Homilia Benedykta XVI z Mszy św. dla duchowieństwa w Luandzie, Angola 21 marca 2009 r.
I przez nasze życie schrystianizowane za sprawą i łaską Ducha Bożego dopełniają się narodziny Ciała Chrystusa w historii. W tej chwili chętnie się cofam myślami pięćset lat, to znaczy do roku 1506 i następnych lat, gdy na tych ziemiach odwiedzanych wówczas przez Portugalczyków, powstało pierwsze subsaharyjskie królestwo chrześcijańskie dzięki wierze i zdecydowaniu króla Alfonsa I Mbemba-a-Nzinga, który panował od wspomnianego roku 1506 do 1543, gdy zmarł; królestwo pozostawało oficjalnie katolickie w stuleciach XVI i XVII, mając swego ambasadora w Rzymie. Popatrzmy, jak dwie różne narodowości – Banta i Portugalczycy – mogły znaleźć w religii chrześcijańskiej płaszczyznę porozumienia, starając się, aby porozumienie to było trwałe, różnice zaś – które były, i to poważne – nie oddalały od siebie dwóch królestw! Rzeczywiście, chrzest sprawia, że wszyscy wierzący stają się jednym w Chrystusie.
Dzisiaj to do was, bracia i siostry, należy kroczenie śladami tych bohaterskich i świętych orędowników Bożych, dawać Chrystusa zmartwychwstałego waszym rodakom. Wielu z nich żyje w lęku przed duchami i mocami nieczystymi, które, według nich, grożą im; zdezorientowani potrafią skazywać na życie na ulicy dzieci, a nawet osoby stare, gdyż – jak mówią – są czarownikami. Kto może iść do nich, aby im głosić, że Chrystus zwyciężył śmierć i wszystkie ciemne moce (por. Ef 1,19-23; 6,10-12)? Niektórzy mogą mieć zastrzeżenia: „Z jakiego powodu nie zostawiamy ich w spokoju? Oni mają swoją prawdę, my – swoją. Współżyjmy pokojowo, pozostawiając każdemu, jakim jest, możność najlepszego urzeczywistniania swej tożsamości”. Ale jeśli jesteśmy świadomi i doświadczyliśmy tego, że bez Chrystusa życie jest niepełne, brakuje mu rzeczywistości – i to rzeczywistości podstawowej – powinniśmy także mieć świadomość, że nie zrobimy czegoś niesłusznego komuś, jeśli pokażemy mu Chrystusa i zaproponujemy mu możliwość spotkania w ten sposób, również w jej prawdziwym autentyzmie, radości znalezienia życia. Co więcej, musimy to uczynić, naszym obowiązkiem jest proponowanie wszystkim tej możliwości osiągnięcia życia wiecznego.
Czcigodni i umiłowani bracia i siostry, powiedzmy im tak, jak lud izraelski: „Chodźcie, powróćmy do Pana! On nas zranił i On też uleczy”. Pomóżmy spotkać się nędzy ludzkiej z Miłosierdziem Bożym. Pan czyni nas swymi przyjaciółmi, powierza się nam, daje nam swe Ciało w Eucharystii, powierza nam swój Kościół. A wówczas musimy być naprawdę Jego przyjaciółmi, czuć tylko z Nim, chcieć tego, czego chce On i nie chcieć tego, czego On nie chce. sam Jezus nam powiedział: „Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję” (J 15,14). Niech będzie to naszym wspólnym zobowiązaniem: pełnić, wszyscy razem, Jego świętą wolę: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu” (Mk 16,15). Przyjmijmy Jego wolę, jak uczynił to św. Paweł: „Głoszenie Ewangelii (...) jest ciążącym na mnie obowiązkiem. Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii!” (por. 1 Kor 9,16)
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.