Przemówienie do alumnów, księży i zakonników zgromadzonych w katedrze; Szczecin, 11 czerwca 1987
[Na zakończenie spotkania Jan Paweł II powiedział:]
Jeszcze dar dla katedry szczecińskiej, a przedtem mały komentarz do przebiegu naszego spotkania. Były tam pewne punkty nie przewidziane w programie liturgicznym, ale starałem się na bieżąco tłumaczyć jeden po drugim. Więc naprzód, jak to Plurimos annos wybuchło, pomyślałem sobie: oni tutaj w pobliżu mają także i braci, braci z Kościoła wschodniego, a u nich Mnohaja lita należy do liturgii - więc przechodzi! Potem sobie pomyślałem, jak bardzo by się cieszył św. Otto, który należał do innego narodu, wiemy dobrze, ale przybył do nas jako brat, jako apostoł i mówił naszą mową, i zapewne by się cieszył, gdyby słyszał, jak ta katedra, osiemset lat licząca, rozbrzmiewa tą mową, a przynajmniej podobną do tej, w której on głosił Ewangelię mieszkańcom tych ziem za czasów Krzywoustego. Niech jego relikwie tu w tej katedrze będą otaczane najgłębszą czcią, bo Kościół w Polsce otacza głęboką czcią wszystkich tych, którzy głosili mu Ewangelię, bez względu na to, skąd przychodzili, czy z krajów słowiańskich, czy z Irlandii, czy z krajów germańskich. Przychodzili w imię Chrystusa i przychodzili jako nasi bracia, jako wysłannicy Chrystusa. To jeszcze druga refleksja, która mi się nasuwa przy dzisiejszym spotkaniu.
A trzecia - odnosi się do okrzyku: "Zostań z nami". Moi drodzy, czy chcecie, czy nie chcecie - papież zostaje. Nie będzie ten, to będzie inny, ale zostaje. Codziennie we Mszy św. go wymieniacie, a więc jest obecny w samym środku życia Kościoła. To jest jego przywilej, ale równocześnie jego posłannictwo. Ale żeby jeszcze bardziej wyrazić to, że zostaję z wami, tak jak sobie tego życzycie, pragnę ofiarować księdzu biskupowi Kazimierzowi kielich, na pamiątkę tego pobytu w Szczecinie, a zwłaszcza w tej katedrze. Niech ten kielich przypomina o tym, żeśmy dzisiaj wspólnie sprawowali Eucharystię, nie tylko wspominając słownie, ale także z fizyczną obecnością papieża. Bóg zapłać! Ksiądz Stanisław jeszcze mi przypomniał, że oprócz tego kielicha u księdza biskupa zostały też różańce dla kleryków. Oni dzisiaj są tu strasznie uprzywilejowani, wszystko o nich! I cała mowa właściwie o nich, chociaż nie tylko, bo poprzez tę mowę o nich i do nich równocześnie my wszyscy także siebie widzimy, bo my wszyscy też wyrastamy z jakiegoś seminarium, z innego na pewno niż z tego, z którego oni wyrastają czy wyrosną; wszyscy wyrastamy z jakiegoś seminarium, wszyscy wciąż czujemy potrzebę wracania do tego seminarium. Ono jest domem naszego kapłaństwa, jest środowiskiem, w którym to kapłaństwo się rozwinęło. I dlatego też mówiąc o seminarium, nie miałem wielkich skrupułów, że słuchają mnie kapłani siwowłosi, jubilaci i kapłani w pełni sił, i słuchają mnie siostry zakonne i że słuchają nas także różni bracia i siostry świeccy - tak bardzo ta sprawa stoi w centrum Kościoła. Zresztą, najlepszy dowód to te starania o budowę seminarium dla waszej diecezji, starania wytrwałe, można powiedzieć - uporczywe, które były dowodem, jak bardzo ta diecezja już zdobyła swoją tożsamość. Jeżeli diecezja zdobędzie tożsamość, swoją indywidualność, pragnie to wyrazić przede wszystkim w seminarium. Mówi się "źrenica oka biskupa" - ale to oko biskupa jest tutaj tylko symbolem zastępczym, to jest źrenica oka całego Kościoła, całej wspólnoty Ludu Bożego, którym wciąż patrzymy, patrząc ku przyszłości - patrzymy także i w swoją własną przeszłość, która się kiedyś zaczęła w seminarium i kiedyś była przyszłością. I wciąż ją przedłuża, wciąż ku niej zmierza i wciąż się nią staje, coraz bardziej.
To takie dodatki, posłowie do tego słowa, które już i tak było długie. Ale nie chcę więcej denerwować organizatorów mojej podróży, którzy wciąż mi mówią: "Jesteśmy spóźnieni". Dlatego kończę.
Jan Paweł II
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.