Przed pięcioma laty w Watykanie, 19 października 2003 r., papież Jan Paweł II ogłosił błogosławioną Matkę Teresę z Kalkuty.
W 1979 r. Matka Teresa, która już dawno stała się symbolem chrześcijańskiej miłości bliźniego, otrzymała Pokojową Nagrodę Nobla – „w uznaniu działalności niosącej pomoc cierpiącym ludziom“, jak głosił noblowski dyplom. Mała zakonnica w białym sari i rozciągniętym swetrze nie miała ani swego lobby, nie stał też za nią żaden interes polityczny. Jedynym jej lobby byli najbiedniejsi z biednych w slumsach wielomilionowych metropolii na całym świecie. Chyba żadna inna osoba - poza Janem Pawłem II - nie potrafiła w tak wiarygodny sposób jak to czyniła Matka Teresa z Kalkuty, ukazywać młodym ludziom, jak należy wypełniać chrześcijańskie przykazanie miłości do "najmniejszych z braci". Pytani w ankietach o wzory do naśladowania, młodzi najczęściej wskazywali na założycielkę misjonarek miłości.
Gdy 5 września 1997 r. świat obiegła wiadomość o jej śmierci, bólem zareagowali politycy i dostojnicy kościelni. Nawet dla ówczesnego prezydenta Rosji, Borysa Jelcyna, Matka Teresa była uosobieniem "dobroci, gotowości posługiwania i oddania najbardziej potrzebującym". Utrzymywała kontakty z władcami, bogaczami i innymi najpopularniejszymi ludźmi z całego świata, często wracając z takich rozmów z czekami na znaczne sumy, czy z obietnicą ułatwień dla działalności misjonarek. "W głowie" miała zawsze gotowe kolejne projekty pomocy najbiedniejszych i ze wszystkich sił starała się je realizować.
Już w sześć lat po śmierci Matki Teresy papież Jan Paweł II ogłosił ją błogosławioną. Uczestniczące w uroczystości tysiące wiernych nie kryły radości. Od tego czasu miliony ludzi na całym świecie oczekują na wiadomość o kanonizacji. Do tego jednak, jak utrzymuje postulator procesu, brakuje udokumentowanego cudu za wstawiennictwem błogosławionej.
W różnych krajach świata wznoszone są pomniki Matki Teresy, jej imię noszą szkoły, szpitale i różne inicjatywy charytatywne. Matka Teresa nie potrzebuje pomników. Pomnikami są jej życie i dzieło, kontynuowane przez jej następczynię, siostrę Nirmalę. Gdy zarzucono jej, że „misjonarki miłości“ nie mają zaplanowanej strategii rozwoju, powołała się na swoją wielką założycielkę: „O politykę rozwoju muszą się troszczyć inni. My chcemy zwalczać zło u jego korzeni poprzez dzielenie się z potrzebującymi“. Taka właśnie była prosta koncepcja Matki Teresy: po prostu być, kochać i dzielić się.
Zaapelował o większą możliwość zaangażowania ich na kierowniczych stanowiskach.
Zapewnił też o swojej bliskości mieszkańców Los Angeles, gdzie doszło do katastrofalnych pożarów.
Papież: - Kiedy spowiadam, pytam penitentów, czy i jak dają jałmużnę.
„Każe płacić nieszczęśliwym ubogim, którzy nie mają niczego, rachunek za brak równowagi”.
Czy za drugim razem będzie lepiej?- zastanawia się korespondent niemieckiej agencji katolickiej KNA.