W PO nie ma obecnie politycznej zgody na przyjęcie ustaw o in vitro i związkach partnerskich – donosi „Gazeta Wyborcza”. Priorytetem rządu Donalda Tuska są zmiany w emeryturach. Dlatego premier nie chce otwierać innych pól konfliktów.
Rzecz w tym, że Tusk nie może w pełni liczyć na poparcie PSL dla reform emerytalnych, dlatego musi szukać go w innych partiach. Ponadto, zgoda na dużą swobodę w dziedzinie in vitro spotkałaby się z opozycją (szacowaną na 60 parlamentarzystów) w samej PO. Premier nie chce też wchodzić w ostry konflikt z Kościołem, co oznacza, że dotychczasowa publiczna krytyka metody in vitro i pomysłu legalizacji związków partnerskich, płynąca ze strony biskupów, okazała się przynajmniej częściowo skuteczna.
„Gazeta” sugeruje, że sytuacja mogłaby się zmienić, gdyby do przeprowadzenia swoich planów ekonomicznych PO potrzebowała głosów SLD i Ruchu Palikota. Wtedy postulaty w sprawie in vitro czy związków partnerskich mogłyby stać się karta przetargową w politycznych negocjacjach.
Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej opublikowało komunikat po tym spotkaniu.
„Nie bójmy się prosić, zwłaszcza gdy wydaje nam się, że na to nie zasługujemy".
Została podarowana w 1963 r. Pawłowi VI przez ówczesnego ambasadora Brazylii.
„Abyśmy zrozumieli wzajemną zależność wszystkich istot stworzonych".