Benedykt XVI o Soborze Watykańskim II

Tekst wystąpienia Ojca świętego, podczas spotkania z rzymskim duchowieństwem 14 lutego 2013.

Drugi temat: Kościół. Wiemy, że Sobór Watykański I został przerwany z powodu wojny francusko-niemieckiej i tym samym pozostała tylko pewna jednostronność, pewien fragment, gdyż jego nauczanie na temat prymatu papieskiego, które zostało określone dzięki Bogu w owej historycznej chwili dla Kościoła, i które było bardzo konieczne na późniejszy czas, było jedynie elementem szerszej eklezjologii, przewidzianej, przygotowywanej. W ten sposób pozostał fragment. Można więc było powiedzieć: jeśli fragment pozostaje takim, jakim jest, to jesteśmy skłonni do pewnej jednostronności: Kościół byłby tylko prymatem. Tak więc od samego początku istniał zamiar uzupełnienia w sposobnej chwili eklezjologii I Soboru Watykańskiego. Także tutaj warunki zdawały się być bardzo dobre, gdyż po pierwszej wojnie światowej odrodziło się poczucie Kościoła pojmowanego w nowy sposób. Romano Guardini mówił: „W duszach zaczyna budzić się Kościół”, a pewien biskup protestancki mówił o „wieku Kościoła”. Przede wszystkim odkrywano na nowo koncepcję przewidzianą już przez Vaticanum I - Mistycznego Ciała Chrystusa. Chciano powiedzieć i zrozumieć, że Kościół nie jest organizacją, czymś strukturalnym, prawnym czy instytucjonalnym, tym jest także, ale jest organizmem, żyjącą rzeczywistością, która wchodzi w moją duszę, tak że ja sam, właśnie ze swoją wierzącą duszą jestem elementem tworzącym Kościół jako taki. W tym sensie Pius XII ogłosił encyklikę „Mystici Corporis Christi” jako krok ku dopełnieniu eklezjologii Vaticanum I.

Powiedziałbym, że dyskusja teologiczna przełomu lat trzydziestych-czterdziestych, a nawet dwudziestych, przebiegała pod znakiem słowa „Mystici Corporis”. Było to odkrycie, które wywołało wielką radość w owym czasie i również w tym kontekście powstała formuła: „My jesteśmy Kościołem”, albowiem Kościół nie jest strukturą, czymś w tym rodzaju ... to my sami, chrześcijanie, razem, jesteśmy wszyscy żywym ciałem Kościoła. Oczywiście należy to rozumieć w takim sensie, że to my, prawdziwi my, wierzący, razem z Ja Chrystusa, jesteśmy Kościołem, każdy z nas. Nie „jakieś my”, jakaś grupa, która ogłasza się Kościołem. Nie: to „My jesteśmy Kościołem” wymaga właśnie mojego włączenia się w wielkie „my” wierzących wszystkich czasów i miejsc. Tak więc pierwszą ideą było dopełnienie eklezjologii w sposób teologiczny, działając jednak także w sposób strukturalny, to znaczy obok sukcesji Piotrowej, jej wyjątkowej funkcji. Trzeba było też lepiej określić funkcję biskupów, episkopatu. Aby to uczynić, znaleziono słowo „kolegialność”, bardzo dyskutowane w zażartych wymianach opinii, powiedziałbym, że nawet trochę przesadnych. Ale było to słowo - może dałoby się znaleźć inne, ale posłużono się tym – do wyrażenia tego, że biskupi zgromadzeni razem są kontynuacją Dwunastu, kolegium Apostołów. Powiedzieliśmy: tylko jeden biskup – Rzymu – jest następcą określonego apostoła, Piotra. Wszyscy pozostali stają się następcami apostołów, wchodząc w ciało, które stanowi kontynuację ciała apostołów. I tak oto właśnie ciało biskupów, kolegium, jest kontynuacją ciała Dwunastu, i ma w ten sposób swoją konieczność, funkcję, swoje prawa i obowiązki. Wielu wydawało się to jakby walką o władzę i być może niektórzy myśleli o władzy, zasadniczo jednak chodziło nie o władzę, lecz o uzupełnianie się czynników i o dopełnienie ciała Kościoła biskupami, następcami apostołów jako konstrukcji nośnej. Każdy z nich jest konstrukcją nośną Kościoła wraz z tym wielkim Ciałem.

Były to dwa elementy podstawowe, a tymczasem, szukając pełnej teologicznej wizji eklezjologii, w międzyczasie, po latach czterdziestych, w latach pięćdziesiątych, zrodziło się już trochę krytyki wobec koncepcji Ciała Chrystusa: „mistyczne” byłoby nazbyt duchowe, zbyt ekskluzywne. Zaryzykowano wobec tego koncepcję „Ludu Bożego”. I Sobór słusznie przyjął ten element, który Ojcowie Kościoła uważali za wyraz ciągłości między Starym a Nowym Testamentem. W tekście Nowego Testamentu słowo „Laos tou Theou”, odpowiadające tekstom Starego Testamentu, oznacza - wydaje mi się, że tylko z dwoma wyjątkami - starożytny Lud Boga, żydów, którzy pośród ludów, „goim” świata są Ludem Bożym. A inni, my, poganie, nie jesteśmy sami z siebie Ludem Bożym, ale stajemy się synami Abrahama, a zatem Ludem Bożym, wchodząc w komunię z Chrystusem, będącym jedynym potomstwem Abrahama. A wchodząc w komunię z Nim, będąc z Nim jedno, także my jesteśmy Ludem Bożym. Tak więc: koncepcja „Ludu Bożego” zakłada ciągłość Testamentów, ciągłość historii Boga ze światem, z ludźmi, ale zakłada również element chrystologiczny. Tylko przez chrystologię stajemy się Ludem Bożym i w ten sposób łączą się obie te koncepcje. Sobór postanowił stworzyć trynitarną konstrukcję eklezjologii: Lud Boży - Ojciec – Ciało Chrystusa – świątynia Ducha Świętego.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg