Orędzie Jana Pawła II na XII Światowy Dzień Pokoju
III. SWOISTY WKŁAD CHRZEŚCIJAN
Całe to wychowanie do pokoju - między narodami, we własnym kraju, we własnym środowisku, w sobie samym - zostaje przedłożone jako propozycja wszystkim ludziom dobrej woli, jak przypomina encyklika "Pacem in terris" papieża Jana XXIII. Pokój jest, w różnym stopniu, w zasięgu ich możliwości. Ponieważ zaś "pokój na ziemi... nie może być budowany i utrwalany inaczej, jak tylko przez wierne zachowywanie porządku ustanowionego przez Boga" (nr l), więc ludzie wierzący znajdują w swojej religii światło, zachętę, siłę, ażeby współdziałać w wychowaniu do pokoju. Prawdziwa religijność samorzutnie prowadzi do prawdziwego pokoju. Władze publiczne, które uznają, jak należy, wolność religijną, przyczyniają się tym samym do rozkwitu ducha pokoju w głębi serc i w instytucjach wychowawczych, kierowanych przez ludzi wierzących. Chrześcijanie są wychowywani w sposób specjalny przez Chrystusa i przez Niego przygotowywani do wprowadzania pokoju: "Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi" (Mt 5, 9; por. Łk 10, 5 itd.). Pod koniec tego orędzia staje się zrozumiałe, że ze szczególną uwagą zwracam się do synów Kościoła, aby ich zachęcić do niesienia wkładu w budowę pokoju, włączając go w wielki plan pokoju, objawiony przez Boga w Jezusie Chrystusie. Swoisty wkład chrześcijan i Kościoła w to wspólne dzieło będzie tym pewniejszy, im więcej czerpać będzie ze swoich własnych źródeł, ze swojej własnej nadziei.
Drodzy bracia i siostry w Chrystusie! Wasze pragnienie pokoju, które dzielicie ze wszystkimi ludźmi, odpowiada pierwotnemu wezwaniu Bożemu do tworzenia jednej rodziny braci stworzonych na obraz wspólnego Ojca. Objawienie kładzie duży nacisk na naszą wolność i solidarność. Trudności, jakie napotykamy na drodze wiodącej do pokoju, są po części skutkiem naszej słabości jako stworzeń, których kroki są z konieczności powolne i stopniowe. Trudności te wzrastają na skutek naszego egoizmu w różnej postaci i naszych przeróżnych grzechów, począwszy od grzechu pierworodnego, który spowodował zerwanie naszej łączności z Bogiem i wywołał zerwanie więzów między braćmi. Obraz wieży Babel dobrze opisuje tę sytuację. My jednak wierzymy, że Jezus Chrystus ofiarowując swoje życie na krzyżu, stał się naszym pokojem; zburzył mur nienawiści, który dzielił poróżnionych braci (por. Ef 1, 14). Po zmartwychwstaniu i wejściu do chwały Ojca, włącza nas tajemniczo w swoje Życie; jednając nas z Bogiem, leczy rany grzechu i rozłamów i uzdalnia nas do zarysowania w naszych społecznościach tego kształtu jedności, który On w nas przywraca. Najwierniejsi uczniowie Chrystusa byli budowniczymi pokoju, aż do przebaczenia własnym wrogom, niekiedy aż do ofiarowania za nich własnego życia. Przykład ich wyznacza szlak dla nowej ludzkości, która nie zadowala się już prowizorycznymi kompromisami, ale wprowadza w życie najgłębsze braterstwo. My wiemy, że nasz pochód ku pokojowi na tej ziemi, chociaż nie traci nic ze swej naturalnej zawartości, ani z właściwych mu trudności, jest przecież włączony w inny pochód, to jest w marsz zbawienia, który osiągnie swój kres w wiecznej pełni pokoju w całkowitym zjednoczeniu z Bogiem. Tak więc Królestwo Boże, Królestwo Pokoju, ze swoim własnym źródłem, z własnymi środkami i z własnym celem, przenika już naszą ziemską działalność, nie roztapiając się w niej. Ta wizja wiary wywiera głęboki wpływ na codzienną działalność chrześcijan.
Zapewne, idziemy drogami wiodącymi do pokoju ze słabościami i po omacku, tak jak wszyscy nasi towarzysze drogi. Odczuwamy razem z nimi boleśnie tragiczne braki pokoju. Czujemy się przynagleni, żeby jeszcze skuteczniej temu zaradzić w imię honoru Boga i w imię honoru człowieka. Nie spodziewamy się znaleźć w lekturze Ewangelii gotowych formuł na realizację w naszych czasach określonego postępu na rzecz pokoju. Znajdujemy jednak na każdej niemal stronie Ewangelii i historii Kościoła ducha braterskiej miłości, który przemożnie wychowuje nas do pokoju. W darach Ducha Świętego i w sakramentach znajdujemy moc czerpaną u źródeł Bożych. W Chrystusie znajdujemy nadzieję. Niepowodzenia nie są w stanie udaremnić wysiłków na rzecz pokoju nawet wówczas, gdy bezpośrednie rezultaty okazują się nietrwałe, albo gdy jesteśmy prześladowani za nasze świadectwo w obronie pokoju. Chrystus Zbawiciel pozwala uczestniczyć w swoim losie tym wszystkim, którzy z miłością pracują dla pokoju.
Pokój jest naszym dziełem, domaga się naszego odważnego i solidarnego działania, ale jednocześnie jest przede wszystkim darem Boga. Wymaga zatem naszej modlitwy. Chrześcijanie powinni znajdować się w pierwszym szeregu tych, którzy modlą się codziennie o pokój. Oni także powinni uczyć innych modlitwy o pokój. Chętnie będą się modlić razem z Maryją, Królową Pokoju.
Wam wszystkim, chrześcijanom, wierzącym i ludziom dobrej woli powtarzam: nie lękajcie się stawiać na pokój, wychowywać do pokoju. Dążenie do pokoju nie dozna nigdy zawodu. Wysiłek na rzecz pokoju natchniony przez miłość, która nie mija, zrodzi owoce. Pokój będzie ostatnim słowem historii.
Watykan, dnia 8 grudnia 1978 roku
«« |
« |
1
|
2
|
3
|
4
|
» | »»