Zamknąć oczy na ludzką krzywdę i domagać się od pokrzywdzonych, by nie psuli miłej atmosfery, to wyjątkowa podłość. Niestety, i pobożnym chrześcijanom się zdarza.
Nie ufam przewodnikom, którzy de facto są tylko nauczycielami. Ufam tym, którzy gotowi są razem ze mną znosić niewygody i niebezpieczeństwa dróg i bezdroży.
Proklamować i celebrować można tylko to, czemu sami wierzymy i co sami cenimy. Co dla nas samych jest źródłem życia i mocy.
Czy nasza kultura ewangelizuje? Czy nasz sposób życia mówi o Bogu na każdym kroku? Czy może żyjemy tak, jakby Boga nie było?
Czyli o sekretach dobrej homilii. Nie tylko dla głoszących. Także dla słuchaczy.
Wszystko, co określamy mianem teologii, mówi ostatecznie o tym jednym: Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego dał, by każdy, kto w Niego wierzy, nie umarł ale miał życie wieczne.
Nie jest źle. Ale istniejące problemy trzeba dostrzegać. Inaczej stają się dużo bardziej niebezpieczne.
„Radość Ewangelii napełnia serce i życie”. Te słowa, rozpoczynające adhortację apostolską Evangelii gaudium, były tematem pierwszego tegorocznego kazania wielkopostnego, które w watykańskiej kaplicy Redemptoris Mater wygłosił o. Raniero Cantalamessa OFM Cap.
„Zachęcam wszystkich chrześcijan, niezależnie od miejsca i sytuacji, w jakiej się znajdują, by odnowili już dzisiaj swoje osobiste spotkanie z Jezusem Chrystusem”.
„Dobrze by było, aby wszelka katecheza zwracała szczególną uwagę na «drogę piękna»” - pisze papież Franciszek w swojej adhortacji „Evangelii gaudium”. A ja już się trochę boję i po Piłatowemu pytam: „a cóż to jest piękno”?
Śledź wypowiedzi papieża Franciszka na Twitterze.
Papieska intencja na maj.