**Misyjne drogi nr 99 (3/2003) Maj - Czerwiec **- o. Andrzej Madej OMI, przełożony misji sui iuris z Turkmenistanu, w czasie pobytu w Istambule miał możliwość porozmawiania z wikariuszem apostolskim w tej metropolii, ks. bp. Louisem Pelâtrem o sytuacji Kościoła w tym kraju.
Starania Turcji o przyjęcie do Unii Europejskiej i jej strategiczne położenie w konflikcie z Irakiem, jak również obecność wielu Turków w Europie Zachodniej, stawiają ten kraj o zdecydowanym obliczu muzułmańskim, coraz częściej w kręgu naszych dociekań. Pamiętamy również o tym, że na terenach dzisiejszej Turcji już w pierwszym wieku po Chrystusie istniały kwitnące gminy chrześcijańskie, znane nam z Dziejów Apostolskich. Dzisiaj pozostały tam tylko pamiątki dawnej świetności, a chrześcijaństwo stanowi znikomą mniejszość.
O. Andrzej Madej OMI: Księże Biskupie, ,,Misyjne Drogi”, czasopismo ukazujące się w Polsce, interesuje sytuacja Kościoła katolickiego w Turcji. Mieszkało tu kiedyś wielu Polaków i również obecnie przebywa tu niemało naszych katolików. Jakie są ich perspektywy praktykowania swojej wiary, czy ten Kościół składa się tylko z przedstawicieli obcych narodowości? A może najpierw: jak się to stało, że Ks. Biskup tutaj dotarł?
Ks. bp. Louis Pelâtre: Należę do zgromadzenia Ojców Asumpcjonistów, które powstało we Francji w połowie XIX w. i stawiało sobie za cel rechrystianizację kraju po rewolucji francuskiej.
Należę do zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, które przecież również powstało we Francji mniej więcej w tych samych okolicznościach.
Rzeczywiście nasze zgromadzenia łączy bardzo dużo. Zatwierdzając regułę asumpcjonistów, papież Pius IX podkreślił wśród naszych zadań przede wszystkim pracę dla sprawy zjednoczenia chrześcijan Wschodu. Nie było wówczas jeszcze mowy o ekumenizmie w dzisiejszym znaczeniu, ale nadarzyła się niezwykła okazja: otóż w Konstantynopolu mieszkała wtedy grupa Bułgarów, która pragnęła przejść na katolicyzm.
Byli prawosławnymi, ale ponieważ nie byli Grekami, czuli się nieakceptowanymi. Udaliśmy się zatem do Konstantynopola, a później również do Bułgarii w tym konkretnym celu i od tego czasu tu działamy. Skoro Ojciec wspomniał, że pochodzi z Polski, chciałem dodać, że działało tam wtedy również polskie zgromadzenie księży zmartwychwstańców i powstała nawet myśl zjednoczenia naszych zgromadzeń – ale do tego nie doszło. Znana jest sytuacja, jaka wytworzyła się po II wojnie światowej. Nie mogliśmy już pracować w Bułgarii i Rumunii, pozostała tylko Grecja i Turcja. Wstąpiłem wtedy do Zgromadzenia we Francji i wybrałem działalność w Turcji. I tak się wszystko rozpoczęło.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.