Kraków, 9 czerwca 1979 r. Przemówienie do zakonnic zgromadzonych w kościele Mariackim
Drogie Siostry!
Tutaj zgromadzone są przede wszystkim zakonnice krakowskie, ale nie przypuszczam, żeby tylko krakowskie. Siostry krakowskie w ciągu tych lat mojego tutaj posługiwania starałem się poznać. Poznawałem przy różnych okolicznościach. Przychodziły do kaplicy i mnie odwiedzały. W różnych sprawach przychodziły. Ja do nich przychodziłem. Cieszę się z tego (zawsze się z tego cieszyłem), że Kraków ma wielką ilość klasztorów kontemplacyjnych: siostry karmelitanki w dwóch konwentach, klaryski, wizytki, norbertanki, benedyktynki w Staniątkach, bernardynki z ulicy Poselskiej. Nie wiem, czy któreś zapomniałem? Jeśli zapomniałem, to mi przypomnijcie! Więc uważałem to za wielki skarb Kościoła krakowskiego - właśnie te liczne klauzury. Prócz tego nie mniej liczne - jeszcze bardziej liczne - zgromadzenia zakonne czynne, tak zwane apostolskie, zewnętrzne.
Chciałbym w związku z tym powiedzieć coś na temat przenikania się w waszym życiu tych dwóch profilów ewangelicznych, które się zarysowały w pobliżu Chrystusa, mianowicie profilu Marii i profilu Marty. Czasem wydaje nam się, że te profile zostały przede wszystkim rozdzielone, że Maria to była ta, która siedziała u stóp Pana Jezusa i słuchała, co On mówi, i wybrała lepszą cząstkę, a Marta to była ta pokrzywdzona, która się troskała i której Pan Jezus powiedział, że jednak Maria wybrała lepszą cząstkę. Myślę, że w powołaniu waszym oba te profile muszą się spotykać, przenikać i dopełniać. Powołanie nawet najbardziej kontemplacyjne jest także powołaniem Marty, jeżeli sobie zdamy sprawę z tego, że ten, a raczej ta, która bardziej jest odłączona od spraw zewnętrznych, od „doczesności”, tym większe ma wobec tej doczesności zobowiązania natury kontemplacyjnej, natury modlitewnej. Tym większą musi przeżywać troskę o ludzi żyjących poza jej kręgiem, poza jej klauzurą. Musi bardzo być Martą ta kontemplacyjna Maria.
A z kolei znowu ta Marta, ta, która się „troszczy i frasuje około bardzo wiela” (por. Łk 10, 41), czasem koło tego, żeby nie przypaliły się ziemniaki albo mleko, albo koło tego, żeby ministranci w parafii nie chodzili w potarganych komeżkach... Otóż ta z kolei, ta właśnie Marta, żeby była w pełni tym, kim ma być jako siostra zakonna, jako osoba poświęcona Bogu wyłącznie, jako oblubienica Chrystusa, musi w tym wszystkim być Marią. I nieraz bywa Marią, może czasem i bardziej niż ta Maria z pełnej kwalifikacji, z pełnego tytułu, z przynależności kontemplacyjnej. Drogie siostry, pocieszcie się, a zarazem poczujcie się w tym wezwane do pełni, do tej pełni, która jest dwoista. Maria i Marta razem stanowią pełnię waszego powołania. Tylko w różny sposób rozłożone są akcenty. To jest zasadnicza sprawa, którą chciałem wam powiedzieć i wokół której chciałem skupić waszą refleksję po tym naszym dzisiejszym spotkaniu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Ojciec Święty w przesłaniu do uczestników II zgromadzenia synodalnego Kościołów we Włoszech.
Gabriele Manzo relacjonował ostatnie tygodnie życia św. Jana Pawła II.
Nowe szczegóły dotyczące warsztatu mistrza włoskiego renesansu.
Papież, przyzywając Bożego Miłosierdzia, ponownie wezwał do modlitwy o dar pokoju.