Dużo pięknych ludzi

- Najlepszym logo obozu Fundacji "Dzieło Nowego Tysiąclecia" byłoby zdjęcie dwójki uczestników na tle żagli - uważa Krysia Jędrysiak. - To spotkanie dodaje nam wiatru w żagle.

Dopiero przedstawiciele fundacji musieli delikatnie włączyć się w pertraktacje. Bo efektem działań fundacji jest także zmiana mentalności młodzieży i ich bliskich. Do tego przydają się wakacyjne obozy. – Ważne, żeby zobaczyli, jak się żyje w wielkim mieście – mówi ks. Drob. Dlatego od siedmiu lat latem, co roku w innym wielkim mieście, organizowane są dwutygodniowe obozy. Młodzież ma wtedy czas, żeby zorientować się, czy warto wybrać się tu na studia albo do pracy.

Młodzi w Łodzi
„Łódź dobrego połowu” to fragment hymnu obozowego, skomponowanego przez Piotra Rubika do słów Jacka Cygana. W tym roku miasto Łódź dobrze przygotowało się do „złowienia” stypendystów. „Młodzi w Łodzi” – można było przeczytać na materiałach reklamowych spotkania. – Wszystkie ważniejsze instytucje, w tym urząd miejski i marszałkowski, włączyły się w przygotowanie obozu – mówi ks. Zbigniew Tracz, wicekanclerz kurii łódzkiej, koordynator przedsięwzięcia z ramienia abp. Władysława Ziółka.

– Na zajęcia zaprosiło młodzież pięć łódzkich wyższych uczelni: Uniwersytet Łódzki, Politechnika, Uniwersytet Medyczny, Akademia Muzyczna i Państwowa Wyższa Szkoła Filmowa – wylicza ks. Dariusz Kowalczyk, dyrektor obozu. Stypendyści brali udział w zajęciach z kryminalistyki, ustalania ojcostwa, rozpoznawania roślin w ogrodzie botanicznym, pokazach działań straży pożarnej, ale i lekcjach tańca w słynnej szkole „Lilla House”.

28 autokarów pojechało w teren na 15 wycieczek. A pieszo młodzi wybrali się śladami świętych związanych z miastem – s. Faustyny Kowalskiej, s. Urszuli Ledóchowskiej i o. Maksymiliana Kolbego. Metropolita łódzki abp Władysław Ziółek podczas spotkań z młodymi powtarzał, że zaprosił ich na połów wiary. Bo podczas każdego obozu bardzo ważne są sprawy duchowe. – Kiedy mówiłem na kazaniu o tym, że kłamiemy ze strachu i tylko człowiek wolny nie musi tego robić, po Mszy przyszedł do mnie chłopak z prośbą o spowiedź – opowiada ks. Grzegorz Kozioł.

Deszcz przez siedem minut
Kiedy Marta Winiarczyk z Brzeźnicy, wioski niedaleko Zielonej Góry, liczącej 500 mieszkańców, po raz pierwszy zaśpiewała w scholi na Mszy inauguracyjnej w katedrze, poczuła, że zapiera jej dech. – Przede mną rozciągało się morze ludzi w żółtych koszulkach – opowiada. Bo wszystko odbywało się tu na wielką skalę. Tylko deszcz padał krótko – siedem minut podczas nabożeństwa ekumenicznego na łódzkim rynku. Sprawowano je w intencji wszystkich, którzy budowali miasto Łódź, i z prośbami o pokój. W tym wielokulturowym mieście wzięli w nim udział reprezentanci różnych wyznań. – Ekumenizm to nasza przyszłość, dopiero tu zdałem sobie z tego sprawę – opowiada Damian Jeżewski ze wsi Lipa pod Bydgoszczą, liczącej 200 mieszkańców.

Ale najbardziej emocjonuje się, relacjonując „Dzień sportu”. Przyjechali na niego nasi mistrzowie: Leszek Blanik, Artur Partyka, Małgorzata Niemczyk. Edek Kurczewski z Grodna czekał na warsztaty w słynnej łódzkiej filmówce. Jako jedyny z grupy poszedł do dziekanatu, żeby zebrać dokładne informacje o warunkach przyjęcia, bo zamierza studiować animację albo reżyserię. Joanna Socha z Biskupca zwyciężyła w Konkursie Dziennikarskim im. bp. Chrapka i już ma indeks dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego. Napisała o dziewczynie, która myślała tylko o sobie – o dobrych stopniach, egzaminach, studiach. Ale któregoś dnia trafia na wigilię dla samotnych i widzi, jak młoda wolontariuszka karmi niewidomą starszą panią. Podziwia, jakie zaufanie ma do niej staruszka, i pod wpływem impulsu sama zaczyna pomagać innej starej kobiecie. – To opowiadanie trochę o mnie – mówi. – Zadałam sobie pytanie, kim jestem, jeśli nie pomagam innym. Na tym obozie zobaczyłam, że to ma głębszy sens.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama