Najświętsza Eucharystia jest Tajemnicą wiaryPrzede wszystkim chcemy przypomnieć Wam rzecz wprawdzie dobrze znaną, lecz ogromnie potrzebną dla obrony przed jadem wszelkiego racjonalizmu, prawdę, której dali świadectwo krwią własną głośni męczennicy, a przesławni Ojcowie i Doktorzy Kościoła nieustannie ją wyznawali i nauczali, mianowicie, że Eucharystia jest bardzo wielką tajemnicą, a nawet - według wyrażenia Świętej Liturgii - jest ona w sposób szczególny tajemnicą wiary. "W niej jednej bowiem - jak bardzo trafnie powiada nasz Poprzednik, śp. Leon XIII - zawiera się w jakiejś niezwykłej pełni i różnorodności cudów to wszystko, co wznosi się ponad naturę"
[4].
Musimy zatem do tej szczególnej tajemnicy podchodzić z pokorną uległością, kierując się nie ludzkimi pojęciami, które mają zamilknąć, lecz trzymając się mocno, Bożego Objawienia.
Św. Jan Złotousty, który, jak Wam wiadomo, z takim polotem wymowy i z takim zrozumieniem pobożności wypowiadał się na temat Tajemnicy Eucharystycznej, pouczając kiedyś swych wiernych w tej materii, posłużył się tymi bardzo trafnymi słowami: "Bądźmy zawsze ulegli Bogu, nie sprzeciwiajmy się Jemu, choćby to, co On mówi, wydawało się sprzeczne, z naszym rozumem i naszymi pojęciami. Niech Jego mowa przeważy nad rozumem i pojęciami naszymi. Postępujmy tak również, gdy chodzi o tajemnicę (Eucharystyczną), uwzględniając nie tylko to, co podpada pod zmysły, lecz trzymając się mocno Jego słów. Wszak słowo Jego nie może mylić"
[5].
Podobne wypowiedzi znajdujemy nierzadko i u Doktorów scholastycznych. Obecność prawdziwego Ciała Chrystusowego i prawdziwej Krwi w tym Sakramencie, jak mówi św. Tomasz, "można pojąć nie zmysłami, lecz jedynie przez wiarę, która opiera się na powadze Bożej. Stąd odnośnie słów Łukasza XXII, 19: To jest Ciało moje, które za was będzie wydane, powiada św. Cyryl: "Nie powątpiewaj: czy to prawda, lecz raczej przyjmij słowa Zbawiciela z wiarą, skoro bowiem jest prawdą, nie kłamie"
[6].
Stąd w ślad za samym Doktorem Anielskim lud chrześcijański bardzo często śpiewa:
„Wzrok, dotyk, smak o Tobie nic nie mówią do mnie,
Słuchowi wierzy tylko me serce niezłomnie;
We wszystko, co Syn Boży rzekł, wierzę w pokorze,
Nic nad to słowo prawdy brzmieć pewniej nie może!”
Św. Bonawentura twierdzi: "To że Chrystus jest obecny, w sakramencie jakby w znaku, nie stanowi żadnej trudności, ale to, że jest w sakramencie prawdziwie, tak jak w niebie, przedstawia najwyższą trudność a więc wierzyć w to jest rzeczą najbardziej zasługującą"
[7].
Na to samo zresztą wskazuje Ewangelia św., gdy opowiada, że wielu uczniów Chrystusowych po wysłuchaniu mowy o pożywaniu Jego ciała i piciu Jego krwi wycofało się i opuściło Pana mówiąc: Twarda jest ta mowa i któż może jej słuchać? Piotr jednak na zapytanie Jezusa, czy i oni dwunastu chcą odejść, skwapliwie i mocno zapewnił o swej i wszystkich - innych Apostołów wierze, dając tę zdumiewającą odpowiedź: "Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa żywota wiecznego"
[8].
Wniosek więc z tego taki, byśmy w badaniu tej tajemnicy jak za gwiazdą szli za Nauczycielskim Urzędem Kościoła, któremu Boski Zbawiciel powierzył Słowo Boże, zarówno pisane jak i ustnie przekazane, aby go strzegł i tłumaczył, bodąc przekonani, że "choćby żaden rozum tego nie zbadał, żadna mowa nie wyjaśniła, to jednak prawdą to jest, co z dawien dawna w całym Kościele się głosi i wierzy prawdziwą katolicką wiarą" Św. Augustyn,
[9].
Ale nie dosyć na tym. Zachowując nieskażoną wiarę, trzeba również przestrzegać odpowiedniego sposobu wyrażania się, żeby na skutek używania przez nas niezdyscyplinowanych słów nie nasuwały się, broń Boże, błędne zapatrywania co do wiary w najwyższe rzeczy. Mocno przed tym ostrzega św. Augustyn, zastanawiając się nad odmiennym sposobem mówienia, którym posługują się filozofowie - a tym którego winni używać chrześcijanie. "Filozofowie - powiada - mają sposób wyrażania się swobodny i nie obawiają się obrazić uszu pobożnych w sprawach najtrudniejszych do zrozumienia. My jednak winniśmy się trzymać ustalonego sposobu wyrażania się, żeby nieskrępowane słowa nie zrodziły bezbożnych zapatrywań na samą treść, którą chcemy tymi słowami wyrazić"
[10].
Należy więc święcie przestrzegać sposobu mówienia, który Kościół ustalił wielowiekowym wysiłkiem nie bez pomocy Ducha Świętego i zatwierdził powagą Soborów, a który nieraz stał się hasłem i sztandarem prawowierności. Nikt niech nie ośmiela się zmieniać go według swego upodobania lub pod pretekstem nowości naukowych. Bo jakże można tolerować aby używane przez Sobory Powszechne formuły dogmatyczne o tajemnicach Trójcy Najświętszej i Wcielenia oceniano jako nieprzydatne dla ludzi naszego wieku i w miejsce ich nierozważnie wprowadzano inne? Tak samo nie można tolerować, by ktokolwiek na własną rękę naruszał formuły, w których Sobór Trydencki podał do wierzenia Tajemnicę Eucharystyczną. Bo przecież te formuły jak również i inne, których Kościół używa dla określenia dogmatów wiary, wyrażają pojęcia, które nie są związane z żadnym określonym typem kultury, ani z żadnym etapem rozwoju nauki, ani z tą czy inną szkołą teologiczną. Owe formuły zawierają to, co umysł ludzki w swym powszechnym i koniecznym doświadczeniu dostrzega o rzeczach i co wyraża w stosownych i jednoznacznych słowach, zaczerpniętych z mowy potocznej lub ze słownictwa ściślej wypracowanego. Toteż są one przystosowane do ludzi każdego miejsca i czasu.
Można je wprawdzie, jaśniej i bardziej przystępnie wyłożyć - co jest z wielką korzyścią - zawsze jednak tylko w tym znaczeniu, w jakim zostały użyte żeby w miarę rozwoju zrozumienia wiary, sama prawda wiary pozostała niezmieniona. Albowiem wedle nauki Soboru Watykańskiego I, co do dogmatów "trzeba się trzymać zawsze tego znaczenia, jakie raz określiła święta matka Kościół i nigdy nie wolno od tego znaczenia odstępować pod pozorem i w imię głębszego zrozumienia"
[11].