• luiz
    23.05.2013 15:51
    Znalam tez innych, ktorzy popelnili samobojstwo, np. w klasztorze benedyktynow w Biskupowie...
  • Agaton
    23.05.2013 15:56
    Największym szczęściem mężczyzny jest miłość ukochanej kobiety.
  • gut
    23.05.2013 16:13
    Żal, będę się modlił. :-(
  • gut
    23.05.2013 16:13
    Żal, będę się modlił. :-(
  • +
    23.05.2013 16:40
    CIĘŻKO JEST TAKIEJ OSOBIE...A O WYJŚCIU Z TEGO ŁATWIEJ JEST MÓWIĆ TYM, KTÓRZY TEGO NIE DOŚWIADCZYLI
  • katolik
    23.05.2013 16:47
    Piekłoszczyk Judasz ma wielu naśladowców.
  • a
    23.05.2013 16:52
    Dziś w święto Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana jeszcze bardziej uwidacznia się potrzeba modlitwy za kapłanów. Módlmy się za nich stale.
  • albert
    23.05.2013 17:11
    Proszę wszystkich bliskich dotkniętych depresją nie wstydźcie się choroby waszych ukochanych. Im wcześniejsza pomoc, tym większa szansa na wyjście z tego stanu i szczęśliwe życie. Sam wiem, że droga jest długa i potrzeba wsparcia wielu osób. Odwagi. W Bogu i drugim człowieku siła.
  • dziwne
    23.05.2013 17:31
    Skoro wierzymy, że prawdziwe życie zaczyna się po śmierci, to powinniśmy się radować, gdy ktoś osiąga wieczność!
  • marta
    23.05.2013 17:41
    Nie dyskusja lecz modlitwa jest tu najbardziej potrzebna....
  • gosc-i-mira
    23.05.2013 18:28
    @ Agaton
    Ta miłość może być również nieszczęściem - gdy w niej się wypali.
    A samobójców z powodu zawodu miłosnego jest baaardzo dużo.
    @Luiz
    Znałam i słyszałam o innych którzy popełnili samobójstwo i wszyscy oni nie byli zakonnikami, ale niektórzy byli w depresji, tej gorszej, tej odbierającej życie.

    Zmarł tragicznie młody człowiek. Może byście lepiej się pomodlili za spokój jego duszy i ukojenie pogrążonej w bólu rodziny.

    Niech spoczywa w spokoju.
  • JTS
    23.05.2013 18:53
    Kleryk ten znany był uczestnikiem kilku katolickich forów internetowych. Od 1/2 roku cierpiał ja jakiś rodzaj niezdiagnozowanej padaczki - której próby leczenia (jako efekt uboczny) mogło przynieść depresję.
  • Miko
    23.05.2013 19:01
    Smutne to i prawdziwe, formacja seminaryjna jest depresyjna, odbiera radość życia. Strata i izolacja to czynniki depresyne.
  • qlnick
    23.05.2013 19:10
    Agaton jesteś w błędzie, największym szczęściem mężczyzny jest raczej doświadczyć ojcostwa Boga! Nie chcę tutaj umniejszać wartości miłości oblubieńczej ale ona ma przecież swoje źródło w Bogu o ile jest prawdziwa. Biblijny Adam miał relacje z Ewą nawet po grzechu ale jego natura przez grzech została zraniona i w konsekwencji stracił poczucie Miłości Boga do tego stopnia, że przestraszył się własnego Ojca. Tak jest napisane w księdze Rodzaju a ona sięga bardzo głęboko w potrzeby ludzkiego serca. Jeśli prawdą jest to co mówisz to życie wieczne nie ma sensu bo tam ludzie ani "żenić się nie będą ani za mąż wychodzić". Miłość prawdziwa przewyższa wszelkie ludzkie relacje. To co się stało, przyczyny tego zna tylko sam Bóg. Najlepiej nie komentować tylko się pomodlić.
  • Jerzyk
    23.05.2013 19:12

    - Kleryk jest tylko człowiekiem.
    - Swieć Panie nad jego duszą !

  • jan
    23.05.2013 20:24
    a kto w biskupowie? niedawno o. Go, paulin też odszeł, inaczej....
  • Wlek
    23.05.2013 21:32
    Nad taką informacją trzeba się mocno zastanowić. Kiedy do takiego wydarzenia dojdzie w środowisku patologicznym i niewykształconym, to wiadomo, że nie mogło ono wygenerować pomocy dla ofiary. Kiedy zdarza się to w seminarium, w środowisku, które powinno potrafić zapobiec takiemu obrotowi wydarzeń, to zawsze trzeba stawiać pytania dlaczego? Środowisko to ze względu na rodzaj swojego posłannictwa powinno i subtelną materię, w której działa, powinno umieć właściwie diagnozować i nieść pomoc takim chorym.
  • OZON
    23.05.2013 22:26
    Trudno nie być w depresji, gdy jest się "Trydentem" w "modernistycznym" seminarium... Choć to pewnie tylko jedna z kilku przyczyn.
    • Art
      18.03.2019 01:42
      Ozon, mógłbyś bliżej wyjaśnić co to znaczy.... Bo możeny się tylko domyślać że w żargonie seminarzystów jest to jakieś pejoratywne określenie.
  • TomaszLoch
    23.05.2013 22:30
    TomaszLoch
    specjalistyczna terapia??? a ktoz to leczy choroby ducha? czyz nie to my sami mamy uzdrawiac innych ludzi w Imie Jezusa? i to przyszly "dobrze zapowiadajacy sie" kaplan sam potrzebuje uzdrowienia przez Boga wszechmogacego i nawrocenia. kochani duchowni nie ksztalcie rzemieslnikow ale pozwolcie Zywemu Bogu dzialac cuda w sercach ludzi, pozwolcie spotkac sie mlodym ludziom z zywym Bogiem, nakierujcie prowadzcie ze Bog mieszka w nas samych w naszym sercu jestesmy swiatynia Ducha sw. jak swiatynia Ducha sw moze popelnic samobojstwo? Duchu sw, przyjdz, niech wiara zamieszka w nas Amen
    • Walpurg
      24.05.2013 11:33
      TomaszLoch
      Niech pan skończy pisać takie brednie! Czy pan wie, co to znaczy DEPRESJA? To jedna z najpoważniejszych chorób, w której człowiek NIE PODEJMUJE racjonalnych decyzji.
      Depresja to zaburzenia na poziomie neurobiologicznym, które wymagają pomocy psychiatry a nie księdza. A pan pisze, jakby to samobójstwo było świadomą decyzją jak zjedzeniem mięsa w piątek.
      • TomaszLoch
        26.05.2013 18:27
        TomaszLoch
        tak oczywiscie to jest swiadoma decyzja samobojstwo !
        a wiec Walpurg nie wierzysz Biblii, Jezusowi, Ktory leczy wszelkie choroby????
        depresja to choroba ducha ktora mzoe uleczyc Chrystus Bog wystarczy szczerze z serca i mocno zawolac do Niego. Amen. samobojstwo to kompletny brak wiary w Boga
      • jesienna
        26.05.2013 18:35
        jesienna
        Do osoby o nicku @jesienna - odpowiada jesienna (ponownie).

        Przeczytałam i chyba zrozumiałam co chcialaś/chcialeś napisać. Chodzi o to, że nie wyczytalaś/wyczytaleś nic z tego co nazwałam nonsensami - i uważasz, że to co opisałam dyktują mi moje uprzedzenia. Tak?

        Trudno dyskutować z doświadczeniem jakiejś osoby.

        Moje doświadczenie jest takie jakie opisałam (że mozna uslyszeć wcale nie rzadko takie nonsensy). Jak już pisałam - sprawa jest mi znana z róznych perspektyw.

        Twoje doświadczenie jest inne (nigdy się z tym nie spotkałaś/spotkałeś). Trudno mi to sobie wyobrazić i nie pozostaje mi nic innego jak wierzyć w to co piszesz.
    • jesienna
      24.05.2013 13:21
      jesienna
      Dopowiadam - depresja jest chorobą potencjalnie śmiertelną.

      Tak jak przypadku nowotworu złośliwego, ktorego się nie leczy lub jest on nieudolnie czy wręcz źle leczony lub w przypadku albo gdy leczenie jest nieskuteczne - finałem procesu chorobowego jest śmierć, dokładnie tak dzieje (człowiek umiera popełniając samobójstwo w przypadku depresji

      Ignorancja co do tej choroby jest olbrzymia, chorzy słyszą, że:

      - "ten kto naprawdę glęboko wierzy w Boga jest zawsze radosny",
      - "depresja to sygnał, że nie ma się prawdziwej więzi z Bogiem",
      - "wystarczy wierzyć i ufać Bogu a depresja sama przejdzie"
      - "depersja jest wynikiem małej wiary w Boga i grzechów obciążających sumienie"
      - "samobójstwo (w skutek depresji) to odrzucenie miłosci Bożej"

      i tym podobne nonsensy.

      Ci którzy dzielą się z ludźmi w glębokiej depresji takimi "mądrościami" mają na sumieniu nie jedno ludzie życie....
      • myślący
        24.05.2013 15:09
        Dobrze powiedziałaś @jesienna, tu widzimy nosensy wypisywane, przez tych, którzy twierdzą, że załamany człowiek przestał wierzyć w Boga itd. itp.
        Lakoniczna wypowiedź, że kleryk był w depresji i leczył się niczego nie wyjaśnia.
        Tu ktoś napisał, że formowanie przyszłego kleryka jest te same co kiedyś, nie uczy się go samodzielnego myślenia, a jedynie wtłacza go głowy te same twierdzenia, dogmaty itp. Dodatkowo nie zwraca się uwagi na młodego człowieka, który z własnej woli przyszedł do seminarium, ufając, że życie w odosobnieniu w jego odczuciu będzie pozytywne, że opiekunowie czy wykładowcy będę w nim widzieli wrażliwego człowieka, a nie trybik w machinie Kościelnej w przyszłości. Reguła seminaryjna jest z pewnością zbyt surowa, tworzą sie różne grupki - mniej lub bardziej ważne, te ostatnie, jak w każdej zbiorowości zamkniętej nie mają łatwego życia od tych ważniejszych, donosy do przełożonych są codziennością.
        Ważne są też kwestie obyczajowe między klerykami, a także na linii z personelem seminarium (Paetz) - nie twierdzę, że tam akurat to było.
        Tak więc zastały system nauki w tym środowisku od pokoleń, stwarza potencjalnie atmosferę patologiczną. Nie wszyscy to wytrzymują, część kandydatów na przyszłego księdza odchodzi, i to jest już powszechne, a część załamuje się. Predyspozycje psychiczne są niezwykle istotne, o czym Kościół zapomina, chcąc wyuczyć w klerykach automatyczną zasadę posłuszeństwa, nie raz ślepego, jako dobry materiał na przyszłego kapłana.
        Oficjalna informacja o samobójstwie młodego człowieka niczego nie wyjaśnia.
        Może śledztwo prokuratury da jakiś obraz przyczyny tragedii młodego człowieka, ale pewnie nie dowiemy się o tym.
      • @jesienna
        24.05.2013 17:13
        Wypowiedź jak zwykle. To jest trochę nudne. Czytałem o depresji i nigdy czegoś takiego. Warto się swoimi uprzedzeniami jakoś metodycznie zająć.
      • myślący
        24.05.2013 17:57
        Dobrze powiedziałaś @jesienna, tu widzimy nosensy wypisywane, przez tych, którzy twierdzą, że załamany człowiek przestał wierzyć w Boga itd. itp.
        Lakoniczna wypowiedź, że kleryk był w depresji i leczył się niczego nie wyjaśnia.
        Tu ktoś napisał, że formowanie przyszłego kleryka jest te same co kiedyś, nie uczy się go samodzielnego myślenia, a jedynie wtłacza go głowy te same twierdzenia, dogmaty itp. Dodatkowo nie zwraca się uwagi na młodego człowieka, który z własnej woli przyszedł do seminarium, ufając, że życie w odosobnieniu w jego odczuciu będzie pozytywne, że opiekunowie czy wykładowcy będę w nim widzieli wrażliwego człowieka, a nie trybik w machinie Kościelnej w przyszłości. Reguła seminaryjna jest z pewnością zbyt surowa, tworzą sie różne grupki - mniej lub bardziej ważne, te ostatnie, jak w każdej zbiorowości zamkniętej nie mają łatwego życia od tych ważniejszych, donosy do przełożonych są codziennością.
        Ważne są też kwestie obyczajowe między klerykami, a także na linii z personelem seminarium (Paetz) - nie twierdzę, że tam akurat to było.
        Tak więc zastały system nauki w tym środowisku od pokoleń, stwarza potencjalnie atmosferę patologiczną. Nie wszyscy to wytrzymują, część kandydatów na przyszłego księdza odchodzi, i to jest już powszechne, a część załamuje się. Predyspozycje psychiczne są niezwykle istotne, o czym Kościół zapomina, chcąc wyuczyć w klerykach automatyczną zasadę posłuszeństwa, nie raz ślepego, jako dobry materiał na przyszłego kapłana.
        Oficjalna informacja o samobójstwie młodego człowieka niczego nie wyjaśnia.
        Może śledztwo prokuratury da jakiś obraz przyczyny tragedii młodego człowieka, ale pewnie nie dowiemy się o tym, jeśli zajmie się tym oczywiście.
      • a
        25.05.2013 00:01
        Jesienna - i to takie nieprawdziwe zdania wypowiadają nawet wierzący lekarze.
      • jesienna
        26.05.2013 18:21
        jesienna
        Do osoby o nicku @jesienna - odpowiada jesienna.

        Nie wiem o jakich uprzedzeniach piszesz.
        Co do depresji znam temat na wylot i to z róznych perspektyw. Nie czytałaś/czytaleś zbyt wiele jeżeli są dla Ciebie zaskoczeniem takie twierdzenia. To nie są moje twierdzenia - to powie Ci każdy psychiatra.
      • jesienna
        26.05.2013 18:28
        jesienna
        @ myślący

        Przyczyny depresji są zlożone (w tym biologiczne). Można sobie snuć przypuszczenia bardziej lub mniej uzasadnione. Komunikat jest lakoniczny i nie daje podstaw do jakichkolwiek przypuszczeń. Depresje zdarzają się też u ludzi żyjących w zdrowych, pozbawionych jakichkolwiek patologii środowiskach.

        Nie wiem na ile środwiska seminaryjne są naznaczone patologią, niekoniecznie depresja tego kleryka była nimi spowodowana.

        Podsumowująć: nic nie wiadomo....

      • myślący
        27.05.2013 19:52
        Zgadzam się w zupełności @jesienna. Podałęm jedynie ewentualne przyczyny (okoliczności) i nic więcej :-)
        Oczywiście komunikat jest lakoniczny i nie dowiemy się z pewnością dlaczego młody człowiek targnął się na życie.
        Pozdrawiam serdecznie...
  • krystka2013
    23.05.2013 22:42
    Po takich wydarzeniach musimy uważać,co i jak mówimy do innych ludzi,bo po jednych nie widać,żeby się tym przejęli ,a inni niestety przeżywają to zbyt emocjonalnie.Wszystko powinno być przemyślane i z miłością...
    Znam już dwóch kapłanów, którzy są po próbie samobójczej i odbyli już leczenie szpitalne na oddziale psychiatrycznym.
    Niektórzy kompletnie nie odnajdują się w szkole,jako katecheci i bardziej chodzi tu o kontakt z młodzieżą XXI w,inni zaś nie są traktowani jako współbracia w kapłaństwie przez swoich proboszczów,a raczej jako niewolnicy....Od pierwszego kontaktu z szefem dużo zależy....ale są takie przypadki,że niestety żadne środki nie pomagają,bo człowiek od dziecka nosi w sobie zamkniętą tajemnicę,do której nikt nie ma dostępu i od której nikt go nie uwolni...jesli sam na to nie wyrazi zgody....
  • szymon
    23.05.2013 23:54
    Miko a ty byłeś w seminarium że tak pewnie piszesz że seminarium odbiera radość życia???
  • Jan
    24.05.2013 17:19
    Pomijając wspomniane tragiczne wydarzenie warto wspomnieć problem w niemieckich seminariach. Trafiają tam, albo starają się tam dostać bardzo często życiowe rozbitki. Oczywiście nie daje to dobrych rokowań i tacy kandydaci są coraz częściej odsyłani.
    • mysza
      24.05.2013 21:12
      Ten chlopak duzo przeszedl.Kilkanascie lat temu przezyl ogromna tragedie.Szkoda ze nikt mu nie pomogl;( niech spoczywa w pokoju!
      • Karol
        25.05.2013 12:34
        Wiem o tej tragedii, która Go kiedyś spotkała. To, że doszło do kolejnej nie znaczy, że nikt mu nie pomagał. Może nikt nie umiał skutecznie pomóc.
      • Maciej
        25.05.2013 20:56
        Nie przyjmuje się do seminarium osobę która "przeżyła ogromną tragedię".
        Ks. Proboszcz wystawiając opinię powinien o tym wiedzieć! Leczenie przeżytej traumy wymaga leczenia nieraz szpitalnego. Seminarium to nie rodzaj psychoterapi lecz cieżka praca wymagająca zdrowia psychicznego i fizycznego.
      • Adam
        26.05.2013 11:36
        Sam fakt, że ktoś przeżył tragedię, nie świadczy o tym, że nie może zostać księdzem. Myśląc w ten sposób można by powiedzieć, że większość z tych, którzy przeżyli II wojnę powinni zajmować się leczeniem swoich zranień psychicznych i zrezygnować z normalnego życia. Każdy przypadek jest inny. Ten kleryk był podobno w depresji od krótkiego czasu i to w związku z chorobą, która się wtedy ujawniła.
  • Magda
    24.05.2013 21:45
    Kilka razy byłam świadkiem, jak młodzi wikarzy, którzy kończyli to właśnie seminarium, wspominało dobrze, z humorem, seminaryjne czasy.Są to radośni i pełni zapału kapłani. Nie wyciągajcie pochopnie wniosków. Takie tragedie zdarzają się niestety we wszystkich środowiskach. Z pewnością przełożeni Artura i jego koledzy z seminarium bardzo to przeżywają, i zadają sobie wiele pytań.
  • Wlek
    26.05.2013 19:49
    Bardzo się cieszę, że temat samobójstwa kleryka wywołał tak żywą dyskusję, ponieważ jest to zawsze okazja do poszerzenia wiedzy na temat zdrowia emocjonalnego. Niestety ani szkoła, ani nawet wyższe studia o specjalnościach, które wymagałyby wiedzy na ten temat (kierunki pedagogiczne, nauczycielskie, prawnicze, itp.), tej wiedzy nie podają. Wiem to z autopsji, ponieważ sam jestem z pierwszego wykształcenia nauczycielem. Ponadto obserwowałem bezrefleksyjnośc i bezradność nauczycieli w tej materii, nawet kiedy tragedia zdarzała się w ich najbliższej rodzinie (samobójstwo dorosłego dziecka).
    Wiedzę na temat depresji można pogłębić pod adresami:
    http://stopdepresji.pl/
    http://leczdepresje.org.pl/
  • Art
    18.03.2019 01:23
    Wow, znów to samo. Najwyraźniej należy mieć na uwadze że ustawienia strony są nieco inne. A klawisz enter generuje wysłanie komentarza. Przejdę do rzeczy bo zapewne administrator odrzuci tamto retoryczne pytanie ;-/ Zacząłem przekornie, wyłącznie dlatego żeby zwrócić uwagę na pewne istotne zagadnienie dotyczące wątpliwej retoryki używanej przez niektóre osoby . Że jakoby depresja jest konsekwencją złych myśli, uczynków i duchowej degrengolady. Niezależnie od tego czy ów pogląd w specyficznych sytuacjach może bywać słuszny. To jednak jest nagminnie nadużywany. Wpędzając osoby zmagające się z depresją w jeszcze większą otchłań cierpienia. Żeby uniknąć zarzutów o stronniczość, niewiedzę czy brak obiektywizmu, dodam zawczasu że znam temat depresji z autopsji a NajwiększąPpomoc znalazłem w osobie Ks.Krzysztofa Grzywocza. Dlatego jeszcze raz prowokacyjnie zapytam;.... to egzorcyzmowanie nie pomogło ? ! Następna sprawa to zdanie w liście Rektora które zwróciło moją uwagę cyt;..."bardzo dobrze zapowiadającego się wychowanka i wspaniałego kolegę" niezależnie od kurtuazyjnego charakteru tego listu, nasuwa się pytanie: to taką cenę zapłacił młody człowiek za bycie dobrze zapowiadającym się wychowankiem i wspaniałym kolegą ? Czy naprawdę mając zapewnioną troskę, zaangażowanie i pomoc, człowiek cierpiący podejmie taką rozpaczliwą decyzję ?!
Dyskusja zakończona.

Reklama

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama