innych nie jest to możliwe. Niektóre dzieci, pomimo trudności, mogą nadal otrzymywać edukację szkolną, podczas gdy dla wielu innych nagle się ona skończyła. Niektóre możne państwa mogą emitować pieniądze, by poradzić sobie z sytuacją kryzysową, podczas gdy dla innych oznaczałoby to obciążenie przyszłości.
Te przejawy nierówności ujawniają chorobę społeczną; to wirus, pochodzący z niezdrowej gospodarki i musimy to zwyczajnie powiedzieć: gospodarka jest chora, zaniemogła. Wynika ona z nierównego wzrostu gospodarczego – to jest chorobą, nie uwzględniającego podstawowych wartości ludzkich. W dzisiejszym świecie, bardzo niewielu ludzi niezwykle bogatych posiada więcej, niż cała reszta ludzkości. Powtórzę te słowa, abyśmy się zastanowili: bardzo niewielu ludzi niezwykle bogatych, mała grupa, posiada więcej, niż cała reszta ludzkości. To czysta statystyka. Jest to niesprawiedliwość, która woła o pomstę do nieba! Jednocześnie ten model ekonomiczny jest obojętny na szkody wyrządzone wspólnemu domowi. Nie otacza się troską wspólnego domu. Jesteśmy bliscy przekroczenia wielu ograniczeń naszej wspaniałej planety, z poważnymi i nieodwracalnymi konsekwencjami: od utraty różnorodności biologicznej i zmian klimatycznych po podnoszenie się poziomu mórz i niszczenie lasów tropikalnych. Nierówności społeczne i degradacja środowiska naturalnego idą w parze i mają to samo źródło (por. Enc. Laudato si’,101): grzech żądzy posiadania i panowania nad naszymi braćmi i siostrami, przyrodą i samym Bogiem. Ale nie jest to zamysł stworzenia.
„Na początku Bóg powierzył ziemię i jej bogactwa wspólnemu zarządzaniu ludzkości, by miała o nią staranie” (Katechizm Kościoła Katolickiego, 2402). Bóg chciał, abyśmy w Jego imieniu uczynili sobie ziemię poddaną (por. Rdz 1, 28), uprawiając ją i strzegąc jak ogród, ogród wszystkich (por. Rdz 2, 15). „Podczas gdy «uprawianie» oznacza oranie i kultywowanie, to «doglądanie» oznacza chronienie, […] i zachowanie” (LS, 67). Ale uważajmy, aby nie interpretować tego, jako wolnej ręki, żeby czynić z ziemią to, na co mamy ochotę. Nie. Istnieje „relacja odpowiedzialnej wzajemności” (tamże) między nami a naturą. Otrzymujemy od stworzenia i dajemy ze swej strony. „Każda wspólnota może wziąć z dóbr ziemi to, czego potrzebuje dla przeżycia, ale ma również obowiązek chronienia jej” (tamże).
Rzeczywiście, ziemia „istniała wcześniej niż my i została nam dana” (tamże), została dana przez Boga „całemu rodzajowi ludzkiemu” (KKK, 2402). I dlatego naszym obowiązkiem jest dopilnowanie, aby jej owoce dotarły do wszystkich, a nie tylko do niektórych. Jest to kluczowy element naszego stosunku do dóbr ziemskich. Jak przypomnieli ojcowie Soboru Watykańskiego II, „korzystając z tych dóbr, człowiek powinien uważać zewnętrzne, legalne posiadanie przez siebie tych rzeczy nie tylko za swoje własne, lecz także za wspólne, w tym znaczeniu, że mogą one przynieść pożytek nie tylko jemu samemu, ale także innym” (Konstytucja duszpasterska Gaudium et spes, 69). Istotnie: „posiadanie jakiegoś dobra czyni jego posiadacza zarządcą Opatrzności; powinien pomnażać i rozdzielać jego owoce innym” (KKK, 2404). Jesteśmy zarządzającymi dobrami, a nie władcami. „Tak ale dobro jest moje” – To prawda jest twoje, ale aby nim zarządzać, a nie żeby mieć je egoistycznie dla siebie.
W celu zapewnienia, by to, co posiadamy, wnosiło wartość do wspólnoty, „władza polityczna ma prawo i obowiązek - ze względu na dobro wspólne - regulować słuszne korzystanie z prawa własności” (tamże, 2406) [1]. „Podporządkowanie własności prywatnej powszechnemu przeznaczeniu dóbr [...] jest «złotą regułą» zachowań społecznych oraz «pierwszą zasadą całego porządku społeczno-etycznego»” (LS, 93) [2].
Majątek i pieniądze są narzędziami, które mogą służyć rozwojowi. Ale łatwo przekształcamy je w cele, indywidualne lub zbiorowe. A kiedy tak się dzieje, naruszane są istotne ludzkie wartości. Homo sapiens oszpeca siebie i staje się swego rodzaju homo œconomicus - w znaczeniu niekorzystnym –swego rodzaju człowiekiem indywidualistą, wyrachowanym i dominującym. Zapominamy, że będąc stworzeni na obraz i podobieństwo Boga, jesteśmy istotami społecznymi, twórczymi i solidarnymi, z ogromną zdolnością do miłowania. Często o tym zapominamy. Istotnie jesteśmy istotami najbardziej współdziałającymi spośród wszystkich gatunków i rozwijamy się w pełni we wspólnocie, co dobrze widać w doświadczeniach świętych. Jest takie powiedzenie hiszpańskie, które zainspirowało mnie w tym zdaniu: “Florecemos en racimo, como los santos” - „Rozkwitajmy w gronach, jak święci” - KAI]
Kiedy obsesja posiadania i panowania wyklucza miliony osób z dóbr podstawowych; kiedy nierówności ekonomiczne i technologiczne są tak wielkie, że rozrywają tkankę społeczną; kiedy uzależnienie od nieograniczonego postępu materialnego zagraża wspólnemu domowi, wtedy nie możemy stać i patrzeć. Nie, to przygnębiające. Z spojrzeniem utkwionym w Jezusie (por. Hbr 12, 2) i będąc pewnymi, że Jego miłość działa poprzez wspólnotę Jego uczniów, musimy działać wszyscy razem w nadziei na stworzenie czegoś innego i lepszego. Chrześcijańska nadzieja, zakorzeniona w Bogu jest naszą kotwicą. Wspiera ona wolę dzielenia się z innymi, umacniając naszą misję jako uczniów Chrystusa, który z nami dzielił wszystko.
Zrozumiały to pierwsze wspólnoty chrześcijańskie, które, podobnie jak my, przeżywały trudne czasy. Będąc świadomymi, że tworzą jedno serce i jedną duszę, wszystkie swoje dobra przekazywały do wspólnego użytku, dając świadectwo wylanej na nich obfitej łaski Chrystusa (por. Dz 4, 32-35). Przeżywamy kryzys. Pandemia sprawiła, że wszyscy znaleźliśmy się w kryzysie. Ale pamiętajcie. Z kryzysu nie wychodzi się w takim samym stanie jak wcześniej: albo wychodzimy lepsi, albo też gorsi. Przed takim wyborem stajemy: czy po kryzysie będziemy nadal kontynuowali ten system gospodarczy niesprawiedliwości społecznej i pogardy dla troski o środowisko, rzeczywistość stworzoną, o wspólny dom? Pomyślmy. Oby wspólnoty chrześcijańskie dwudziestego pierwszego wieku odzyskały tę rzeczywistość – troskę o środowisko, sprawiedliwość społeczną – łączą się one ze sobą, dając w ten sposób świadectwo Zmartwychwstania Pana. Jeśli troszczymy się o dobra, które daje nam Stwórca, jeśli dzielimy się tym, co posiadamy, tak aby nikomu nie brakowało, to wówczas doprawdy możemy wzbudzić nadzieję na odrodzenie zdrowszego i bardziej sprawiedliwego świata.
Na zakończenie pomyślimy o dzieciach: przeczytajcie statystki -. Jak wiele dzieci umiera dziś z głodu z powodu niedobrego rozdziału bogactw, z powodu systemu ekonomicznego, o którym mówiłem wcześniej i jakże wiele dzieci nie ma dziś prawa do szkoły, z tego samego powodu…Niech ten obraz potrzebujących dzieci z powodu głodu i braku edukacji pomoże nam zrozumieć, że z tego kryzysu musimy wyjść lepsi. Dziękuję.
PRZYPISY:
1. Por. GS 1; ŚW. JAN PAWEŁ II, Enc. Sollicitudo rei socialis, 42; Enc. Centesimus annus, 40.48).
2. Por. ŚW. JAN PAWEŁ II, Enc. Laborem exercens, 19.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.