Współczuję im wszystkim, bo: "Wszyscy bowiem musimy stanąć przed trybunałem Chrystusa, aby każdy otrzymał zapłatę za uczynki dokonane w ciele, złe lub dobre." 2Kor 5: 10 Dlatego polecam rady praktyczne jak uniknąć piekła. Kto chce skorzystać niech skorzysta a kto nie, to jego sprawa. http://tradycja-2007.blog.onet.pl/
Wpowiedź prof. Szamatowicza, twórcy metody in vitro w Polsce od ponad 20 lat, cytuję: "Dzieci poczęte metodą in vitro można rozpoznać po "dotykowej bruździe, która jest charakterystyczna dla pewnego zespołu wad genetycznych" - uważa ks. prof. Franciszek Longchamps de Bérier. Jego kontrowersyjna wypowiedź zamieszczona w tygodniku "Uważam Rze" wywołała burzę. Profesor Marian Szamatowicz, dzięki któremu w białostockim szpitalu klinicznym dwadzieścia pięć lat temu na świat przyszło pierwsze polskie dziecko poczęte metodą in vitro, nie krył swego oburzenia. - Nie czytałem tegoż wywiadu, ale miałem wątpliwą przyjemność wysłuchania księdza Franciszka Longchamps de Bérier w jednej ze stacji telewizyjnych. Powiem tak: i straszno, i śmieszno. Tak naprawdę nie wiem, czy się wściekać, czy śmiać do łez. Uważam, że taka forma wypowiedzi jest nie do przyjęcia. Ja rozumiem, że Kościół nie akceptuje metody zapłodnienia pozaustrojowego. Wszak doktryna kościelna mówi, że dziecko powstaje ze stosunku płciowego kobiety i mężczyzny. In vitro nie jest stosunkiem płciowym i rozumiem poniekąd stanowisko Kościoła. Jednak nie musi on szukać pokrętnych metod, aby dyskredytować jedyną dla wielu par możliwość na posiadanie potomstwa. Cały świat uznaje ją wszak za błogosławieństwo. Mówienie o niej w kontekście bruzd i znamion, które pewnie zdaniem księdza są znakami szatana, jest karygodne i straszne. Najsmutniejsze jest jednak to, że ten ksiądz sprawia wrażenie uczonego."
Wypowiedź prof. Szamatowicza, twórcy metody in vitro w Polsce od ponad 20 lat, cytuję: "Dzieci poczęte metodą in vitro można rozpoznać po "dotykowej bruździe, która jest charakterystyczna dla pewnego zespołu wad genetycznych" - uważa ks. prof. Franciszek Longchamps de Bérier. Jego kontrowersyjna wypowiedź zamieszczona w tygodniku "Uważam Rze" wywołała burzę. Profesor Marian Szamatowicz, dzięki któremu w białostockim szpitalu klinicznym dwadzieścia pięć lat temu na świat przyszło pierwsze polskie dziecko poczęte metodą in vitro, nie krył swego oburzenia. - Nie czytałem tegoż wywiadu, ale miałem wątpliwą przyjemność wysłuchania księdza Franciszka Longchamps de Bérier w jednej ze stacji telewizyjnych. Powiem tak: i straszno, i śmieszno. Tak naprawdę nie wiem, czy się wściekać, czy śmiać do łez. Uważam, że taka forma wypowiedzi jest nie do przyjęcia. Ja rozumiem, że Kościół nie akceptuje metody zapłodnienia pozaustrojowego. Wszak doktryna kościelna mówi, że dziecko powstaje ze stosunku płciowego kobiety i mężczyzny. In vitro nie jest stosunkiem płciowym i rozumiem poniekąd stanowisko Kościoła. Jednak nie musi on szukać pokrętnych metod, aby dyskredytować jedyną dla wielu par możliwość na posiadanie potomstwa. Cały świat uznaje ją wszak za błogosławieństwo. Mówienie o niej w kontekście bruzd i znamion, które pewnie zdaniem księdza są znakami szatana, jest karygodne i straszne. Najsmutniejsze jest jednak to, że ten ksiądz sprawia wrażenie uczonego."
@bruzda dotykowa ,cytując prof. Szamatowicza: "...rozumiem poniekąd stanowisko Kościoła. Jednak nie musi on szukać pokrętnych metod, aby dyskredytować jedyną dla wielu par możliwość na posiadanie potomstwa."
Słuszna uwaga. Kościół nie musi szukać pokrętnych metod, aby dyskredytować metodę poczęcia in vitro. Wystarczą metody proste, jasne, oczywiste. Właśnie takie, jak w dokumencie bioetycznym. Wystarczy wspomnieć o selektywnej aborcji, o zaburzaniu procesów dostosowywania się nowo powstającego organizmu do potrzeb dalszego istnienia, o tym, że metoda in vitro nie jest w procedurą leczniczą, że metoda in vitro samogwałtem ojca oraz manipulowaniem organizmem matki zastępuje się jedność i zespolenie między małżonkami, że dziecko staje się produktem. Rzeczywiście, nie trzeba pokrętnych metod, żeby zdyskredytować metodę in vitro, wystarczy kilka słów prawdy o tej metodzie.
@bruzda dotykowa: Cytowany przez Ciebie profesor popełnia podstawowy błąd najbardziej widoczny w ostatnim zdaniu, cytuję "które pewnie zdaniem księdza są znakami szatana" - ksiądz tego nigdzie nie rzekł, dopowiedział to sobie pan profesor, gdzie tu naukowa rzetelność? Profesor wywiadu nie czytał, ale się o wywiadzie wypowiada. Na prawdę nie trzeba być profesorem, aby zrozumieć to, co ksiądz de Berier powiedział: metoda in vitro wiąże się z większym ryzykiem wad genetycznych, a potem pojawiły się przykłady. Nie żadne znamiona szatana, a przykłady na poparcie tezy. Tak to się już dzieje w przypadku dyskusji naukowych, że tezy popiera się przykładami.
No a drugi problem: Kościół sprzeciwia się metodzie in vitro z różnych przyczyn, a jedną z nich, którą pan profesor zdaje się przeoczać, to problem godności zarodków. Nie chcę zgodzić się na to, żeby w moim kraju pragnienie jednych ludzi było realizowane kosztem godności innych ludzi. Nie chcę, jako obywatel, w takiej sytuacji być obojętny. Nie odbierajcie nam, katolikom, praw obywatelskich.
Rozbraja mnie też "Cały świat uznaje ją wszak za błogosławieństwo" .... czyżbym zatem ja nie należał do świata? Czy całkiem spory odsetek moich znajomych nie należy do świata? Bardzo łatwo w ten sposób dyskredytować zdanie innych: uznać, że cały świat podziela moje, nie przejmować się faktami, tzn tym, że wielu ludzi się ze mną nie zgadza. Ja wiem, że zwolennicy in vitro się z Kościołem nie zgadzają, ale stwierdzenie "cały świat" w kontekście metody bardzo kontrowersyjnej jest nadużyciem.
Duncan, ten profesor ma nazwisko, więc bądź łaskaw wymienić - Szamatowicz. No chyba, że brzydzisz się, i ja to rozumiem... hmmm Jeśli piszesz o tzw. godności zarodków, to wszelka dyskusja z Tobą nie ma sensu. Zarodek jest zbiorem komórek, z których może powstać człowiek, czworonóg, ptak, ryba. Te trzy ostatnie jesz zapewne. Gdyby świat naukowy słuchał "nauk" Kościoła, bylibyśmy w epoce króla Ćwieczka. Słuchaj Kościoła, to Twoja prywatna sprawa, inni nie muszą go słuchać. To tyle Duncan...
Bredzisz od poczatku do konca. Idz do szkoloy i naucz sie o tym czym jest naukowa metoda dowodzenia. idz do szkoly i naucz sie, ze mozesz paplac o godnosci zarodkow, a nie wolno ci wciskac godnosci nie twoim zarodkom. inni na to inaczej patrza i wolno im sie poddawac in vitro. nie chcesz, to sobie nie rob in vitro. idz do szkoly i poucz sie o prawach obywatelskich. swiat sie zgadza z in vitro i nawet bardzo wielu katolikow i katolickich krajow to dobrze rozumie. Polska jest niechlubnym grajdolem wstecznictwa. nie zgadzasz sie na in vitro to sobie nie rob ! wbij to sobie w bruzde dotykowa na glowie !
Selektywna aborcja nie jest stosowana w Polsce. Poza tym , zaden katolik nie jest zmuszany do in vitro. Kosciol ma prawo do swych opini, ale nie ma prawa zadac od wszystkich obywateli, zeby zygote uznali za czlowieka. Jak smaze zaplodnione jajko kurze, to nie mowie ze smaze kurczaka.;)
Na jakiej podstawie to piszesz? Do urodzenia dziecka metodą in vitro "potrzeba" od 3-6 "rozpoczętych żyć ludzkich". Jedno się rodzi, a co z resztą?
Kosciol ma prawo do swych opini, ale nie ma prawa zadac od wszystkich obywateli, zeby zygote uznali za czlowieka.
A teraz zamień słowo zygota na pluskwę lub szczura, a będziesz mówić tytuami z gazet lat 30-ch XX wieku w III Rzeszy. Tam też żydzi nie byli uznawani za ludzi, byli odhumanizowani. Nikt nie mówił o nich "ludzie" lecz per "szczury" i "plugawe robactwo".
Spróbuj, może zrozumiesz dlaczego ludzie, humaniści bronią dzieci. To nie nakaz wiary lecz humanizm i nakaz uczciwości każe branić bezbronnych. Tak jak motyl ma swój cykl rozrodczy tak człowiek od chwili zapłodnienia komórki jajowej "dąży" do dorosłości i śmierci. Zegar życia zaczyna bić od momentu poczęcia.
Humanizm i nakaz uczciwości każe mi przypomnieć Tobie, że przez setek lat papiestwo, a więc Kościół w wojnach regijnych i krucjatach mordował systematycznie bezbronnych, tylko dlatego, że nie byli chrześcijanami, mieli inną rasę, i nie chcieli się podporządkować nakazom papiestwa.
"Wszyscy bowiem musimy stanąć przed trybunałem Chrystusa, aby każdy otrzymał zapłatę za uczynki dokonane w ciele, złe lub dobre." 2Kor 5: 10
Dlatego polecam rady praktyczne jak uniknąć piekła. Kto chce skorzystać niech skorzysta a kto nie, to jego sprawa.
http://tradycja-2007.blog.onet.pl/
"Dzieci poczęte metodą in vitro można rozpoznać po "dotykowej bruździe, która jest charakterystyczna dla pewnego zespołu wad genetycznych" - uważa ks. prof. Franciszek Longchamps de Bérier. Jego kontrowersyjna wypowiedź zamieszczona w tygodniku "Uważam Rze" wywołała burzę.
Profesor Marian Szamatowicz, dzięki któremu w białostockim szpitalu klinicznym dwadzieścia pięć lat temu na świat przyszło pierwsze polskie dziecko poczęte metodą in vitro, nie krył swego oburzenia.
- Nie czytałem tegoż wywiadu, ale miałem wątpliwą przyjemność wysłuchania księdza Franciszka Longchamps de Bérier w jednej ze stacji telewizyjnych. Powiem tak: i straszno, i śmieszno. Tak naprawdę nie wiem, czy się wściekać, czy śmiać do łez. Uważam, że taka forma wypowiedzi jest nie do przyjęcia. Ja rozumiem, że Kościół nie akceptuje metody zapłodnienia pozaustrojowego. Wszak doktryna kościelna mówi, że dziecko powstaje ze stosunku płciowego kobiety i mężczyzny. In vitro nie jest stosunkiem płciowym i rozumiem poniekąd stanowisko Kościoła. Jednak nie musi on szukać pokrętnych metod, aby dyskredytować jedyną dla wielu par możliwość na posiadanie potomstwa. Cały świat uznaje ją wszak za błogosławieństwo. Mówienie o niej w kontekście bruzd i znamion, które pewnie zdaniem księdza są znakami szatana, jest karygodne i straszne. Najsmutniejsze jest jednak to, że ten ksiądz sprawia wrażenie uczonego."
"Dzieci poczęte metodą in vitro można rozpoznać po "dotykowej bruździe, która jest charakterystyczna dla pewnego zespołu wad genetycznych" - uważa ks. prof. Franciszek Longchamps de Bérier. Jego kontrowersyjna wypowiedź zamieszczona w tygodniku "Uważam Rze" wywołała burzę.
Profesor Marian Szamatowicz, dzięki któremu w białostockim szpitalu klinicznym dwadzieścia pięć lat temu na świat przyszło pierwsze polskie dziecko poczęte metodą in vitro, nie krył swego oburzenia.
- Nie czytałem tegoż wywiadu, ale miałem wątpliwą przyjemność wysłuchania księdza Franciszka Longchamps de Bérier w jednej ze stacji telewizyjnych. Powiem tak: i straszno, i śmieszno. Tak naprawdę nie wiem, czy się wściekać, czy śmiać do łez. Uważam, że taka forma wypowiedzi jest nie do przyjęcia. Ja rozumiem, że Kościół nie akceptuje metody zapłodnienia pozaustrojowego. Wszak doktryna kościelna mówi, że dziecko powstaje ze stosunku płciowego kobiety i mężczyzny. In vitro nie jest stosunkiem płciowym i rozumiem poniekąd stanowisko Kościoła. Jednak nie musi on szukać pokrętnych metod, aby dyskredytować jedyną dla wielu par możliwość na posiadanie potomstwa. Cały świat uznaje ją wszak za błogosławieństwo. Mówienie o niej w kontekście bruzd i znamion, które pewnie zdaniem księdza są znakami szatana, jest karygodne i straszne. Najsmutniejsze jest jednak to, że ten ksiądz sprawia wrażenie uczonego."
Słuszna uwaga. Kościół nie musi szukać pokrętnych metod, aby dyskredytować metodę poczęcia in vitro. Wystarczą metody proste, jasne, oczywiste. Właśnie takie, jak w dokumencie bioetycznym. Wystarczy wspomnieć o selektywnej aborcji, o zaburzaniu procesów dostosowywania się nowo powstającego organizmu do potrzeb dalszego istnienia, o tym, że metoda in vitro nie jest w procedurą leczniczą, że metoda in vitro samogwałtem ojca oraz manipulowaniem organizmem matki zastępuje się jedność i zespolenie między małżonkami, że dziecko staje się produktem. Rzeczywiście, nie trzeba pokrętnych metod, żeby zdyskredytować metodę in vitro, wystarczy kilka słów prawdy o tej metodzie.
"Jednak nie musi on szukać pokrętnych metod, aby dyskredytować jedyną dla wielu par możliwość na posiadanie potomstwa".
Posiadać to można rzecz, a dziecko jest osobą.
No a drugi problem: Kościół sprzeciwia się metodzie in vitro z różnych przyczyn, a jedną z nich, którą pan profesor zdaje się przeoczać, to problem godności zarodków. Nie chcę zgodzić się na to, żeby w moim kraju pragnienie jednych ludzi było realizowane kosztem godności innych ludzi. Nie chcę, jako obywatel, w takiej sytuacji być obojętny. Nie odbierajcie nam, katolikom, praw obywatelskich.
Rozbraja mnie też "Cały świat uznaje ją wszak za błogosławieństwo" .... czyżbym zatem ja nie należał do świata? Czy całkiem spory odsetek moich znajomych nie należy do świata? Bardzo łatwo w ten sposób dyskredytować zdanie innych: uznać, że cały świat podziela moje, nie przejmować się faktami, tzn tym, że wielu ludzi się ze mną nie zgadza. Ja wiem, że zwolennicy in vitro się z Kościołem nie zgadzają, ale stwierdzenie "cały świat" w kontekście metody bardzo kontrowersyjnej jest nadużyciem.
Jeśli piszesz o tzw. godności zarodków, to wszelka dyskusja z Tobą nie ma sensu. Zarodek jest zbiorem komórek, z których może powstać człowiek, czworonóg, ptak, ryba. Te trzy ostatnie jesz zapewne.
Gdyby świat naukowy słuchał "nauk" Kościoła, bylibyśmy w epoce króla Ćwieczka.
Słuchaj Kościoła, to Twoja prywatna sprawa, inni nie muszą go słuchać.
To tyle Duncan...
@ Bruzda dodatkowa:
" Zarodek jest zbiorem komórek, z których może powstać człowiek, czworonóg, ptak, ryba. Te trzy ostatnie jesz zapewne".
Jesteś zwyczajnym nieukiem i do tego aroganckim nieukiem. Wstyd wypisywać takie bzdury, kiedy dostęp do wiedzy jest powszechny.
Jeśli według Ciebie rozmowa z osobami mówiącymi o godności człowieka nie ma sensu, to... rzeczywiście, rozmowa z Tobą nie ma sensu.
swiat sie zgadza z in vitro i nawet bardzo wielu katolikow i katolickich krajow to dobrze rozumie. Polska jest niechlubnym grajdolem wstecznictwa.
nie zgadzasz sie na in vitro to sobie nie rob ! wbij to sobie w bruzde dotykowa na glowie !
Więc, co za wywody o smażeniu jajecznicy.
"Selektywna aborcja nie jest stosowana w Polsce" - bardzo się mylisz.
Selektywna aborcja nie jest stosowana w Polsce.
Na jakiej podstawie to piszesz? Do urodzenia dziecka metodą in vitro "potrzeba" od 3-6 "rozpoczętych żyć ludzkich". Jedno się rodzi, a co z resztą?
Kosciol ma prawo do swych opini, ale nie ma prawa zadac od wszystkich obywateli, zeby zygote uznali za czlowieka.
A teraz zamień słowo zygota na pluskwę lub szczura, a będziesz mówić tytuami z gazet lat 30-ch XX wieku w III Rzeszy. Tam też żydzi nie byli uznawani za ludzi, byli odhumanizowani. Nikt nie mówił o nich "ludzie" lecz per "szczury" i "plugawe robactwo".
Spróbuj, może zrozumiesz dlaczego ludzie, humaniści bronią dzieci. To nie nakaz wiary lecz humanizm i nakaz uczciwości każe branić bezbronnych. Tak jak motyl ma swój cykl rozrodczy tak człowiek od chwili zapłodnienia komórki jajowej "dąży" do dorosłości i śmierci. Zegar życia zaczyna bić od momentu poczęcia.