Częstochowa, 5 czerwca 1979 r. Przemówienie do wyższych przełożonych żeńskich zakonów i zgromadzeń zakonnych
Otóż to, co mówię, to są tylko takie skróty, ale wy wiecie, o co chodzi. Potrzebne było w Polsce i stale jest potrzebne jakieś przestawienie frontów. To się dokonywało i stale się dokonuje. Problem waszego wejścia wprost w Kościół. Muszę wam powiedzieć - jako papież to mówię - ale mówię przede wszystkim z doświadczenia, które miałem w Krakowie - to jest niesłychana szansa! To, czym na nowo stała się zakonnica w Kościele, czym staje się, już nie dlatego, że prowadzi instytucje, że naucza w szkole, że jest siostrą w szpitalu, pielęgniarką - już nie dlatego, ale dlatego, że jest jako siostra między ludźmi, że jest przy chorych, że jest przy dzieciach. Dla mnie, kiedy byłem w Krakowie, największą radością były odwiedziny u chorych z siostrami od chorych. Z różnych powodów, ale między innymi z tego powodu, że widziałem, kim jest ta siostra dla ludzi. I to nie tylko dla tych chorych: dla windziarza, dla mieszkańców dzielnicy. Ja bym tam nic nie znaczył, gdyby jej nie było. Zdejmowali przed nią czapkę, całowali ją w rękę. Otóż wasza droga w Polsce to jest nowa droga, której może wasze przełożone generalne z Rzymu, z Ameryki, skądinąd — nie zrozumieją, bo są przyzwyczajone do struktur, które u nas też były, ale już ich nie ma.
Droga w Polsce, to jest droga bezpośredniego ewangelicznego świadectwa. To bezpośrednie ewangeliczne świadectwo jest straszną potęgą. Myślę, że ta potęga jeszcze się nie wyzwoliła w całej pełni. Ona się dopiero wyzwoli. Ona będzie się stopniowo wyzwalać. I tu wracam do wskaźnika ilościowego. W miarę, jak ona się będzie wyzwalać, ta potęga świadectwa będzie pokonywać cały kryzys, przez który przechodzi świat kobiecy w Polsce, świat dziewczęcy, świat równocześnie mocny i słaby, i bardzo doświadczony. Doświadczony całokształtem sytuacji kobiety. Światowej sytuacji kobiety i lokalnej, polskiej sytuacji kobiety. Doświadczony całą próbą tzw. awansu społecznego kobiety, który ma w sobie jakąś cząstkę prawdy, ale ma także w sobie ogromną domieszkę błędu.
Otóż w tym świecie wasze świadectwo, świadectwo ewangeliczne waszego powołania musi zdobyć wymowę o wiele jeszcze potężniejszą niż ma. To się łączy ze wskaźnikiem także ilościowym... Jestem przekonany, że trudniejsza jest droga tych powołań zakonnych żeńskich w naszej rzeczywistości aniżeli droga powołań kapłańskich. Trudniejsza. Można by i trzeba by napisać o tym całą monografię. I chyba nawet są takie. Ta droga jest na pewno trudniejsza, ale jest możliwa i nieodzowna. Wiemy wszyscy, czym jest siostra w posłannictwie Kościoła, czym jest obecność zakonnicy w życiu Ludu Bożego. I wiedząc o tym wszystkim, my, z naszego doświadczenia, musimy temu doświadczeniu nadać także większą rozległość. Musimy się z tym doświadczeniem „rozpychać”. Macie się rozpychać, macie się rozpychać, drogie siostry, z tym waszym doświadczeniem, z tym waszym powołaniem, ażeby ono zostało w świadomości społecznej, niekoniecznie w tej, o której piszą w statystykach, bo tam można różne rzeczy napisać, tylko w tej wyczuwalnej, doświadczalnej, żeby ono zyskało znów swój właściwy pułap.
To świadectwo, ta pozycja społeczna zakonnicy, nie z innego powodu, tylko z tego samego powodu, z którego jesteście zakonnicami, to znaczy jako świadectwo dawane Chrystusowi, jako wymiar ludzkiej egzystencji, jako wymiar ludzkiej miłości, oblubieńczej miłości - to jest coś tak wspaniałego... Powołanie zakonne - to jest kwiat Ewangelii! W miarę, jak to dociera do świadomości ludzi - przede wszystkim do świadomości kobiet i dziewcząt - to niewątpliwie, że dociera zawsze jako działanie Ducha Świętego. Nikt nie bierze sobie sam tej godności, jak mówi o powołaniu zakonnym, czy raczej o powołaniu kapłańskim, święty Paweł. A więc w miarę jak przez wasze świadectwo powszechne dociera do ludzi to działanie Ducha Świętego, zmieniają się także cyfry. Jeszcze o tych cyfrach. Ja wiem, dlaczego w Polsce jest was mniej, niż było parę lat temu - tak wiele z was poszło w świat. Po was wyciągają się ręce ze wszystkich stron: po polskich księży, po polskich misjonarzy i po polskie siostry. Gdy byłem w Polsce, przeżywałem to jako biskup polski. Teraz, kiedy jestem papieżem, muszę przeżywać to jako papież. Ja im wszystkim mówię: Polska nie jest tak wielkim krajem. Poza tym ma ciężkie zadania u siebie. No, wystarczy, wystarczy.
Jeszcze raz chcę podziękować za dary i pobłogosławię wam.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Ojciec Święty w przesłaniu do uczestników II zgromadzenia synodalnego Kościołów we Włoszech.
Gabriele Manzo relacjonował ostatnie tygodnie życia św. Jana Pawła II.
Nowe szczegóły dotyczące warsztatu mistrza włoskiego renesansu.
Papież, przyzywając Bożego Miłosierdzia, ponownie wezwał do modlitwy o dar pokoju.
Krótkie papieskie przesłania: do misjonarzy miłosierdzia i pielgrzymów z Czech.