Niemiecka gościnność

Prosto z XX ŚDM - Od naszej specjalnej wysłanniczki Barbary Gruszki-Zych

publikacja 23.08.2005 14:11

„Aus Fremdem werden Freunde" - „Z obcych będą przyjaciele" - taki napis na kolorowych znaczkach, wymyślili skauci św. Jerzego z parafii św. Michała w Dortmundzie-Lanstrop w diecezji Paderborn.

Od rana 11 sierpnia noszą go wszyscy ci, którzy od roku przygotowywali się do przyjęcia gości na Światowe Dni Młodzieży. Ubrani w czarne robocze skautowskie koszulki z nadrukiem lilijki i imionami. Tydzień przed rozpoczęciem spotkania w Kolonii, podobnie jak wierni innych diecezji Niemiec, będą gościć młodych z różnych stron świata. Właśnie do nich trafiła grupa młodzieży polskiej, włoskiej i Miquelo z Wenezueli, który w tym czasie przyjechał w ramach wymiany uczniów do Dortmundu.

- Tylko dlaczego jest ich tak mało? – narzeka Andreas Ringelkamp, szef grupy skautów. Ma 28 lat, pracuje w urzędzie finansowym i razem z 13 osobami zajmował się przygotowaniem gościny. – Spodziewaliśmy się kilkudziesięciu osób z Polski, a jest ich tylko kilkanaście. I to dlatego, ze przyjaźnimy się z parafią św. Wawrzyńca we Wrocławiu. Więc mieli obowiązek nas odwiedzić. Okoliczne parafie nie mają kogo przyjmować, choć są na to przygotowane. Czyżby większość Polaków wydala oszczędności na wyjazd na pogrzeb Jana Pawła II?

Przed domem parafialnym wycięta z drewna lokomotywa z wagonami i napis w trzech językach – niemieckim, polskim i włoskim: dworzec kolejowy. We wnętrzu przygotowano kawiarnię dworcową, przechowalnię bagażu. Na ścianach wisi malowana ręcznie farbkami mapa Europy i Ameryki Południowej, skąd pochodzi Miquelo. Żeby każdy, kto wysiadł na tym niezwykłym dworcu w Lanstrop, mógł pokazach innym, gdzie leży jego kraj, powiedzieć o nim kilka słów. Panie ze Związku Kobiet Katolickich przygotowały przysmaki tutejszej kuchni. Jest tu frikadellen, przypominający nasz mielony, kartoflana sałatka, warzywa, owoce, lody. Menu jak na wystawnym przyjęciu. Niestety trzeba czekać. – Włosi są w drodze z lotniska – informuje proboszcz ks. Rupert Wiesner.

Młodzież z Polski przyjechała już rano. Teraz, przed siódmą wieczór, przyszli czekać na przyjazd Sardyńczyków. Stoją w towarzystwie „swoich rodzin”. Nazywają ich tak, bo rzeczywiście zdążyli już się z nimi zaprzyjaźnić.

– Naszej gospodyni przed rokiem zmarł mąż, opowiedziała nam o nim, pokazała zdjęcia, uroniła łezkę. My też byliśmy wzruszeni, że dopuściła nas do swoich tajemnic, jakbyśmy byli jej wnukami – opowiada Kamila.

Kuba, student piątego roku teologii jest pod wrażeniem życzliwości Christy i Gerarda.

– Po obiedzie pojechaliśmy na wspólną wycieczkę rowerowa, tu szanuje się rowerzystów. Gospodarze zastawili stoły jedzeniem, dotąd nie znaliśmy niemieckiej gościnności, jest taka sama jak polska, a może jeszcze większa. Niektóre rodziny goszczące Polaków są podwójnie wzruszone, bo mają polskie korzenie. To dla nich okazja do przypomnienia języka ojczystego

Mirka i Tadeusz Kucias pochodzący ze Śląska tłumaczyli na polski teksty, informujące młodych gości o tym, co czeka ich w czasie pobytu. – Najtrudniejsze były przekłady fragmentów czytań na niedzielną Mszę św. To będzie centralny punkt programu.

– W naszej dzielnicy mieszka 6,5 tys. ludzi, w tym 2,5 tys. katolików. Myślę, że większość z nich przyjdzie wtedy do kościoła – mówi Tadeusz.

Czwartek to dzień prac społecznych. Goście razem z gospodarzami poświęca go na budowę ławki i drążka dla ptaków drapieżnych na terenie byłego wysypiska śmieci w pobliżu Lanstrop, oraz tablicy informacyjnej z planem dzielnicy. Wieczorem w centrum miasta będą słuchać zespołów młodzieżowch, także religijnych. W sobotę spotkają się z biskupem Paderborn.

W kolońskiej i dortmundzkiej prasie pojawiają się artykuły krytyczne wobec Benedykta XVI.

– Obecny papież już zdeklarował, że będzie kontynuował linię Jana Pawła II – mówi Andreas. – A ludzie wciąż będą prowadzić dyskusje na temat współżycia przed małżeństwem, aborcji, związków homoseksualnych, bo to nie są tematy łatwe.

Andreas jak dziecko cieszy się z przygotowanego powitania gości.

– To dla nich niespodzianka, a dla nas radość – mówi z przejęciem. Wśród czekających nie ma wielu niemieckich nastolatków. Ale 14-letnią Nicolke, która przyszła tu z ciekawości, wciąga gorąca atmosfera.

– W Niemczech uczniowie, którzy skończyli 14 lat mogą sami zdecydować jakie wyznanie wybierają – mówi jej mama. Wielu z lenistwa przestaje chodzić na religię i do kościoła. Może Światowe Dni obudzą ich wiarę.

Dopiero o 21 przyjeżdża autokar z kilkunastoma Włochami. Fillipo, Claudio i Matheo ubrani na kolorowo, roześmiani, wysiadają odpowiadając oklaskami na przywitanie gospodarzy.

– To oklaski międzynarodowe – śmieje się Andreas. Potem wszyscy przenoszą się do stacji dworcowej, czyli domu parafialnego. Proboszcz Rupert razem z duszpasterzem grupy włoskiej święci drewniany krzyż z logo Światowych Dni Młodzieży, który skauci wykonali sami.

– Ten krzyż będzie nam was przypominać – mówi.