Miejmy zawsze serce, które pragnie przede wszystkim spotkania z Jezusem i miejmy zawsze ten skarb, o którym mówi dzisiejsza Ewangelia, że tam gdzie skarb, tam jest też twoje serce. Te słowa z czytanego dzisiaj w kościołach fragmentu Ewangelii św. Łukasza przypomniał 11 sierpnia papież Franciszek w rozważaniach przed modlitwą Anioł Pański.
O chrześcijańskiej czujności i gotowości na ostateczne spotkanie z Panem mówił Papież Franciszek na Anioł Pański. W rozważaniu poprzedzającym południową modlitwę maryjną Ojciec Święty nawiązał do Ewangelii dzisiejszej niedzieli, gdzie Jezus daje swoim uczniom szereg wskazówek dotyczących sposobu życia w oczekiwaniu na nadejście Królestwa Bożego. Mówi o potrzebie oderwania od dóbr doczesnych, zaufania Opatrzności oraz właśnie o wewnętrznej czujności.
Papież zwrócił uwagę, że Jezus naucza w drodze do Jerozolimy, gdzie czeka Go męka, śmierć i zmartwychwstanie. Jego gotowość na przyjęcie tego losu wskazuje też na potrzebę naszej wewnętrznej wolności i wielkiego pragnienia spotkania z Panem. Podsumowuje to lapidarne stwierdzenie Zbawiciela: „Bo gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze” (Łk 12, 34).
„Serce, które pragnie... Każdy z nas ma pragnienia i biedni ci, którzy ich nie mają! – mówił Franciszek. – Pragnienie pójścia ku horyzontowi dla nas chrześcijan jest pragnieniem spotkania z Jezusem, który jest naszym życiem, radością i szczęściem. Tu chciałbym wam wszystkim zadać dwa pytania. Czy macie serce pełne pragnień? Pomyślcie i odpowiedzcie w ciszy waszego serca: Czy masz serce, które pragnie, czy serce zamknięte, uśpione, znieczulone przez życiowe sprawy? Pragnienie wyjścia naprzeciw Jezusa, na spotkanie z Nim. I drugie pytanie: Gdzie jest twój skarb, którego pragniesz? Co jest dla ciebie najważniejsze, najcenniejsze, co przyciąga serce niczym magnes? Co przyciąga moje serce? Czy mogę powiedzieć, że jest to Boża miłość, która jest pragnieniem czynienia dobra innym, życia dla Pana i dla braci? Czy mogę to powiedzieć? Niech każdy odpowie w swoim sercu”.
Franciszek zwrócił uwagę, że ktoś może przecież pracować, mieć rodzinę. Dla takiego człowieka najważniejsze jest właśnie utrzymać rodzinę, pracę...
„Pewnie, to prawda, że to jest ważne. Ale co za siła utrzymuje w jedności rodzinę? To właśnie miłość – zwrócił uwagę Ojciec Święty. – A kto zasiewa miłość w naszym sercu? Bóg. To właśnie miłość Boża nadaje sens małym codziennym wysiłkom i pomaga zmierzyć się z wielkimi próbami. To jest wielki skarb dla człowieka. Iść naprzód w życiu z tą miłością, którą Bóg zasiał w sercu. A co to jest miłość Boża? To nie jest coś ogólnikowego, jakieś nieokreślone uczucie. Miłość Boga ma swoje imię i oblicze: Jezusa Chrystusa. Miłość Boża objawia się w Jezusie, bo przecież nie możemy kochać powietrza. Kochamy osoby i tą osobą jest Jezus, dar Ojca dla nas. To miłość, która nadaje wartość i piękno wszystkiemu innemu, miłość, która daje siłę w rodzinie, pracy, nauce, przyjaźni, sztuce, we wszelkiej ludzkiej działalności. I nadaje też sens doświadczeniom negatywnym, ponieważ pozwala przechodzić ponad nimi, by nie stawać się zakładnikami zła, ale iść dalej, otwierając nas zawsze na nadzieję. Właśnie Boża miłość w Jezusie zawsze otwiera nas na nadzieję, na ów ostateczny horyzont naszego pielgrzymowania. W ten sposób nawet trudy i upadki nabierają znaczenia. Także i nasze grzechy nabierają sensu w Bożej miłości, bo ona w Jezusie Chrystusie nam zawsze wybacza”.
Jako wzór wzięcia na serio Ewangelii ubóstwa Papież wskazał wspominaną dziś w liturgii św. Klarę. Przypomniał też o zbliżającej się uroczystości Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.