Zło przedawnione samo nie umiera

Jak korzystamy z daru wolności i suwerenności, czy nie odeszliśmy od ideałów solidarnego społeczeństwa? – pytał kard. Stanisław Dziwisz 17 grudnia podczas Mszy św. w kościele Arka Pana w Krakowie–Bieńczycach, gdzie modlono się w intencji ofiar stanu wojennego. W homilii metropolita krakowski powiedział, że powracanie do bolesnych wydarzeń sprzed 30 lat nie jest rozdrapywaniem ran, ale leczeniem choroby, gdyż „zło przedawnione samo nie umiera”.

Przypomniał, że już w pierwszym dniu stanu wojennego Prymas Polski kard. Józef Glemp błagał „o zaniechanie bratobójczych walk”: „Nawet gdybym miał boso iść i na kolanach błagać, nie podejmujcie walk Polaka przeciw Polakowi”. Zaś Jan Paweł II wzywał 13 grudnia: „Nie może być przelana polska krew, bo zbyt wiele jej przelano, zwłaszcza w czasie ostatniej wojny”. A kilka dni później, po krwawej pacyfikacji kopalni Wujek i śmierci górników, pisał do generała Jaruzelskiego, że w ciągu ostatnich dwu stuleci naród polski doznał wiele krzywd, że nie można dalej rozlewać krwi polskiej. „Zwracam się do pańskiego sumienia, generale, i do sumień wszystkich ludzi, od których zależy w tej chwili ta decyzja” – pisał papież.

Kard. Dziwisz przypomniał historię oporu, zwłaszcza w Hucie im. Lenina, z Komisją Robotniczą, kierowaną przez Mieczysława Gila. Nowohuckie kościoły stały się wówczas miejscem modlitwy i przestrzenią wolności - podkreślił. Odprawiane były Msze za Ojczyznę, gromadzące tysiące mieszkańców Nowej Huty, rozwiązane organizacje działały nadal, organizowano pomoc represjonowanym i poszkodowanym, opiekę duszpasterską w miejscach internowania. Kościoły udzieliły azylu niezależnej kulturze, udostępniły swe pomieszczenia na wykłady, wieczory poezji, spektakle teatralne, wystawy – wyliczał kard. Dziwisz.

Przypomniał duszpasterzy robotników, którzy narażając własne bezpieczeństwo pomagali społeczeństwu – o. Niwarda Karsznię, ks. Władysława Palmowskiego, duszpasterzy mistrzejowickiej świątyni z kapelanem „Solidarności” – księdzem Kazimierzem Jancarzem. „Ufamy, że rzetelna historia ocali od zapomnienia bohaterów czasu stanu wojennego” – mówił kard. Dziwisz, przypominając tych, którzy zapłacili cenę życia: górników z kopalni "Wujek" oraz księży: Sylwestra Zycha, Stanisława Suchowolca, Stefana Niedzielaka, bł. ks. Jerzego Popiełuszkę, o. Honoriusza Kowalczyka i świeckich - Bogdana Włosika i Ryszarda Smagura.

Po trzydziestu latach zmienili się Polska i Polacy i warto postawić sobie kilka pytań – mówił kard. Dziwisz. – Jak korzystamy z daru odzyskanej, okupionej cierpieniem wolności i suwerenności, czy nie za dużo wśród nas podziałów i niechęci, czy nie odeszliśmy od ideałów solidarnego społeczeństwa? Czym wytłumaczyć niechęć pewnych środowisk do Kościoła, czy nauka religii jest zagrożeniem dla obywatelskiego społeczeństwa, a krzyż, symbol największej Miłości, nie ma prawa obecności w szkołach, szpitalach lub w parlamencie? Czy obrona zwłaszcza życia bezbronnego, nie powinna być obowiązkiem każdego uczciwego człowieka, czy małżeństwo jako wspólnota życia mężczyzny i kobiety to przeżytek – pytał retorycznie kaznodzieja. Apelował o dziękczynienie, bo to najskuteczniejsze lekarstwo na rozczarowanie i pesymizm.

Stwierdził następnie, że w smutnym czasie stanu wojennego Polacy tęsknili za wolną Ojczyzną, za wolnością, za godną pracą, ciepłym rodzinnym domem, sprawiedliwą Polską. - Wiele marzeń udało się zrealizować, reszta z Bożą pomocą przed nami, dlatego trzeba stanąć przy stole Ojczyzny i wsłuchać się w adwentową obietnicę: Podnieście wasze głowy. Oto Bóg przychodzi, aby nas ocalić. Losy nasze w Jego ręku. Oto fundament naszej nadziei – zakończył kazanie kard. Dziwisz.

Na kolejnych stronach publikujemy pełną treść homilii kard. Dziwisza:

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama