„Ta tragedia rozgrywa się przy bierności wspólnoty międzynarodowej”, mówi Radiu Watykańskiemu Denis Mukwege.
W Demokratycznej Republice Konga panuje bezprecedensowy kryzys humanitarny. 6 mln ludzi musiało opuścić swe domy i głód zagląda im w oczy. „Ta tragedia rozgrywa się przy bierności wspólnoty międzynarodowej, która nie chce widzieć, że za problemy Kongijczyków odpowiada sąsiednia Rwanda” - mówi Radiu Watykańskiemu Denis Mukwege. Jest on kongijskim lekarzem, który w 2018 roku otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla za działania mające na celu zaprzestanie stosowania gwałtów jako narzędzia wojny.
Beata Zajączkowska – Watykan
Doktor Mukwenge ujawnia dokonywane w Kongu zbrodnie od prawie ćwierć wieku, czyli praktycznie od momentu, gdy sąsiednia Rwanda zaczęła wspierać lokalną rebelię, by grabić zasoby naturalne. Wspólnota międzynarodowa przymyka oczy na te zbrodnie, ponieważ czuje się winna zaniedbań popełnionych w czasie ludobójstwa Tutsich.
„Społeczność międzynarodowa popełnia dziś ten sam błąd, który popełniła w Rwandzie. Wierzę, że wizyta Papieża Franciszka posłuży do tego, aby pokazać, że źródeł cierpień Kongijczyków nie należy szukać w ich ojczyźnie i że dramat mojego narodu trafi wreszcie na czołówki zachodnich mediów” – mówi Mukwenge. Laureat pokojowego Nobla podkreśla, że w Kongu nie toczy się wojna etniczna ani religijna, jak próbuje się to nieraz przedstawiać; walka idzie o wpływy w regionie i dostęp do bogactw mineralnych, które kryje kongijska ziemia.
„Pracuję w szpitalu, gdzie przyjmuję wszystkie plemiona. Widzę, że ludzie jedzą razem, dzielą szpitalne łóżka, dzielą się wszystkim, co mają, więc nie jest to problem walczących grup etnicznych – mówi papieskiej rozgłośni Denis Mukwege. – O wiele bardziej jest to wojna gospodarcza, w której ci, którzy ją wywołują, stosują strategię chaosu, aby umożliwić rabunek bogatych zasobów naturalnych Konga. Jest to problem, który rozpoczął się w 1996 roku, tuż po ludobójstwie w Rwandzie i trwa do dziś, Kongijczycy nadal płacą za kryzys regionalny, który nie narodził się na ich ziemi, ale który dziś wyrządza znacznie więcej szkód w Kongu niż w kraju, w którym miało miejsce ludobójstwo.“
Jako dowód tych słów Denis Mukwege przywołuje kolejną eskalację przemocy do jakiej od kilku miesięcy dochodzi w regionie Północnego Kiwu, który miał odwiedzić Franciszek, ale z powodu braku bezpieczeństwa tam nie pojedzie. „Dostałem ostatnio od przyjaciół zdjęcia dokumentujące kolejną masakrę, której dopuścili się wspierani przez Rwandę rebelianci. Serce mi pękało, jak widziałem zakrwawione ciała kobiet i dzieci” – mówi Kongijczyk. Wyraża nadzieję, że papieska wizyta przyczyni się do tego, że świat zobaczy, iż Kongo jest atakowane i okupowane przez siły rwandyjskie. Laureat pokojowego Nobla ujawnia jeszcze jeden wymiar tej zapomnianej tragedii. „Nie byłoby tego cierpienia, gdyby nie Zachód, który zbroi rebeliantów” – mówi Mukwege.
„Kongo było i jest atakowane. Jest okupowane przez obce siły rwandyjskie związane z terrorystami z ugrupowania M23. Zwracamy się do wspólnoty międzynarodowej o zastosowanie międzynarodowego prawa humanitarnego, które wymaga od wszystkich państw członkowskich ONZ poszanowania suwerenności i integralności terytorialnej innych państw – mówi laureat Nobla. - Druga kwestia dotyczy rezolucji, które zabraniają państwom lub instytucjom dostarczania broni rebeliantom w regionie Wielkich Jezior. Dzisiaj są dowody na to, że broń została przekazana rebeliantom z M23, którzy obecnie są lepiej uzbrojeni niż żołnierze sił pokojowych stacjonujący w naszym kraju. Prosimy o sankcje i zaprzestanie współudziału Unii Europejskiej w finansowaniu naszego okupanta. Cierpienie trwa już zbyt długo. Kryzys humanitarny w Kongu nie ma sobie równych. 6 milionów ludzi jest teraz przesiedlonych, pozbawionych domów, bez jedzenia. W tej sytuacji wiele dzieci umrze. My prosimy o sankcje wobec Rwandy, zamiast dalszego wspierania tego kraju finansowo. Niestety historia się powtarza. Społeczność międzynarodowa popełnia ten sam błąd, który popełniła w Rwandzie, pozwalając na ludobójstwo Tutsi. Dziś Rwandyjczycy masakrują Kongijczyków. To są zbrodnie przeciwko ludzkości, zbrodnie wojenne, które mogą być nawet zbrodniami ludobójstwa, a społeczność międzynarodowa zamyka oczy, tak jak zamknęła oczy w 1994 roku. Nie można obudzić się za dziesięć lat. Trzeba działać już teraz.“
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.