Abp Stanisław Dziwisz kardynałem

Metropolita krakowski abp Stanisław Dziwisz, wieloletni osobisty sekretarz Jana Pawła II został przez Benedykta XVI włączony do kolegium kardynalskiego. Benedykt XVI ogłosił 15 nowych kardynałów. Zwołał konsystorz na 24 marca br.

Ścieżka obok drogi
Według kard. Nagy’ego, lata 1963–1978 były w życiu ks. Stanisława czasem wielkiej nauki i dynamicznego w niej postępu, „nauki obejmującej coraz to szerszy i głębszy krąg problematyki, od życia archidiecezji poczynając, a na śmiertelnym zmaganiu się Kościoła polskiego z antyludzkim systemem kończąc”. W roku 1978 obronił pracę doktorską na Papieskim Wydziale Teologicznym w Krakowie. Nosiła tytuł „Kult św. Stanisława w Krakowie do Soboru Trydenckiego”. „Ks. Stanisław Dziwisz z zaangażowaniem przeżywał sprawy związane z kultem Męczennika ze Skałki, dodając do prowadzonych nad tą wyjątkową postacią badań żar sumiennego, naukowego zaangażowania. Nadawało to ks. Dziwiszowi rangę wyjątkowego znawcy historycznej i liturgicznej problematyki św. Stanisława Szczepanowskiego” – uważa kard. Nagy.

Czy zgłębiając tajniki życia i cześć oddawaną świętemu Biskupowi ze Szczepanowa przypuszczał, że zostanie jednym z jego następców? Nie wiadomo.Wiadomo, że 16 października 1978 roku zaczął się nowy etap nie tylko w życiu Karola Wojtyły. Równolegle do jego drogi wiodła ścieżka ks. Stanisława.

Narzędzie w planach Bożych
Które wydarzenie było dla abpa Stanisława najważniejsze w czasie trwającej ponad 26 lat służby u boku Następcy świętego Piotra? Można się domyślać na przykład na podstawie tego, o czym mówił, gdy w roku 2001 otrzymywał doktorat honoris causa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Wymowna była data uroczystości – 13 maja. Dokładnie dwadzieścia lat po zamachu na życie Jana Pawła II. „Nie będzie też wykładu – mówił wtedy. – Będzie raczej świadectwo – świadectwo człowieka, który zaledwie dotknął tajemnicy, choć może był w niej także – chociaż trudno mi to powiedzieć – narzędziem w planach Bożych, za to z całą pewnością jest naocznym świadkiem tego, jak przez dwadzieścia lat wypełnia się ów dar – dar życia Ojca Świętego”.

Nie przypisuje sobie zasługi uratowania życia Papieża. Mówi: „Mogę powiedzieć, że w tamtej chwili jakaś moc niewidzialna wkroczyła, aby ratować zagrożone śmiertelnie życie Ojca Świętego”. O zamachu abp Dziwisz opowiada też na łamach ostatniej papieskiej książki „Pamięć i tożsamość”. Sposób, w jaki rozmawiał wtedy z Papieżem, mówi bardzo dużo o ich wzajemnych relacjach (jak twierdzą niektórzy – „rozumieli się bez słów”). To, w jaki sposób opowiada o tamtych dramatycznych chwilach, mówi bardzo dużo o nim samym: „Zapytałem Ojca Świętego »Gdzie?«. Odpowiedział: »W brzuch«. »Boli?« – »Boli«...

O życiu bądź śmierci decydowały różne czynniki. Choćby kwestia czasu dojazdu do kliniki; parę minut dłużej, jakaś mała przeszkoda na drodze – i byłoby za późno. W całej tej sprawie widać Bożą rękę. Wszystko na to wskazuje”. To abp Dziwisz podjął decyzję o natychmiastowym przewiezieniu Ojca Świętego do kliniki Gemelli. I podobno mówił kierowcy karetki, którędy trzeba jechać...
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg