Niemiecka gościnność

„Aus Fremdem werden Freunde" - „Z obcych będą przyjaciele" - taki napis na kolorowych znaczkach, wymyślili skauci św. Jerzego z parafii św. Michała w Dortmundzie-Lanstrop w diecezji Paderborn.

Od rana 11 sierpnia noszą go wszyscy ci, którzy od roku przygotowywali się do przyjęcia gości na Światowe Dni Młodzieży. Ubrani w czarne robocze skautowskie koszulki z nadrukiem lilijki i imionami. Tydzień przed rozpoczęciem spotkania w Kolonii, podobnie jak wierni innych diecezji Niemiec, będą gościć młodych z różnych stron świata. Właśnie do nich trafiła grupa młodzieży polskiej, włoskiej i Miquelo z Wenezueli, który w tym czasie przyjechał w ramach wymiany uczniów do Dortmundu.

- Tylko dlaczego jest ich tak mało? – narzeka Andreas Ringelkamp, szef grupy skautów. Ma 28 lat, pracuje w urzędzie finansowym i razem z 13 osobami zajmował się przygotowaniem gościny. – Spodziewaliśmy się kilkudziesięciu osób z Polski, a jest ich tylko kilkanaście. I to dlatego, ze przyjaźnimy się z parafią św. Wawrzyńca we Wrocławiu. Więc mieli obowiązek nas odwiedzić. Okoliczne parafie nie mają kogo przyjmować, choć są na to przygotowane. Czyżby większość Polaków wydala oszczędności na wyjazd na pogrzeb Jana Pawła II?

Przed domem parafialnym wycięta z drewna lokomotywa z wagonami i napis w trzech językach – niemieckim, polskim i włoskim: dworzec kolejowy. We wnętrzu przygotowano kawiarnię dworcową, przechowalnię bagażu. Na ścianach wisi malowana ręcznie farbkami mapa Europy i Ameryki Południowej, skąd pochodzi Miquelo. Żeby każdy, kto wysiadł na tym niezwykłym dworcu w Lanstrop, mógł pokazach innym, gdzie leży jego kraj, powiedzieć o nim kilka słów. Panie ze Związku Kobiet Katolickich przygotowały przysmaki tutejszej kuchni. Jest tu frikadellen, przypominający nasz mielony, kartoflana sałatka, warzywa, owoce, lody. Menu jak na wystawnym przyjęciu. Niestety trzeba czekać. – Włosi są w drodze z lotniska – informuje proboszcz ks. Rupert Wiesner.

Młodzież z Polski przyjechała już rano. Teraz, przed siódmą wieczór, przyszli czekać na przyjazd Sardyńczyków. Stoją w towarzystwie „swoich rodzin”. Nazywają ich tak, bo rzeczywiście zdążyli już się z nimi zaprzyjaźnić.

– Naszej gospodyni przed rokiem zmarł mąż, opowiedziała nam o nim, pokazała zdjęcia, uroniła łezkę. My też byliśmy wzruszeni, że dopuściła nas do swoich tajemnic, jakbyśmy byli jej wnukami – opowiada Kamila.

Kuba, student piątego roku teologii jest pod wrażeniem życzliwości Christy i Gerarda.

– Po obiedzie pojechaliśmy na wspólną wycieczkę rowerowa, tu szanuje się rowerzystów. Gospodarze zastawili stoły jedzeniem, dotąd nie znaliśmy niemieckiej gościnności, jest taka sama jak polska, a może jeszcze większa. Niektóre rodziny goszczące Polaków są podwójnie wzruszone, bo mają polskie korzenie. To dla nich okazja do przypomnienia języka ojczystego

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama