Benedykt XVI zostawia po sobie nowe rygorystyczne normy, jasne wzorce postępowania i osobiste zaangażowanie, czego wyrazem był list do Kościoła w Irlandii i osobiste spotkania z ofiarami duchownych-pedofilów.
Benedykt XVI przejdzie do historii jako Papież, który rozprawił się z nadużyciami względem nieletnich. Takiego zdania jest bp Charles Scicluna, który przez 10 lat zajmował się tymi sprawami w Kongregacji Nauki Wiary. Dziedzictwo, które zostawia na tym polu Papież, to nowe rygorystyczne normy, jasne wzorce postępowania i osobiste zaangażowanie, czego wyrazem był list do Kościoła w Irlandii czy liczne spotkania z ofiarami – powiedział Radiu Watykańskiemu bp Scicluna.
„Jest to dziedzictwo nie tylko ważne, ale też niezniszczalne, nieodwracalne, które określa przyszłość Kościoła. Po tym pontyfikacie nie będzie już można zrobić kroku wstecz. Benedykt XVI postawił sprawę jasno, Kościół ma się nie tylko oczyścić, ale stać się tym, czym był przez całe stulecia: miejscem przyjaznym i bezpiecznym dla dzieci i młodzieży. Pracowałem u boku kard. Ratzingera i widziałem, że najtrudniej było mu zrozumieć, w jaki sposób pojawiła się ta plaga, ten upadek moralny. Zrozumieć tę tajemnicę nieprawości. Chciał na to odpowiedzieć, nie tylko nowymi normami prawnymi, ale przede wszystkim zmianą mentalności. I widać, że to przynosi efekty. Reakcje poszczególnych episkopatów dobrze wróżą na przyszłość. Stanowczość Benedykta XVI w tym względzie nie tylko pozostanie żywym wspomnieniem, ale weszła do codziennej praktyki Kościoła” – powiedział bp Scicluna.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
"Dar każdego życia, każdego dziecka", jest znakiem Bożej miłości i bliskości.
To już dziewiąty wyjazd Jałmużnika Papieskiego w imieniu Papieża Franciszka z pomocą na Ukrainę.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
„Organizujemy konferencje i spotkania pokojowe, ale kontynuujemy produkowanie broni by zabijać”.
Pieniądze zostały przekazane przez jałmużnika papieskiego kard. Konrada Krajewskiego.