Franciszek nie lubi obchodzić swoich urodzin. W Buenos Aires nigdy nie był to dzień szczególnie ważny. Tak mówi ks. José Maria Di Paola, który przez wiele lat współpracował z kard. Bergoglio w faweli leżącej na peryferiach argentyńskiej stolicy.
Duszpasterz biedoty, popularnie nazywany ojcem Pepe, wciąż prowadzi tam ośrodek dla trudnej młodzieży, w którym nota bene często bywał obecny Papież. Ubodzy mieszkańcy „Villas Miserias” pamiętają o nim w szczególnej, urodzinowej modlitwie.
„Przede wszystkim chcę życzyć Ojcu Świętemu, by kontynuował swoje powołanie prawdziwie duchowego kapłaństwa, solidarnego z ludźmi i głęboko zanurzonego w różnych realiach, w jakich przychodzi im żyć. Jednocześnie kapłaństwa głęboko zjednoczonego z Kościołem i z Ewangelią. Życzę mu, by kontynuował swoją misję, krocząc w duchu Ewangelii, której Kościół potrzebuje – mówi Radiu Watykańskiemu ks. José Maria Di Paola. – Franciszek nie przepada za obchodami swych urodzin. Pamiętam jak dzieci i młodzież z naszej szkoły rzemiosła myślały o jakimś prezencie dla niego, wiedząc, że i tak odda go potem komuś innemu. Nie liczył się jednak sam prezent, ale to, że nie został kupiony, tylko wykonany własnymi rękami przez dzieci, pełen ich miłości. Dzieci zrobiły artystyczny witraż przedstawiający Matkę Teresę z Kalkuty. Bardzo mu się spodobał! Trafił potem do jakiejś kaplicy. Myślę, że dla Franciszka liczy się właśnie to, żeby prezent był świadectwem zaangażowania i wysiłku, tak jak u tych dzieci. Dzięki temu zrozumiał on wówczas, jak bardzo kochają one Kościół. Także dziś mamy dla Papieża prezent: jest nim nasza modlitwa. Ludzie z faweli bardzo go kochają”.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.