Tabloidyzacja staje się standardem

Tabloidyzacji, coraz częstszej w mediach drukowanych i elektronicznych, oraz upolitycznieniu ulegają także katolickie środki przekazu – uznał ks. Andrzej Luter z „Więzi”, jeden z gości konferencji „Zmierzch profesjonalnego dziennikarstwa?”.

Konferencja odbyła się 8 marca na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. O granicach tabloidyzacji rozmawiali medioznawcy i dziennikarze.

Ks. Luter uznał, że tabloidyzacji ulegają nie tylko media świeckie, ale i kościelne, które określił ponadto jako „zideologizowane” i „jednostronne politycznie”. Jako przykład podał stosunek do ACTA. – Katolickie, prawicowe media pisały, że protesty były w gruncie rzeczy fantastyczne, przeciw reżimowi Tuska. Po dzisiejszej informacji o zaatakowaniu przez hakerów z Anonymous watykańskiego portalu przeczytałem: „bandycka horda anonimowych hakerów” – tych samych, którzy wcześniej bohatersko walczyli z reżimem Tuska – powiedział ks. Luter.

„To nie może istnieć w mediach katolickich, bo to jest wykluczanie ludzi. Katolicy nie należą tylko do jednej partii, jakby się wydawało z mediów kościelnych, ale do wielu”- powiedział ks. Luter. Jak dodał, „Tygodnik Powszechny” czy „Fronda” „mogą robić sobie co chcą, bo to są pisma katolików świeckich”, inaczej natomiast powinny się zachowywać „media, które angażują bezpośrednio instytucję biskupa, który powołuje redaktora naczelnego”.

Ponadto, w jego opinii okres zwany IV RP (lata 2005-2007) przyczynił się do „ogromnego podziału” wśród dziennikarzy i w efekcie do osłabienia całego środowiska. – IV RP przeorała środowisko, stworzyła między poszczególnymi tytułami rowy nie do pokonania – stwierdził duchowny.

Jego zdaniem, prasa już dawno przestała pełnić rolę medium wiodącego w informowaniu o najnowszych wydarzeniach. Obecnie dominuje „czas scrolla, czyli paska na dole ekranu” całodobowych kanałów informacyjnych. – Coraz częściej jest on czerwony, bo właściwie już wszystko jest sensacją – mówił ks. Luter.

Przeprowadził on rozmowy z ponad dwudziestoma dziennikarzami największych polskich mediów. Wynika z nich, że dziennikarze coraz słabiej utożsamiają się ze swoim zawodem. W obliczu narastającej tabloidyzacji, czują frustrację z powodu pogarszającej się opinii o nich w społeczeństwie: nie chcą być porównywani z internetowymi „kompilatorami” newsów, którzy nie tworzą wartościowych tekstów, ale za to znacznie przyczyniają się do wzrostu klikalności swoich portali. Wielu dziennikarzy czuje się rozczarowanych koniecznością codziennej, coraz bardziej absurdalnej, pogoni za sensacją i tęskni za ambitniejszymi formami sztuki dziennikarskiej. Wiedzą jednak, że rynkiem medialnym rządzi logika pieniądza, a oni pozostają w zawodzie często już tylko dlatego, że mają na utrzymaniu rodzinę.

Piotr Pacewicz z „Gazety Wyborczej” uznał rok 2007 za ostatni dobry rok dla prasy drukowanej, po którym jej sprzedaż zaczęła systematycznie spadać. – Wtedy skończyła się w Polsce pewna epoka opinii publicznej, prawdopodobnie dlatego, że był to ostatni rok panowania PiS – stwierdził Pacewicz. Redaktor „GW” uznał PiS za „zjawisko tradycyjnej polityki ideowej, która mobilizowała znaczne części społeczeństwa i sprawiała, że społeczeństwo chciało się odwoływać do wielkich mediów po to, żeby sobie z tą sytuacją jakoś poradzić”.

Zdaniem Stefana Bratkowskiego, po 2007 roku „weszliśmy w świat normalności” na wzór m.in. mediów amerykańskich, których odbiorcy mniej interesują się życiem politycznym stolicy, a bardziej otaczającą ich rzeczywistością lokalną. Bratkowski uznał to za nadzieję dla polskiej prasy lokalnej, która – w przeciwieństwie do tytułów centralnych – nie tylko zyskuje na popularności, ale i notuje coraz większe wpływy z reklam. Jego zdaniem, przyszłością jest powrót do pisania o problemach bliskich zwykłym ludziom lub konkretnym grupom społeczeństwa. - Piszcie o tych, do których chcielibyście się odnieść – mówił zgromadzonym na konferencji studentom dziennikarstwa.

Zdaniem medioznawcy prof. Macieja Mrozowskiego, tabloidyzacja staje się powoli standardem obowiązującym w Internecie. Istniała jednak od zawsze, a jednym z jej pierwowzorów była średniowieczna pieśń dziadowska. Tabloidy również współcześnie odzwierciedlają wolę społecznych „dołów”, ich niechęć wobec „góry”, czyli elit, głównie politycznych i towarzyskich. W niedalekiej przyszłości dzięki tabloidyzacji Internet stworzy możliwość społecznego awansu z „dołu” do „góry”, ale bez gwarancji pozostawania tam na zawsze.

Medioznawca prof. Wiesław Godzic stwierdził, że tabloidyzacja wynika m.in. ze wzrastającego w ostatnim dwudziestoleciu zainteresowania codziennością. Ta bliska rzeczywistość jest dostrzegana także przez media. Przypomniał o zaniepokojeniu obserwatorów mediów przed pojawieniem się pierwszej edycji „Big Brothera” w 2001 r. Obawiano się wówczas, że start nowego reality show znacznie obniży standardy przekazu medialnego oraz uderzy w poczucie moralności opinii publicznej. Najczęściej jednak w tym tonie wypowiadali się ci, którzy nie widzieli żadnego odcinka programu – argumentował Godzic.

Konferencję zorganizowały: Wydział Dziennikarstwa i Nauk Politycznych UW oraz Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg