Kiedy wchodzą na obrady i z nich wychodzą zawsze czekają na nich reporterzy.
„Aldeas – A New Story” będzie zawierał także ostatni obszerny wywiad z Franciszkiem.
Msze żałobne za papieża Franciszka odbywają się w Watykanie codziennie do niedzieli.
"Służy jedności wszystkich członków jednego Ciała Chrystusa.”
- Najbardziej kocha matka.
Matka Jezusa i nasza Matka, którą dał nam Jezus z krzyża.
- Bóg wiedział co robi.
Ta miłość może być również nieszczęściem - gdy w niej się wypali.
A samobójców z powodu zawodu miłosnego jest baaardzo dużo.
@Luiz
Znałam i słyszałam o innych którzy popełnili samobójstwo i wszyscy oni nie byli zakonnikami, ale niektórzy byli w depresji, tej gorszej, tej odbierającej życie.
Zmarł tragicznie młody człowiek. Może byście lepiej się pomodlili za spokój jego duszy i ukojenie pogrążonej w bólu rodziny.
Niech spoczywa w spokoju.
- Kleryk jest tylko człowiekiem.
- Swieć Panie nad jego duszą !
Niech pan skończy pisać takie brednie! Czy pan wie, co to znaczy DEPRESJA? To jedna z najpoważniejszych chorób, w której człowiek NIE PODEJMUJE racjonalnych decyzji.
Depresja to zaburzenia na poziomie neurobiologicznym, które wymagają pomocy psychiatry a nie księdza. A pan pisze, jakby to samobójstwo było świadomą decyzją jak zjedzeniem mięsa w piątek.
a wiec Walpurg nie wierzysz Biblii, Jezusowi, Ktory leczy wszelkie choroby????
depresja to choroba ducha ktora mzoe uleczyc Chrystus Bog wystarczy szczerze z serca i mocno zawolac do Niego. Amen. samobojstwo to kompletny brak wiary w Boga
Przeczytałam i chyba zrozumiałam co chcialaś/chcialeś napisać. Chodzi o to, że nie wyczytalaś/wyczytaleś nic z tego co nazwałam nonsensami - i uważasz, że to co opisałam dyktują mi moje uprzedzenia. Tak?
Trudno dyskutować z doświadczeniem jakiejś osoby.
Moje doświadczenie jest takie jakie opisałam (że mozna uslyszeć wcale nie rzadko takie nonsensy). Jak już pisałam - sprawa jest mi znana z róznych perspektyw.
Twoje doświadczenie jest inne (nigdy się z tym nie spotkałaś/spotkałeś). Trudno mi to sobie wyobrazić i nie pozostaje mi nic innego jak wierzyć w to co piszesz.
Tak jak przypadku nowotworu złośliwego, ktorego się nie leczy lub jest on nieudolnie czy wręcz źle leczony lub w przypadku albo gdy leczenie jest nieskuteczne - finałem procesu chorobowego jest śmierć, dokładnie tak dzieje (człowiek umiera popełniając samobójstwo w przypadku depresji
Ignorancja co do tej choroby jest olbrzymia, chorzy słyszą, że:
- "ten kto naprawdę glęboko wierzy w Boga jest zawsze radosny",
- "depresja to sygnał, że nie ma się prawdziwej więzi z Bogiem",
- "wystarczy wierzyć i ufać Bogu a depresja sama przejdzie"
- "depersja jest wynikiem małej wiary w Boga i grzechów obciążających sumienie"
- "samobójstwo (w skutek depresji) to odrzucenie miłosci Bożej"
i tym podobne nonsensy.
Ci którzy dzielą się z ludźmi w glębokiej depresji takimi "mądrościami" mają na sumieniu nie jedno ludzie życie....
Lakoniczna wypowiedź, że kleryk był w depresji i leczył się niczego nie wyjaśnia.
Tu ktoś napisał, że formowanie przyszłego kleryka jest te same co kiedyś, nie uczy się go samodzielnego myślenia, a jedynie wtłacza go głowy te same twierdzenia, dogmaty itp. Dodatkowo nie zwraca się uwagi na młodego człowieka, który z własnej woli przyszedł do seminarium, ufając, że życie w odosobnieniu w jego odczuciu będzie pozytywne, że opiekunowie czy wykładowcy będę w nim widzieli wrażliwego człowieka, a nie trybik w machinie Kościelnej w przyszłości. Reguła seminaryjna jest z pewnością zbyt surowa, tworzą sie różne grupki - mniej lub bardziej ważne, te ostatnie, jak w każdej zbiorowości zamkniętej nie mają łatwego życia od tych ważniejszych, donosy do przełożonych są codziennością.
Ważne są też kwestie obyczajowe między klerykami, a także na linii z personelem seminarium (Paetz) - nie twierdzę, że tam akurat to było.
Tak więc zastały system nauki w tym środowisku od pokoleń, stwarza potencjalnie atmosferę patologiczną. Nie wszyscy to wytrzymują, część kandydatów na przyszłego księdza odchodzi, i to jest już powszechne, a część załamuje się. Predyspozycje psychiczne są niezwykle istotne, o czym Kościół zapomina, chcąc wyuczyć w klerykach automatyczną zasadę posłuszeństwa, nie raz ślepego, jako dobry materiał na przyszłego kapłana.
Oficjalna informacja o samobójstwie młodego człowieka niczego nie wyjaśnia.
Może śledztwo prokuratury da jakiś obraz przyczyny tragedii młodego człowieka, ale pewnie nie dowiemy się o tym.
Lakoniczna wypowiedź, że kleryk był w depresji i leczył się niczego nie wyjaśnia.
Tu ktoś napisał, że formowanie przyszłego kleryka jest te same co kiedyś, nie uczy się go samodzielnego myślenia, a jedynie wtłacza go głowy te same twierdzenia, dogmaty itp. Dodatkowo nie zwraca się uwagi na młodego człowieka, który z własnej woli przyszedł do seminarium, ufając, że życie w odosobnieniu w jego odczuciu będzie pozytywne, że opiekunowie czy wykładowcy będę w nim widzieli wrażliwego człowieka, a nie trybik w machinie Kościelnej w przyszłości. Reguła seminaryjna jest z pewnością zbyt surowa, tworzą sie różne grupki - mniej lub bardziej ważne, te ostatnie, jak w każdej zbiorowości zamkniętej nie mają łatwego życia od tych ważniejszych, donosy do przełożonych są codziennością.
Ważne są też kwestie obyczajowe między klerykami, a także na linii z personelem seminarium (Paetz) - nie twierdzę, że tam akurat to było.
Tak więc zastały system nauki w tym środowisku od pokoleń, stwarza potencjalnie atmosferę patologiczną. Nie wszyscy to wytrzymują, część kandydatów na przyszłego księdza odchodzi, i to jest już powszechne, a część załamuje się. Predyspozycje psychiczne są niezwykle istotne, o czym Kościół zapomina, chcąc wyuczyć w klerykach automatyczną zasadę posłuszeństwa, nie raz ślepego, jako dobry materiał na przyszłego kapłana.
Oficjalna informacja o samobójstwie młodego człowieka niczego nie wyjaśnia.
Może śledztwo prokuratury da jakiś obraz przyczyny tragedii młodego człowieka, ale pewnie nie dowiemy się o tym, jeśli zajmie się tym oczywiście.
Nie wiem o jakich uprzedzeniach piszesz.
Co do depresji znam temat na wylot i to z róznych perspektyw. Nie czytałaś/czytaleś zbyt wiele jeżeli są dla Ciebie zaskoczeniem takie twierdzenia. To nie są moje twierdzenia - to powie Ci każdy psychiatra.
Przyczyny depresji są zlożone (w tym biologiczne). Można sobie snuć przypuszczenia bardziej lub mniej uzasadnione. Komunikat jest lakoniczny i nie daje podstaw do jakichkolwiek przypuszczeń. Depresje zdarzają się też u ludzi żyjących w zdrowych, pozbawionych jakichkolwiek patologii środowiskach.
Nie wiem na ile środwiska seminaryjne są naznaczone patologią, niekoniecznie depresja tego kleryka była nimi spowodowana.
Podsumowująć: nic nie wiadomo....
Oczywiście komunikat jest lakoniczny i nie dowiemy się z pewnością dlaczego młody człowiek targnął się na życie.
Pozdrawiam serdecznie...
Znam już dwóch kapłanów, którzy są po próbie samobójczej i odbyli już leczenie szpitalne na oddziale psychiatrycznym.
Niektórzy kompletnie nie odnajdują się w szkole,jako katecheci i bardziej chodzi tu o kontakt z młodzieżą XXI w,inni zaś nie są traktowani jako współbracia w kapłaństwie przez swoich proboszczów,a raczej jako niewolnicy....Od pierwszego kontaktu z szefem dużo zależy....ale są takie przypadki,że niestety żadne środki nie pomagają,bo człowiek od dziecka nosi w sobie zamkniętą tajemnicę,do której nikt nie ma dostępu i od której nikt go nie uwolni...jesli sam na to nie wyrazi zgody....
Ks. Proboszcz wystawiając opinię powinien o tym wiedzieć! Leczenie przeżytej traumy wymaga leczenia nieraz szpitalnego. Seminarium to nie rodzaj psychoterapi lecz cieżka praca wymagająca zdrowia psychicznego i fizycznego.
Wiedzę na temat depresji można pogłębić pod adresami:
http://stopdepresji.pl/
http://leczdepresje.org.pl/