O hojności Boga, myśleniu „zasługowym” i Bożym niańczeniu opowiada Jakub Blycharz, autor hymnu Światowych Dni Młodzieży Kraków 2016.
Poprzez Pana pracę chciał też przypomnieć światu obietnicę daną przed wiekami, że „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią”. A Pan, autor hymnu ŚDM, czuje się człowiekiem miłosiernym?
Myślę, że w Jezusie takim właśnie widzi mnie Bóg. Doświadczyła pani miłosierdzia?
Doświadczyłam.
OK. Skoro zatem dostąpiła pani miłosierdzia, to – opierając się na treści Jezusowego błogosławieństwa – jaka musiała pani być według Boga?
Miłosierna...?
Nie inaczej. Wszyscy doświadczamy miłosierdzia obiecanego przecież tym, którzy są miłosierni! Rozumiem to tak, że przez błogosławieństwa Bóg pokazuje nam, jak nas widzi w Jezusie. Jesteśmy przez Niego wykupieni, byśmy już nie żyli my, ale by żył w nas Chrystus. Przez Jego krzyż umarł w nas stary człowiek i został wzbudzony człowiek nowy. By to dostrzec, potrzebna jest wiara, bo empiryzm kazałby sądzić co innego. Na tym polega zwiastowanie łaski, by ogłaszać to, jak po krzyżu widzi nas Bóg. W tej Ewangelii jest moc, by przemienić nasze życie i zsynchronizować je z tym Bożym spojrzeniem.
My jednak z uporem wolimy myśleć, że jesteśmy grzeszni i słabi, a nie błogosławieni, i że przez te grzechy Bóg w końcu się na nas pogniewa.
To przewrotne myślenie, bo im bardziej doświadczamy, że jesteśmy słabi, tym bardziej próbujemy być lepsi. A im bardziej próbujemy, tym bardziej doświadczamy słabości. Kręcimy się jak w zaklętym kole, w którym nie ma miejsca na zbawienie. Jest tylko wizja potępienia. A przecież wzbudzony w nas nowy człowiek jest cichy, pokornego serca, ubogi w duchu, błogosławiony... Jezus z całą mocą wchodzi w naszą słabość i rozwala ją w drobny mak, oferując nam nowe życie – o ile tylko zechcemy Mu zaufać.
Nie musi więc Pan (i my wszyscy) skrupulatnie notować uczynków miłosierdzia, by miłosierdzia zakosztować?
Uczynki są ważne i potrzebne, dlatego warto modlić się wraz z siostrą Faustyną o miłosierne oczy, uszy, usta, ręce... Jeśli jednak w życiu duchowym będziemy opierać się tylko na dobrych uczynkach, to w ten sposób nie odnajdziemy Boga, ale znowu siebie. I w tym leży sedno sprawy: nie mamy chodzić i chlubić się swoimi zasługami, ale wierzyć, że ci, którzy prawdziwie żyją w Jezusie Chrystusie, już są błogosławieni i miłosierni.
Wracając do hymnu ŚDM – gdyby kilka lat temu ktoś powiedział, że zagra Pan dla papieża, popukałby się Pan w czoło?
Na pewno byłbym sceptyczny – tak samo, gdy już będąc we Wspólnocie „Głos na Pustyni”, nie dowierzałem, że Bóg jest mi przychylny i chce pobłogosławić moim marzeniom. A On aż się pali do tego, by nam błogosławić! Wystarczy tylko zrobić Mu małą wyrwę w sercu i pozwolić działać. Jako młody chłopak narzekałem, że Bóg mówi do wszystkich, tylko nie do mnie. Szukałem instrukcji, co zrobić, żeby Pan na mnie spojrzał. To było myślenie „zasługowe”. Dopiero po latach znalazłem odpowiedź: mamy zaufać Miłosiernemu, bo orędzie, które przekazuje od św. Pawła aż po św. Faustynę, to nie są żarty. Warto zaryzykować, dać Bogu szansę, pozwolić mu się popisać! Tak zrobiłem, a że nie jestem mistrzem modlitwy, wyszedłem z największej prostoty. Patrząc na krzyż wiszący na ścianie, powiedziałem: „Dobrze, Jezu, ponieważ inaczej nie umiem, modlę się o słowo. Amen”. W ciągu godziny Bóg dał słowo z Księgi Powtórzonego Prawa (31,19).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.