Papież jedzie z „pielgrzymką pokutną” do Kanady

Chodzi o przeprosiny za udział Kościoła katolickiego w systemie szkół rezydencjalnych (szkół z internatem) dla dzieci wywodzących się z Pierwszych Narodów, Metysów i Inuitów.

Według niego, papieska pielgrzymka będzie czytelnym znakiem także dla ludzi poza Kanadą, bo wszędzie istnieje potrzeba uleczenia i pojednania. „Na całym świecie jest tyle wojen, choćby na Ukrainie. Ludzie szukają przykładów. Szukają nadziei, chcą zobaczyć, jak mogą pójść dalej i znaleźć pokój i uzdrowienie. To spotkanie może być cząstką nadziei dla świata” – wskazuje abp Smith.

Potrzebna ewangelizacja

Przewodniczący episkopatu wskazuje, że będzie to nie tylko pielgrzymka pojednania, ale i podróż ewangelizacyjna. Chrześcijanie są bowiem coraz mniej liczną, choć wciąż przeważającą częścią społeczeństwa Kanady. O ile w 2001 r. było nimi 77 proc. mieszkańców kraju, o tyle w 2011 r. już tylko 67 proc. Sami katolicy stanowili niespełna 39 proc. populacji. Do Zjednoczonego Kościoła Kanady, łączącego m.in. metodystów, kongregacjonalistów i prezbiterian, należało 6 proc. Kanadyjczyków, anglikanów było 5 proc., chrześcijan nie wskazujących swej przynależności kościelnej 4,5 proc., baptystów 1,9 proc., a prawosławnych różnych jurysdykcji 1,7 proc.

Wzrosła natomiast liczba niechrześcijan. W 2001 r. stanowili oni 4,9 proc. społeczeństwa, a 10 lat później już 7,2 proc.. 2,3 proc. ludności Kanady było muzułmanami, 1,5 proc. hinduistami, 1,4 proc. sikhami, 1,1 proc. buddystami, a 1 proc. żydami.

Coraz więcej Kanadyjczyków określa siebie mianem osób niereligijnych: ich procent wzrósł w ciągu 10 lat z 16,5 proc. do 23,9 proc. Ma to związek m.in. z faktem, że w latach 2001-2011 33 proc. imigrantów należało do którejś z religii niechrześcijańskich, a 19,5 proc. nie miało żadnej przynależności religijnej.

W 2019 roku Krajowy Fundusz Powierniczy, zajmujący się ochroną dziedzictwa narodowego, poinformował, że w ciągu najbliższych dziesięciu w Kanadzie zostanie zamkniętych 9 tys. kościołów katolickich i protestanckich, czyli jedna trzecia świątyń w tym kraju. Obecnie jest ich bowiem zbyt wiele w stosunku do obecnych potrzeb religijnych społeczeństwa. Dlatego niektóre staną się sklepami, inne zostaną przerobione na budynki mieszkalne.

W Kanadzie istnieje około 27 tys. miejsc kultu, z których jedna trzecia zostanie sprzedana, zburzona lub opuszczona. Nie dotyczy to jednak całego kraju, bo np. w archidiecezji Toronto od początku XXI wieku niemal co roku budowany jest nowy kościół. Ma to związek z napływem imigrantów, którzy są ludźmi wierzącymi i dla których Msze św. odprawia się w 35 językach.

Zagrożone są natomiast świątynie na obszarach wiejskich. Np. w katolickiej diecezji Antagonish w Nowej Szkocji już zamknięto 30 proc. kościołów. Wiąże się to z odpływem mieszkańców wsi do miast w poszukiwaniu pracy. Podobnie jest w prowincjach Nowy Brunszwik i Quebec, a także w południowo-zachodniej części prowincji Ontario oraz na zachodzie Kanady.

Wsparciu ewangelizacji ma służyć restrukturyzacja parafii. W prymasowskiej archidiecezji Quebec rozpoczęła się ona w 2011 roku. W ciągu 10 lat ich liczbę zredukowano ze 216 do zaledwie 37. Reforma wiąże się również z przegrupowaniem ekip duszpasterskich, które muszą znaleźć nowe sposoby pracy i koordynacji swoich działań. Tamtejszy arcybiskup, kard. Gérald Cyprien Lacroix ufa, że pomoże to także w odnowie kultury osobistego spotkania z drugimi i komunii z Chrystusem przez stworzenie wspólnoty misjonarzy.

Problemem Kościoła jest również starzenie się księży, którzy zbliżając się do wieku emerytalnego lub już go osiągnąwszy, nie są w stanie pełnić posługi duszpasterskiej w kilku kościołach.

Według danych watykańskich z końca 2020 roku, do Kościoła katolickiego formalnie (przez chrzest) należy 16,8 mln (44,4 proc.) mieszkańców Kanady. W 71 diecezjach jest ponad 3,8 tys. parafii i ponad 550 innych ośrodków duszpasterskich. Pracuje w nich 130 biskupów, 6,2 tys. księży (w tym 2,1 tys. zakonnych), 1,2 tys. diakonów stałych, 1 tys. braci zakonnych, 9,5 tys. sióstr zakonnych, 100 misjonarzy świeckich i ponad 218 tys. katechetów. W całym kraju jest zaledwie 350 kleryków wyższych seminariów duchownych i niespełna 500 uczniów niższych seminariów duchownych. Kościół prowadzi niemal 2,2 tys. przedszkoli i szkół podstawowych (dla ponad 500 tys. dzieci), 450 szkół średnich (275 tys. uczniów) oraz 45 szkół wyższych (28 tys. studentów). Ma też 64 szpitale, 140 domów opieki i 50 sierocińców.

Według Statistique Canada (odpowiednika polskiego GUS-u), w 1985 roku połowa katolików (51 proc.) powyżej 15. roku życia uczestniczyła w nabożeństwach przynajmniej raz w miesiącu. W latach 2017-2019 ten wskaźnik zmniejszył się o połowę, do 26 proc. W Quebecu – francuskojęzycznej prowincji Kanady – gdzie 75 proc. mieszkańców jest ochrzczonych, na liturgie uczęszcza regularnie jedynie 2 proc. wiernych. Znany kanadyjski teolog, ks. Gilles Routier tłumaczy, że odchodzenie od Kościoła zaczęło się już w latach 80. Wcześniej, w latach 1920-1960 Kościół zapewniał edukację, służbę zdrowia i opiekę społeczną, określał normy moralne, którymi kierowali się ludzie, pełniąc rolę zastępczą wobec państwa. Z czasem wielu z nich postanowiło uwolnić się od ojcowskiej ręki Kościoła. Dotyczyło to zwłaszcza Quebecu, gdzie można dziś zaobserwować resentyment, jeśli nie wręcz nienawiść wobec katolicyzmu” – wskazuje profesor Uniwersytetu Lavala w Quebecu.

Kardynał wśród trędowatych

Ważną postacią Kościoła katolickiego w Kanadzie w XX wieku był kard. Paul-Émile Léger (1904-1991), który po 18 latach rządów w archidiecezji montrealskiej zrezygnował i wyjechał jako misjonarz do Afryki. Rozpoczął pracę w leprozorium w Jaunde w Kamerunie, zamieszkując wśród trędowatych.

W młodości przyszły kardynał pracował jako robotnik na kolei i rzeźnik. Już jako kapłan był misjonarzem w Japonii. W 1950 r. papież Pius XII mianował go arcybiskupem Montrealu, w 1953 r. kardynałem, a w 1954 r. swoim legatem na zakończenie Roku Maryjnego w Lourdes. Hierarcha zdobył olbrzymią popularność w Kanadzie, mimo że przeżywała ona okres zmian kulturowych, związanych z utratą przez religię swego społecznego znaczenia. Wszystko zaczęło się od piętnastominutowej audycji „Różaniec w rodzinie”, nadawanej z jego prywatnej kaplicy codziennie przez miesiąc w Roku Świętym 1950 przez stację radiową CKAC. Po zakończeniu obchodów Roku do nadawcy napłynęło 30 tys. listów z prośbą o kontynuowanie audycji. Były one emitowane do 1967 r. Metropolita Montrealu podejmował inicjatywy pomocy dla najuboższych, a zarazem budzące sumienia katolików, takie jak budowa szpitala dla osób chronicznie chorych. Był jednym z najbardziej aktywnych uczestników Soboru Watykańskiego II, począwszy od pracy w komisji przygotowawczej tego historycznego zgromadzenia. Zabierał głos w dyskusjach o liturgii, o źródłach objawienia, środkach społecznego przekazu, eklezjologii i wolności religijnej.

Choć nie należał do grona sygnatariuszy tzw. Paktu Katakumbowego z 1965 r., w którym grupa kardynałów i biskupów zobowiązywała się do życia w ubóstwie i tworzenia Kościoła ubogiego, to wcielił go w życie. W 1968 r. zrezygnował z kierowania archidiecezją i wyjechał do Afryki, by pracować wśród trędowatych i niepełnosprawnych dzieci w Kamerunie. Mieszkał tam w zwykłej przyczepie samochodowej. Jednak wiek i stan zdrowia zmusił go do powrotu do Kanady w 1974 r., gdzie pomagał w pracy duszpasterskiej w parafiach i stworzył dzieło charytatywne „Fame pereo”, pomagające zarówno mieszkańcom Afryki, jak i osobom starszym w Kanadzie.

Katolicy jak Tomasz Morus

Władze Kanady z jednej strony szermują hasłami wolności religijnej i tolerancji wobec religii, z drugiej zaś coraz bardziej dyskryminują chrześcijan i w przyjętych ustawach depczą ich system wartości.

Przykład obrończyń życia: Mary Wagner i Lindy Gibbons pokazuje, że za modlitwę przed kliniką aborcyjną lub namawianie kobiet, by nie zabijały swoich nienarodzonych dzieci grozi tam więzienie. Sąd Najwyższy orzekł, że chrześcijańskim szkołom można odmówić akredytacji z powodu tradycyjnych poglądów tych instytucji na seksualność (np. że relacje seksualne powinny być utrzymywane w małżeństwie pomiędzy jedną kobietą i jednym mężczyzną), gdyż… „dyskryminują” one środowiska LGBT. Zgodnie z nową ustawą o świeckości państwa zakazano noszenia symboli religijnych niektórym kategoriom pracowników państwowych, w tym sędziom, policjantom, adwokatom i nauczycielom. W siedzibie parlamentu prowincji Quebec krzyż przeniesiono z sali obrad do muzealnej gabloty. Wycofano ze szkół zajęcia z etyki i kultury religijnej. Zamiast tego dzieci będą uczęszczać na lekcje wychowania seksualnego, praworządności i demokracji. Kultura religijna ma zniknąć z podręczników, gdyż – zdaniem rządzących – samo wspominanie o niej w szkole dyskryminuje ateistów.

Od 2016 roku obowiązuje w Kanadzie ustawa legalizująca eutanazje i wspomagane samobójstwo, którą po czterech latach jeszcze zliberalizowano. Arcybiskup Toronto kard. Thomas Collins wskazuje trzy kroki, które powinny zostać natychmiast podjęte, by przeciwdziałać decyzjom o eutanazji. Pierwszy to zapewnienie wszystkim Kanadyjczykom prawdziwego, medycznego towarzyszenia w sytuacjach poważnej choroby. Chodzi o dostęp do takiej opieki paliatywnej, w której ludzie ciężko chorzy i umierający byliby otoczeni miłością, a ich ból byłby redukowany za pomocą najlepszych dostępnych środków. Po drugie o śmierci powinno się mówić szczerze, z użyciem terminów określających to, co rzeczywiście ma miejsce. Tymczasem przyjęty tam obecnie termin „pomoc medyczna w umieraniu” w rzeczywistości nie oznacza opieki lekarskiej, ale zabijanie. Po trzecie należy zapewnić wszystkim, którzy poświęcili swe życie leczeniu innych, że nie będzie się na nich wywierać presji, by zadawali śmierć powierzonym sobie pacjentom.

Katoliccy biskupi zachodniej części Kanady (sześciu diecezji prowincji Alberta i Terytoriów Północno-Zachodnich) opowiedzieli się za odmawianiem katolickiego pogrzebu osobom, które dokonały „wspomaganego samobójstwa”. Wyjaśnili, że nie jest to kara, lecz przyjęcie do wiadomości, że zmarły dokonał czynu „przeciwnego wierze chrześcijańskiej”. Ich zdaniem ceremonia religijna byłaby w tym przypadku gorsząca, gdyż sprawiałaby wrażenie, że pochwala ten „grzech śmiertelny”. Byłaby też interpretowana jako „zachęta dla innych do popełniania tego zła”.

Gdy dofinansowanie dla przedsiębiorców i organizacji charytatywnych, w tym kościelnych, na wakacyjne zatrudnianie studentów uzależniono od podpisani przez nich deklaracji poparcia dla aborcji, związków homoseksualnych i ideologii gender, kard. Collins stwierdził, że katolicy w Kandzie czują się jak św. Tomasz Morus [który w XVI wieku wolał zrzec się urzędu kanclerza, niż uznać króla Henryka VIII za głowę Kościoła – KAI]. Nie chcą wypowiadać wojny prawowitej władzy, ale zarazem nie mogą podpisać się pod czymś, co jest sprzeczne z ich wiarą i co narusza konstytucyjną wolność sumienia. „Domagają się, abyśmy oświadczyli, że popieramy coś, co jest sprzeczne z naszą wiarą. Tu nie chodzi o stwierdzenie, że przestrzegamy prawa, ale o zadeklarowanie własnych przekonań. Musisz potwierdzić, że zgadzasz się na aborcję i wiele innych rzeczy, które dla chrześcijan są problematyczne. (…) Żadna władza nie jest uprawniona do przeprowadzania takich ideologicznych testów. Nigdy się na to nie zgodzimy. To nie jest w porządku. I przyznają to nawet niektóre proaborcyjne ugrupowania. Mówią: «nie zgadzamy się z nimi, ale nie chcemy, by ich przekonania były traktowane jako kryterium». Wielu Kanadyjczyków, w tym wielu niewierzących jest zdumionych tą brutalną ingerencją, tą dyktatorską postawą rządu” – podkreślił arcybiskup Toronto.

W tej sytuacji tamtejszy episkopat postanowił przeorientować duszpasterstwo na rodzinę. Jednym z duchowych środków na powstrzymanie dechrystianizacji był zorganizowany w 2008 roku w Quebecu 49. Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny (wcześniej, 21. kongres odbył się w Montrealu w 1910 roku). A w 2018 roku odbyła się pielgrzymka relikwii św. Franciszka Ksawerego. Odwiedziły one 14 miast. „Wiemy, że te relikwie św. Franciszka nie nawrócą całej Kanady. Ale to właśnie takie wydarzenia jak ta peregrynacja czy kongres eucharystyczny sprawiają, że odkrywamy obecną w nas wiarę, nasze chrześcijańskie korzenie, o których nie zapomnieliśmy, choć czasami są już trochę zakurzone” – tłumaczy Debra Proulx z duszpasterstwa akademickiego (Catholic Christian Outreach), które koordynowało peregrynację.

Zdaniem kard. Lacroix Kościołowi potrzebni są dziś ludzie mający taką wiarę i postawę misyjną, jak święci ewangelizatorzy Kanady z XVII wieku: Maria Guyart-Martin (1599-1672) i Franciszek de Montmorency Laval (1623-1708). Według niego „współczesna misja wymaga nie mniejszej odwagi, śmiałości i świętości”. „Ale jest to też okazja, by pełniej uświadomić sobie nasze katolickie korzenie. U początków naszego kraju stało wielu świętych” – podkreślił hierarcha. Dodał, że Kanada została założona „przez ludzi wielkiej wiary, którym leżało na sercu głoszenie Ewangelii i rozszerzanie królestwa Bożego na ziemi”.

***

„Pielgrzymka pokutna” Franciszka będzie czwartą papieską podróżą do Kanady. Wcześniej trzykrotnie gościła ona św. Jana Pawła II. Odwiedził on ten kraj w latach: 1984, 1987 oraz 2002, kiedy przewodniczył obchodom 17. Światowego Dnia Młodzieży.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg