Bycie chrześcijaninem nie jest nagrodą, lecz łaską, duchowym pielgrzymowaniem ku świętości, podążaniem z Chrystusem, niosąc krzyż, jak Cyrenejczyk.
Słowa te wypowiedział papież Franciszek podczas porannej Mszy św. w Domu Świętej Marty.
Ojciec Święty komentując czytany dziś fragment Ewangelii (Łk 9,18-22) zaznaczył, że wiara polega na utożsamieniu z Cyrenejczykiem i niesieniu krzyża wraz z Chrystusem. W przeciwnym razie przemierzamy drogę pozornie dobrą, ale nieprawdziwą. Pytanie stawiane przez Pana Jezusa uczniom: „Za kogo uważają Mnie tłumy?” sprawia, że padają najróżniejsze odpowiedzi. Papież zauważył, że wydarzenie to wpisuje się w kontekst Ewangelii, kiedy wielokrotnie Pan Jezus nie chciał, by wyjawiano jego prawdziwą tożsamość i pragnął, by Jego mesjańskiej godności nie pojmowano w sposób polityczny. Niektórzy oczekiwali bowiem, że Mesjasz wyzwoli Izraela i przepędzi Rzymian. Jedynie w gronie Dwunastu podejmuje katechezę o swej prawdziwej tożsamości.
„«Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie». To jest droga waszego wyzwolenia. To jest droga Mesjasza, Sprawiedliwego: męka, krzyż – wyjaśnia im Pan swą tożsamość. A oni nie chcą tego zrozumieć i we fragmencie w Ewangelii Mateusza widzimy, jak Piotr to odrzuca: «Nie! Nie! Panie ... ». Jezus tymczasem zaczyna rozjaśniać tajemnicę swej tożsamości: «Tak, jestem Synem Bożym, ale muszę pójść drogą cierpienia” - powiedział Franciszek.
Papież zaznaczył, że poprzez tę pedagogikę Jezus przygotowywał serca uczniów. Bowiem miłość Boga jest tak wielka, a ciężar grzechu tak ogromny, że Pan zbawił nas na krzyżu.
„Nie można zrozumieć Jezusa Chrystusa Odkupiciela bez krzyża! Możemy nawet myśleć, że był wielkim prorokiem, czynił rzeczy dobre, był świętym, ale nie możemy pojąć Chrystusa Odkupiciela bez krzyża. Serca uczniów, serca ludzi, nie były przygotowane, aby Go zrozumieć. Nie rozumieli proroctw, nie rozumieli, że On był właśnie Barankiem, który miał być złożony w ofierze” - powiedział Ojciec Święty.
Papież zauważył, że dopiero w Niedzielę Palmową Chrystus pozwolił, by tłum wyraził Jego tożsamość: „Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie”. Gdyby tego bowiem nie wykrzyczeli ludzie, to wołałyby kamienie. Podkreślił, że dopiero po śmierci Jezusa setnik wyraża w pełni tę tożsamość – że był On prawdziwie Synem Bożym. Tym niemniej Pan Jezus przygotowywał stopniowo do zrozumienia tej tożsamości i towarzyszenia Jemu z naszymi krzyżami na drodze ku odkupieniu.
"Przygotowuje nas, byśmy byli Cyrenejczykami i pomagali Jemu nieść krzyż. A bez tego nasze życie może być dobrym, duchowym, ale nie życiem chrześcijańskim” - stwierdził Franciszek. Mamy wraz z Nim nieść nasz krzyż, idąc tą samą drogą. Jednocześnie Ojciec Święty zaznaczył, że bycie chrześcijaninem nie jest zasługą czy drogą duchowej doskonałości. Nie jest zasługą, lecz czystą łaską – zakończył swoją homilię Ojciec Święty.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.