Już od północy się zbierali, a od rana ciągnęły tłumy. Ze wszystkich stron, dosłownie z pól, od lasu, ulicami, od miasta – wszędzie nieprzebrane tłumy. Tak było 29 lat temu, gdy Jan Paweł II odwiedził Lublin.
Powiew wolności
Tam na Jana Pawła II czekało około miliona ludzi. Wśród nich była Renata Kołodziej, wówczas młodziutka kobieta właśnie zaczynająca swoją pierwszą pracę zawodową. Od lat związana z Ruchem Światło–Życie, na spotkanie z Ojcem Świętym wybierała się z całą oazową wspólnotą. Dla nich był specjalnie przygotowany sektor w dosyć bliskiej odległości od ołtarza na Czubach. To był niezwykły dzień. Nikt nie czuł zmęczenia, mimo tego że trzeba było wcześnie rano wstać i pokonać na piechotę spore odległości. – Szły nas setki, jeśli nie tysiące. Ludzie wysypywali się z różnych uliczek. Im bliżej Czubów, tym bardziej tłum gęstniał. Ludzie nieśli flagi, transparenty, pomagali sobie wzajemnie. Stanowiliśmy wszyscy jakby jedną wielką rodzinę. To były jeszcze czasy komuny, więc udział w takiej uroczystości był nie tylko radością ze spotkania z Ojcem Świętym, ale był też przejawem buntu wobec ówczesnej władzy. To chyba ta świadomość sprawiała, że czuliśmy się tak bardzo wyjątkowo tego dnia. Chciało nam się płakać z radości – mówi pani Renata.
Tu zaczęło się kapłaństwo
Ten dzień był też wyjątkowy dla 50 diakonów z różnych seminariów w Polsce, którzy właśnie w Lublinie z rąk papieża przyjęli święcenia kapłańskie. Kiedy do seminarium w Częstochowie dotarła wiadomość, że trzeba wytypować jednego z diakonów, który w Lublinie otrzyma święcenia kapłańskie z rąk ojca świętego, władze seminarium zaproponowały diakonom, by sami wytypowali kogoś spośród siebie. Uznano wtedy, że najsprawiedliwiej będzie zrobić losowanie. Los padł na Andrzeja Parusińskiego. – Była to dla mnie radość, ale był i smutek. Wszyscy moi koledzy z roku święcenia kapłańskie otrzymywali w maju, a ja jeden musiałem czekać do czerwca, jechać do zupełnie obcego miasta, liczyć się z tym, że część moich bliskich, którzy obecni byliby na święceniach w Częstochowie, do Lublina nie będzie w stanie przyjechać. Kiedy więc posługiwałem podczas święceń moich kolegów w częstochowskiej katedrze, łzy ciurkiem leciały mi z oczu. I nie umiem nawet wyjaśnić dlaczego tak było, ale nie mogłem nad tym zapanować – opowiada ks. Andrzej.
Wszyscy wyznaczeni do przyjęcia święceń z papieskich rąk mieli stawić się w Lublinie dzień wcześniej. – Przyznaję, że mało z tego pamiętam. Wiem, że nocowaliśmy w seminarium, a następnego dnia witaliśmy papieża stojąc na ulicy przed seminarium. Potem zawieziono nas na Czuby, gdzie miała być Msza święta i nasze święcenia – opowiada ks. Andrzej. Przygotowaniom do tej chwili towarzyszyło zdenerwowanie, gdyż nikt nie wiedział, jak dokładnie przebiegać będzie ceremonia. – Nie mogliśmy nic wcześniej przećwiczyć, bo porządek całości ustalali ceremoniarze papiescy, a oni przecież nie przyjeżdżali wcześniej. Mimo braku prób wszystko poszło bardzo dobrze.
– Po święceniach podchodziliśmy do Jana Pawła II, potem schodziliśmy za ołtarz, gdzie obmywaliśmy się z olejów i wracaliśmy z drugiej strony. Raz jeszcze podchodziliśmy do Ojca Świętego po znak pokoju – opowiada ks. Andrzej. A potem spadł deszcz. Był to deszcz niezwykły, bo zapisał się we wspomnieniach chyba wszystkich obecnych wtedy na spotkaniu z papieżem. – Łąki, na których zbudowane były sektory, zamieniły się w błoto. Po ulicach płynęły strumienie wody. Pamiętam, że wracając po Mszy do domu zdjęliśmy buty i szliśmy na bosaka bez żadnych parasoli czy płaszczy, brodząc w wodzie sięgającej niemal po kolana. Byliśmy tacy szczęśliwi – wspominają tamten dzień świadkowie wydarzeń.
29 lat po tamtych wydarzeniach na Czubach znów zebrali się ludzie, by modlić się z Janem Pawłem II. Trzy parafie, które powstały na terenie spotkania z papieżem z 1987 roku, we wspólnej Eucharystii dziękowały za dar papieża Polaka. Abp Budzik poświęcił Przystanek Jana Pawła II, czyli specjalne miejsce w wąwozie parku Jana Pawła II, upamiętniające pobyt papieża w naszym mieście.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Organizujemy konferencje i spotkania pokojowe, ale kontynuujemy produkowanie broni by zabijać”.
Pieniądze zostały przekazane przez jałmużnika papieskiego kard. Konrada Krajewskiego.
Na portalu Vatican News w 53 językach, w tym w języku migowym.
Nowe władze polskiego Episkopatu zostały wybrane w marcu 2024 roku.