Kraków, 9 czerwca 1979 r. Przemówienie do zakonnic zgromadzonych w kościele Mariackim
Drogie Siostry!
Przede wszystkim pragnę wam podziękować za to, że wasza obecność w bazylice Mariackiej dała mi okazję do odwiedzenia tej bazyliki. A byłbym w sumieniu niespokojny, czy naprawdę byłem w Krakowie, gdybym nie odwiedził bazyliki Mariackiej, gdybym nie wszedł do tej wspaniałej świątyni, o której trudno jest mówić zwięźle. Tyle w niej piękna, tyle wyrazu, tyle modlitewnego nastroju, tyle maryjnej tajemnicy i tyle polskości! Więc wam za to bardzo dziękuję, że wasza tutaj obecność tak liczna przymusiła mnie, aby tu przyjść. Cieszę się też z tego, że wejście do bazyliki Mariackiej już jest odsłonięte, że można wejść głównymi drzwiami, można pokłonić się Matce Bożej Częstochowskiej, ukoronowanej w dniu zakończenia peregrynacji archidiecezji krakowskiej. I można stamtąd prosto, idąc przez kościół, patrzeć w tryptyk Wita Stwosza i zachwycać się nim, tym gotyckim pięknem, które przeszłość pozostawiła nam w samym sercu Krakowa.
Moje drogie Siostry!
Przemówienie moje będzie zwięzłe, chociaż - nie wiem, może mi się tylko tak wydaje... Zaczynam być ostrożny, bo już szereg razy wydawało mi się, że przemówienie jest zwięzłe, bo napisane jest zwięźle: ale potem patrzę na zegarek - gadałem godzinę! To nie dlatego, że ja mówiłem, ale dlatego, że ludzie wciąż albo śpiewali, albo brawo bili - i tak te minuty rosły. Nie wiem, co wy zrobicie! Są powody do tego, żeby ono było zwięzłe, ponieważ już z siostrami, zakonnicami polskimi, miałem przyjemność spotkać się na Jasnej Górze i tam przemawiać wedle tekstu napisanego - tu nie mam nic napisanego. Otóż chciałbym, przy tej dzisiejszej okoliczności, przede wszystkim wyrazić moją radość z tego, że jesteście na świecie. Bogu dzięki, że jesteście! I kiedy mówię: „Bogu dzięki” - to w tym jest wezwanie do modlitwy o to, żebyście były, żeby was było jak najwięcej. Nie chcę tego zbyt ilościowo ujmować.
Już na Jasnej Górze mówiłem o tym, jakie jest znaczenie waszego powołania. I ze względu na jaką treść, na jaką wartość, Kościół nie może być bez was, nie może żyć pełnym życiem bez was. Nie może być do końca czytelnym znakiem - a Kościół jest znakiem - bez was! Jesteście tak głęboko wpisane w ten znak Kościoła tutaj na ziemi, znak zbawienia wiecznego, znak powołania człowieka, które ma swój zbawczy wymiar doczesny i eschatologiczny zarazem - tak głęboko jesteście w to wpisane, że nie może was nie być. Bardzo nieszczęśliwe są kraje, w których was nie ma. Pomyślcie o tych krajach, o tych narodach, w których was, przynajmniej jawnie, nie ma. Bardzo się módlcie za te kraje i za te narody. I także módlcie się za te siostry, które tam są, chociaż w sposób nie zawsze jawny i nie zawsze na zewnątrz widzialny.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.