Zginęło 45 syryjskich i afrykańskich uchodźców, którzy na maleńkiej łodzi uciekali przez morze ku lepszemu życiu.
Trzeba pilnie otworzyć korytarze humanitarne, by położyć kres kolejnym tragediom. Postulat ten zabrzmiał po ostatniej z nich, która dokonał się u wybrzeży Sycylii. Zginęło 45 syryjskich i afrykańskich uchodźców, którzy na maleńkiej łodzi uciekali przez morze ku lepszemu życiu. Na 20-metrowym statku było ponad 300 uchodźców. „Włoska policja szacuje, że tylko na tym jednym transporcie handlarze żywym towarem zarobili prawie milion euro” – mówi lekarz, a zarazem dyrektor regionalny kościelnej Fundacji Migrantes na Sycylii, Mario Affronti.
„Warunki, w jakich ci nieszczęśnicy decydują się na podróż, z każdym dniem stają się coraz bardziej nieludzkie. Handlarze używają rozpadających się łodzi, za sterami których zasiadają przypadkowi ludzie, często są to ci, którzy sami uciekają przed wojną i głodem – mówi Affronti. - Im powierza się stery po to, by uniemożliwić namierzenie sieci przemytników i aresztowanie ich, gdy dotrą do celu podróży. Cały czas apelujemy o otwarcie korytarzy humanitarnych z Egiptu i z Libii, by umożliwić uchodźcom bezpieczne opuszczenie krajów, w których cierpią i są prześladowani. Byłoby to zarazem narzędzie wyrwania tych nieszczęśników z rąk organizacji kryminalnych zajmujących się ich przemytem. Nie możemy zapominać, że ci ludzie są zmuszeni do ucieczki przez warunki w jakich żyją: wojny, biedę, prześladowania”.
Przybycie Papieża było także wsparciem w trudnościach, z jakimi mierzą się Libańczycy na co dzień.
Ziemia Święta zeszła z pierwszych stron gazet, a to od razu...
Pokój, jedność, braterstwo, przyszłość: oto bogactwo przesłania, którego nikt nie zapomni.
W samolocie, w drodze powrotnej z Libanu do Rzymu Leon XIV spotkał się z dziennikarzami.
Papież zakończył trwającą od 27 listopada podróż apostolską do Turcji i Libanu.
Trzeba rozbroić nasze serca, zrzucić pancerze naszych etnicznych i politycznych izolacji...