W Poznaniu, tuż nad brzegiem Warty znajduje się dom zakonny Sióstr Serafitek. Za wzorem Matki Bożej Bolesnej siostry starają się nieść pomoc ubogim i cierpiącym, widząc w nich Chrystusa. W tym właśnie Zgromadzeniu siostra Sancja Janina Szymkowiak spędziła zaledwie sześć, ale bardzo ważnych i pracowitych lat.
W Zgromadzeniu Sancja spełniała różne prace. Była wychowawczynią, nauczycielką , tłumaczką, zawsze gotową, by kogoś wyręczyć, zastąpić i pomóc. Strapione i cierpiące siostry znajdowały u niej pociechę i duchowe wsparcie. Dostosowywała się chętnie do różnych niewygód i ciężkiej pracy. Przyjmowała z pokora niezrozumienie ze strony otoczenia i trudne warunki życia podczas okupacji. Swoje cierpienia i przykrości jakie ją spotykały zawsze ofiarowywała Jezusowi. Często powtarzała, że Bóg zsyła na nią cierpienie tylko dla jej dobra. Chętnie odprawiała drogę krzyżową, by lepiej zrozumieć miłość Boga ku ludziom.
W czasie II wojny światowej wiele sióstr udało się do swoich rodzin, lecz siostra Sancja pozostała w zakonnej wspólnocie. W czasie okupacji jeńcy francuscy i angielscy, którym siostra Sancja służyła jako tłumacz, nazywali ją "Aniołem dobroci", a po śmierci całowali jej martwą rękę i mówili: "Święta Sancja".
Miłość Boga rodziła w niej wyrozumiałość i łagodność oraz potrzebę przebaczenia. W jej życiu już od czasów szkolnych najważniejsze miejsce zajmowała Eucharystia. Często też spędzała czas na adoracji Najświętszego Sakramentu, ceniła sobie nade wszystko Ofiarę Mszy św. i Komunię św. Twierdziła, iż "W cichości i samotności Bóg do duszy przemawia".
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.