Kard. Walter Kasper wskazał, że wprawdzie do Kaplicy Sykstyńskiej wchodzą jedynie kardynałowie-elektorzy, to jednak także lud Boży oddaje swój głos. Niemiecki hierarcha podkreślił, że wierni „głosują nogami”. Robią to odchodząc z Kościoła, przyjmując chrzest w dorosłym wieku, czy żegnając oklaskami zmarłego papieża. „Lud Boży już zagłosował na pogrzebie Franciszka i wezwał do kontynuacji” – powiedział kard. Kasper w rozmowie z włoskim dziennikiem „La Repubblica”.
Niemiecki purpurat, którego Franciszek cytował w jednym z pierwszych rozważań na Anioł Pański, mówiąc, że Bóg zawsze przebacza, wskazał, że pożegnanie i pogrzeb papieża są metaforą tego, iż ludzie chcą „dalej iść po krokach Franciszka”.
Bóg już wybrał
Pytany o największe dziedzictwo papieża z krańca świata, wskazał, że jest nim bliskość Kościoła do każdego człowieka, zwłaszcza do ludzi ubogich i żyjących na marginesie. „Papież nieustannie powtarzał, że centrum naszej wiary jest Ewangelia i że musimy być uczniami Jezusa Chrystusa. Ponadto dla niego był bardzo ważny pokój i sprawiedliwość na świecie, ponieważ bez sprawiedliwości i pokoju nie jesteśmy w stanie przetrwać. Dziedzictwem był też synod o synodalności” – wskazał kard. Kasper. Purpurat dodał, że według niego nie ma odwrotu z synodalnej drogi, i nie powinno być. „Myślę, że możemy nią pójść także z nowym papieżem” – podkreślił. Pytany o to, jaki powinien być nowy Następca Piotra odpowiedział: „Nie mam pojęcia. Trzeba zadzwonić do Pana Boga i Jego o to zapytać”.
Śladami Franciszka
Wśród centralnych linii pontyfikatu zmarłego papieża kard. Kasper wymienił miłosierdzie. „To było główne przesłanie Franciszka: Jezus Chrystus głosił miłosierdzie, z miłości umarł dla nas na krzyżu, dlatego też przesłanie miłosierdzia jest tak centralne w wierze Kościoła” – powiedział niemiecki kardynał. Wyraził nadzieję, że wspólna wiara, która łączy kardynałów „szybko doprowadzi ich do wyłonienia przyszłego papieża, śladami Franciszka”.
Bp Janusz Stepnowski przewodniczył Mszy św. sprawowanej przy grobie św. Jana Pawła II.
Jest ona porównywalna z popularnością papieża Franciszka z pierwszego okresu jego pontyfikatu.
Nie w zgiełku, „ale w ciszy oczekiwania przenikniętego miłością”.
Sytuacja jest bardzo napięta, bardzo, bardzo - powiedział Ojciec Święty.