Chciało nam się płakać z radości

Już od północy się zbierali, a od rana ciągnęły tłumy. Ze wszystkich stron, dosłownie z pól, od lasu, ulicami, od miasta – wszędzie nieprzebrane tłumy. Tak było 29 lat temu, gdy Jan Paweł II odwiedził Lublin.

Takie przedsięwzięcie wymagało współpracy zarówno środowisk kościelnych, jak i władz miejskich. Wszyscy musieli być zaangażowani. – To było wspólne dzieło jednoczące nas jako Polaków, mimo różnic światopoglądowych i orientacji politycznych. Wszystkim bardzo zależało, a czas był krótki, żeby przygotować taką wizytę. Proszę sobie wyobrazić, że trzeba było wykopać 12 tysięcy dołków i postawić 38 km płotu, pozyskać żerdzie z lasu, okorować. To wszystko ludzie zrobili w ciągu miesiąca – wspomina ks. Ryszard Jurak, organizator papieskiej wizyty w Lublinie.

Lublin był dobrze znany Janowi Pawłowi II. Przez 24 lata przyjeżdżał tutaj z wykładami na KUL. Program wizyty w Lublinie obejmował: lądowanie na Majdanku i modlitwę za pomordowanych w obozie, przejazd Drogą Męczenników Majdanka, ulicą Zamojską i Kardynała Wyszyńskiego, przejazd ulicą Królewską, Krakowskim Przedmieściem, Alejami Racławickimi i pobyt na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, przejazd na Czuby i Mszę świętą przy nowobudującym się kościele Świętej Rodziny, podczas której papież udzielił święceń kapłańskich 50 diakonom.

Z wizytą u Matki

W planach wizyty ojca świętego w Lublinie nikt długo nie wspominał o jakimkolwiek spotkaniu w katedrze lubelskiej. – Nie mogłem pogodzić się z faktem, że Ojciec Święty tyle razy przychodził tutaj na prywatną modlitwę, gdy przyjeżdżał jako profesor wcześnie rano pociągiem z Krakowa, a teraz tylko przejedzie obok i popatrzy. Dowiedziałem się, że według zaplanowanego programu papież będzie w archikatedrze warszawskiej, w katedrze tarnowskiej, na Wawelu, w katedrach w Szczecinie i w Łodzi. Chcieliśmy, aby był i w katedrze lubelskiej – wspomina bp Ryszard Karpiński. – Liczyłem na pomoc delegacji watykańskiej, która 9 marca 1987 roku przyjechała na wizję lokalną miejsc, które ma odwiedzić Jan Paweł II. Owszem, goście odwiedzili katedrę, ale nie wypowiadali się specjalnie na jej temat. Mówili, że dużo, oczywiście, będzie zależało od papieża. Okazało się, że Jan Paweł II zatrzyma się na modlitwę w katedrze, ale będzie to wizyta prywatna bez spotkania z jakąkolwiek grupą.

9 czerwca kilka minut przed 10.00 pojawiły się na ówczesnej ul. Buczka pulsujące światła policyjnych motocyklistów poprzedzających papieskie papamobile. Wewnątrz towarzyszyli ojcu świętemu bp Bolesław Pylak i osobisty sekretarz ks. Stanisław Dziwisz. Papież wszedł do katedry. Po dojściu do głównego ołtarza nie uklęknął na przygotowanym dla niego klęczniku przykrytym białym płótnem, ale właśnie na skraju tego płótna, opierając się lekko ręką o klęcznik. Po kilku minutach adoracji w milczeniu wstał i podszedł przed obraz Matki Bożej Płaczącej.

Tutaj był u siebie

Po opuszczeniu katedry Jan Paweł II udał się na KUL. Od 5 rano wpuszczano na teren uczelni tych, którzy mieli wziąć udział w spotkaniach z papieżem. Przed wejściem na uczelnię czekał na Jana Pawła II Senat Akademicki. Na korytarzach prowadzących na aulę tłum ludzi – pracowników i studentów KUL. – Teoretycznie korytarze powinny być puste, ochrona papieska była bardzo niezadowolona, że tylu ludzi czeka na papieża w przejściu. Dziś nawet nie pamiętam, jak to było możliwe – wspomina s. Zofia Zdybicka, wówczas dziekan Wydziału Filozofii KUL. Spotkanie zaczęło się na auli, gdzie zgromadził się świat nauki. – Papież mówił do nas, że jesteśmy odpowiedzialni za poszukiwanie prawdy, szczególnie tej prawdy o człowieku. To utkwiło mi głęboko w pamięci – mówi s. Zdybicka.

Po zakończeniu spotkania w auli Jan Paweł II przeszedł na dziedziniec, gdzie czekali pracownicy i przedstawiciele studentów KUL. Kiedy skończyło się spotkanie na dziedzińcu, papież przeszedł do salonów rektorskich, gdzie przygotowany był obiad. – Byłam na tym obiedzie, choć już dziś nie pamiętam co podawano, wydaje mi się, że zabrakło mleka do kawy, albo innego drobiazgu, ale papież skwitował to jakimś zdaniem z poczuciem humoru – wspomina siostra profesor. – Po obiedzie był czas dla nas „kulowców”. Mogliśmy wtedy zamienić z Janem Pawłem kilka słów, a my, Wydział Filozofii, byliśmy szczególnie uprzywilejowani jako dawni współpracownicy. Po tym mniej formalnym spotkaniu papież miał na KUL chwilę odpoczynku tylko dla siebie zanim udał się na Czuby na Mszę świętą.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama